Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.18
Obydwoje obudzili się w wyśmienitych humorach:
F: Cześć kotku, jak się spało
W: Cześć bardzo dobrze a tobie
F: Mi również, która godzina?
W: Po 8
F: Dobra musimy się zbierać, bo o 10 mają rozpocząć się wykłady.
Wiktoria i Andrzej szybko się ogarnęli i ubrali, po czym poszli na śniadanie, napotykając się na Ninę, Adama i Przemka. Nina, gdy ich zobaczyła wycedziła przez zęby krótkie cześć i udała się do stolika. Wiktoria popatrzyła się na nią i odpowiedziała jedynie hej i razem z Andrzejem usiedli kilka stolików dalej. Adam, co chwilę patrzył się na Profesora to na lekarkę i tylko się uśmiechał:
F: No to, na co ma ochotę moja ukochana kobieta i ulubione dziecko
W: Ukochana kobieta i ulubione dziecko dziś mają ochotę na jajecznicę, a ty?•
F: No to ja solidarnie zjem to samo
Po zjedzonym posiłku udali się na salę, gdzie odbywają się wykłady. Consalida usiadł pomiędzy słuchających, a Falkowicz poszedł do Profesorów. Po 2 godzinach odbyła się krótka przerwa, na której Wiki rozmawiała ze swoim narzeczonym i innymi Profesorami, po przerwie odbyły się wykłady, na których przemawiał Andrzej, jakaś starsza kobieta miała może około 50 lat i Profesor Rudnicki.
Znienawidzony przez Wiktorię,który cały czas się na nią wgapiał tymi swoimi brązowymi oczami. Zresztą nie tylko ją Profesor denerwował Falkowicz starał się zachować spokój i nie wywołać żadnego skandalu, nie mógł znieść jak jakiś facet ciągle patrzy się na jego kobietę i do tego takim pożądliwym wzrokiem. Miał już tego dość, chciał jak najszybciej stąd wyjść i zabrać Wiktorię ze sobą byle najdalej od Rudnickiego. Chyba pierwszy raz w życiu doznał takiego uczucia. Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. Dziś po raz pierwszy poczuł się o kogoś zazdrosny. Właśnie zdał sobie sprawę z tego jak bardzo się zmienił i to dzięki pięknej, uzdolnionej rudej pani doktor, która stała się najważniejszą częścią jego życia i jeszcze dziecko. Jego dziecko, które nosiła Wiktoria. Przypominał sobie czasy, kiedy utrudniał jej życie nigdy nie zastanawiał się nad tym dlaczego tak naprawdę to robił. Teraz już wie najwyraźniej w świecie bał się konkurencji, bał się, że temperamentna doktor Consalida go wygryzie. Nie raz słyszał od innych lekarzy, że to wschodząca gwiazda chirurgii. Bał się, że nikt nie będzie na niego zwracał uwagi. Starał się jej za każdym razem udowodnić, kto ma, nad kim władzę. Nawet chciał ją wyrzucić ze szpitala pozbyć się jej. Teraz już wie, że bez doktor Consalidy…Jego doktor Consalidy nie wytrzymałby, choć jednego dnia. Cieszył się, gdy po tym, co jej zrobił ona mu zaufała i pokochała go tak mocno jak on ją. Nawet nie zorientował się, kiedy w nim zaczęło rodzić się to uczucie. Teraz wie, że to właśnie Wiktorię kocha najbardziej i to właśnie z nią chce iść przez resztę swojego życia, że to właśnie ona jest tą jedyną, tą na całe życie.
Z jego zamyśleń wyrwały go odgłosy oklasków, które najwyraźniej wskazywała na koniec przemówienia Profesora Rudnickiego, a co za tym idzie. Koniec dzisiejszych wykładów. I miał nawet plan jak spędzi ten miły dzień z ukochaną i maleństwem. Pożegnał się z Profesorami i ruszył w poszukiwania Wiktorii. Długo nie musiał szukać, bo po chwili znalazł ją stojącą przy wielkim oknie w holu wyraźnie zamyśloną. Podszedł bliżej, objął od tyłu jednocześnie składając czuły pocałunek na jej karku:
W: Boże Andrzej, ale mnie przestraszyłeś
F: Przepraszam nie chciałem
W: Idziemy już do pokoju
F: Tak tylko na chwilę pakujemy się, bierzemy najpotrzebniejsze rzeczy i idziemy
W: Gdzie, jeśli można wiedzieć?
F: Wybierzemy się na plażę zobacz, jaka piękna pogoda słońce świeci
W: No to mnie zaskoczyłeś pozytywnie oczywiście. Ja muszę się tylko przebrać. Masz szczęście, bo akurat spakowałam strój
F:, Czemu szczęście? Bez stroju kotku też mogłabyś się kąpać
W: Ale ty jesteś zabawny. Choć już
Lekarka pociągnęła Profesora za rękę i po chwili znajdowali się w windzie, po której znaleźli się w pokoju. Wiktoria od razu poszła do swojej walizki, z której wyciągnęła dwuczęściowy strój i weszła do łazienki się przebrać, a Falkowicz robił coś w laptopie. Consalida wyszła po 30 min i podeszła do Andrzeja:
F: Ty chyba chcesz żebym tutaj za zawał zszedł
W: Coś się stało, źle się czujesz
F: Nie wszystko jest w porządku, ale ty tak na pewno nie wyjdziesz
W: Czemu, źle wyglądam? Wiem za gruba jestem brzuszek już trochę widać, zrozumiem, jeśli będziesz chciał iść sam
F: Ty chyba jesteś przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu już wczoraj ci to mówiłem i powtórzę, że nie mam nic przeciwko twojemu wyglądowi, wręcz przeciwnie bardzo się cieszę, że w twoim brzuchu rozwija się nasza mała kruszynka.Po prostu ty wyglądasz za ładnie, za seksownie, za bosko
Za każdym wypowiedzianym słowem Andrzej obniżał swój głos:
F: I każdy facet, jaki tylko na ciebie spojrzy pomijając mnie dostanie
W: Czyżbyś był zazdrosny o mnie?
F: O ciebie zawsze
W: No no no Tyle komplementów za jednym razem. Gdzie się podział mój Falkowicz. Oddajcie mi go.
F: On cały czas tu jest i za każdym razem jest panią wniebowzięty. No, ale jeśli chcesz to możemy sobie dziś odpuścić plażę i zamiast tego porobić ciekawsze i przyjemniejsze rzeczy
Profesor podszedł do Wiktorii i zaczął ją całować:
W: Hmm.. Brzmi kusząco, ale..
F:, Ale…
W: Ale jednak pójdziemy. Muszę się trochę po opalać, bo wyglądam jak jakiś trup
F:, Ale mi się bardzo taki trup podoba
W: A mi nie. Wiec szybko się zbieraj.. Czekam 15 min w holu ciebie nie ma idę sama
F: Już idę zdążyłem się już spakować
W: No to idziemy
Wyszli z pokoju, zeszli do holu i skierowali się na plażę:
W: A poza tym to te twoje ciekawsze i przyjemniejsze rzeczy możemy porobić później prawda
F: Yhmm.. Pani doktor sprowadza mnie pani na złą drogę
W: Kotku ty już dawno jesteś na złej drodze ja tylko stwierdzam fakt
Po 10 min doszli do plaży, rozłożyli się blisko wody. Wiktoria zaczęła się opalać, a Andrzej poszedł do morza. Po 30 min do lekarki dołączył Profesor:
F: Może cię posmarować skarbie?
W: Jak możesz
Falkowicz wycisnął krem na swoja rękę, po czym zaczął wsmarowywać go w brzuch Wiktorii jeżdżąc po całym brzuchu, nieraz niby przypadkiem zahaczał o dolną część stroju:
W: Andrzej przestań, nie tu
F: Ale co się stało, kochanie? Przecież ja nic takiego nie robię
W: Nie wcale dobra kończ te smarowanie
F: A może pójdziemy popływać
W: A może jednak nie
F: Kotku nie daj się prosić
W: Yyy,, Może…Jednak nie
F: Na pewno?
W: Na pewno
Andrzej wziął Wiktorię na ręce i poszedł do wody:
W: Andrzej postaw mnie
F: Yyy..Może..Jednak nie
Próbował naśladować Wiki:
W: No proszę, bo się na ciebie obrażę
F: Okey, ale jesteś pewna, że mam cię teraz postawić
W: Tak
F: Sama tego chciałaś
Chirurg puścił dziewczynę i posadził na piasek, gdy akurat przyszła fala, a ona była cała mokra:
W: No wiesz Dzięki ci. Patrz jak ja teraz wyglądam, jestem cała mokra
Profesor zmierzył ją od dołu do góry:
F: Skarbie wyglądasz bardzo seksownie
W: Yhm wcale nie pomagasz
Wiki wstała i poszła na koc:
F: Ej Wiki nie obrażaj się
W: Yhy
F: Kotku
Andrzej zaczął całować Wiktorię:
W: dobra idę po coś do picia. Chcesz coś?
F: Możesz mi wziąć co chcesz, zdaję się na ciebie
W: Dobrze zaraz wracam
Wiktoria poszła do baru przy plaży i zamówiła dwa soki jeden pomarańczowy dla siebie, a drugi jabłkowy dla ukochanego. Gdy już szła z powrotem wpadł na nią jakiś chłopak i prawie by ją wywalił i wylał napoje, ale w ostatniej chwili odskoczyła na bok:
?: Sory nic ci się nie stało
W: Nie wszystko jest w porządku
Chłopak zmierzył ją wzrokiem:
T: Tomek jestem, A ty ślicznotko?
W: Wiktoria
T: Przyjechałaś tutaj na wakacje?
W: No można tak to nazwać, a ty?
T: Ja tu mieszkam niedaleko, a może dasz mi swój numer telefonu to w ramach przeprosin dałabyś się zaprosić do klubu
Do rozmowy dołączył Falkowicz:
F: Wiesz młody człowieku ta pani na pewno by się z tobą umówiła, ale niestety jest już zajęta, więc jak byś mógł się już ulotnić było by bardzo miło
T: A ty to, kto?
F: Narzeczony tej pani
T: Aha to Sory, ja już muszę iść właśnie sobie przypomniałem, że muszę… No.. Ten.. Coś zrobić to na razie
W: Pa
Chłopak szybko się zmył, a Wiki podała Andrzejowi napój:
F: Skarbie, co to jest?
W: Sok
F: Ja wiem, ale mówiąc, że byś przyniosła mi coś picia miałem namyśli coś z procentem
W: Ale sam powiedziałeś że zdajesz się na mnie więc proszę
F: No dobrze, a swoją drogą, co to był za chłopak?
W: Nie wiem wpadł na mnie przed chwilą i..
F: I jak mniemam w ramach przeprosin chciał się wyrwać i zaprosić do jakiegoś klubu
W: Tak
F: dobra, choć już stąd, wyrywać Cię mogę tylko ja pamiętaj
W: No oczywiście
Wrócili jeszcze chwile na plaże, a potem wrócili do hotelu.
Godzina 20 Wiktoria leży na łóżku, a Falkowicz wchodzi do pokoju:
F: Mam pomysł
W: Jaki?
F: Może pójdziemy pooglądać zachód słońca Hm?? Co o tym myślisz?
W: A wiesz, że to nie jest wcale taki zły pomysł
F: No to się ubieraj i idziemy
W: Daj mi 15 min
Consalida szybko się przebrała i razem z Profesorem poszli na molo:
W: Jak mieszkałam jeszcze w Hiszpanii to jako mała dziewczynka uwielbiałam obserwować zachód słońca
Doszli do małego mostu na „dzikiej” plaży. Wyglądało to jak z jakiegoś filmu romantycznego. Ona siedzi na końcu mostku i wkłada nogi do wody, a on siedzi za nią i obejmując ją czule składa niekiedy niewinne pocałunki na jej karku:
W: Będąc jeszcze małym dzieckiem, marzyłam o tym żeby mieć kochającego męża, gromadkę dzieci i wielki dom za miastem
F: No szczerze powiedziawszy twoje marzenie się spełniło. Masz bardzo kochającego prawie męża, dom za miastem jedno dziecko i drugie w drodze
Położył ręce na zaokrąglonym brzuszku swojej ukochanej i kontynuował:
F: A nad resztą gromadki można jeszcze popracować
Pocałował ją w usta:
W: Na razie zapomnieli o tej gromadce dwójka dzieci mi na razie starczy, a poza tym to ja wtedy miałam tylko 10 lat
F: Pff ja w tym wieku to chciałem zostać supermenem i poderwać super laskę taką Jolką z 4b i po części mi się to udało:
W: Nie wątpię
F: Co prawda nie jestem supermenem, ale lekarzem, który ratuje życie ludzi i też mam super laskę
W: Yhyy, bo się zaczerwienię, super laskę, która za parę miesięcy będzie wyglądać jak szafa trzy drzwiowa
F: Oj kotku już nie przesadzaj dobrze
W: Idziemy już do hotelu, bo jestem zmęczona i jest mi trochę zimno
Wiktoria wstała i poszła przodem a Falkowicz za nią:
F: Już ja spełnię wszystkie twe marzenia i pragnienia nawet te całkiem odległe
W: Na razie jedynym moim marzeniem jest żeby być już w hotelu i zasnąć
F: dobrze
Falkowicz podszedł do Consalidy i wziął na ręce;
W: Postaw mnie!!
F: Na razie nie mam takiego zamiaru
Doszli do hotel. Przemierzając hol i korytarz Andrzej dalej trzymał Wiktorię na rękach, w końcu postawił ją przed drzwiami.Weszli do środka Wiki była tak zmęczona, że od razu poszła do łazienki i położyła się do łóżka. Profesor zrobił to samo i po pół godziny zakochani spali w najlepsze tuląc się do siebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz