środa, 27 stycznia 2016

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.19

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Pokój hotelowy, myśli Wiktorii
Obudziłam się wtulona w mojego męża. Boże jak to brzmi Wiktoria Falkowicz, Andrzej Falkowicz moim mężem. Ciekawe, co powiedzą na to w szpitalu. Jak zareaguje Przemek, Agata rodzice i Blanka. Będą mieli mi za złe to, że nic im nie powiedziałam. Szczerze mało mnie to teraz obchodzi ważne, ze jestem szczęśliwa z nim. A zaledwie półtora roku temu nie półtora roku temu nie pomyślałabym, że moim mężem okaże się ten arogancki i cyniczny Profesor Falkowicz.. Kocham go resztę mojego życia chcę spędzić właśnie z nim. Lubię patrzeć jak śpi, wtedy uśmiecha się tak słodko. Uwielbiam jego bliskość wtedy, kiedy mnie dotyka i całuje. Po prostu kocham go za to, że jest ze mną, przy mnie. Jeszcze do tego nasz dzidziuś. Już za 6 miesięcy będziesz z nami nasz maluchu
Wiktoria gładziła swój mały zaokrąglony brzuszek
Była godzina, 9 kiedy Andrzej zaczął się budzić:
W: Dzień dobry śpiochu
A: Cześć kotku.Już nie śpisz?
W: Nie mogę spać
A: Nie możesz spać powiadasz to może porobimy coś poczytniejszego
Falkowicz zaczął całować Wiktorię:
W: Andrzej przestań idę zrobić śniadanie. Zaraz wracam
F:, ale to śniadanie możesz zrobić potem ja nie jestem wcale taki głodny
W: ale ja jestem strasznie głodna
F: no tak, ale pozwól ze to ja zrobię wam śniadanie
W: dobrze jak chcesz, ale mogę się przyzwyczaić
Wiktoria pociągnęła Profesora do siebie i pocałowała go:
F: Za taką nagrodę mogę robić codziennie takie śniadanka
W: Dobra idź już
F: Tak jest
Falkowicz poszedł do kuchni zrobić śniadanie, a Wiki wstała z lóżka i poszła do łazienki. Lekarka wyszła z łazienki i poszła do kuchni, gdzie Andrzej kończył robić śniadanie
F: Ślicznie wyglądasz kochanie
W: Wcale, że nie. Po śniadaniu idziemy na zakupy
F: Zakupy?
W: Tak, bo nie mam, co na siebie włożyć. Wszystkie moje rzeczy powoli stają się robić za małe
F:, ale już nie długo
W: nie wcale tylko 6 miesięcy a ja z każdym dniem będę wyglądać jak wieloryb
F: Haha, ale za to, jaki śliczny
W: oj dobra już się tak nie podlizuj, jemy szybkie śniadanie, jedziemy na zakupy, a potem wracamy do domu. Przy okazji muszę pogadać z Agatą
F: Haha a pomyśli, jaka będzie reakcja w szpitalu na wieść o tym, że jesteśmy małżeństwem
W: Oj tak złowrogie spojrzenia Niny i może Przemka zdezorientowany Tretter i Sambor
F: Będzie, na co popatrzeć
W: Chyba za dużo czasu spędzam z tobą
F: Czemu?
W: Bo coraz bardziej przypominam ciebie
F: Oj tam oj tam wydaje ci się kotku
Zjedli śniadanie i pojechali do centrum handlowego. Po 3 godzinach zakupów wrócili do hotelu:
F: wiki ty chyba chcesz wykończyć mnie tymi zakupami
W: Oj nie marudź, co ty myślałeś, ze ja wejdę do jednego sklepu, kupię, co mi się podoba i koniec
F: Po części to tak
W: no to się pomyliłeś ja idę nas spakować, bo za godzinę musimy jechać
Wiktoria zaczęła się pakować
Hotel Rezydentów:
Agata siedzi w swoi pokoju czyta książkę, kiedy wchodzi Przemek:
P: Agata masz chwilę? Muszę z tobą pogadać
Ag: Jasne wchodź. O co chodzi?
P: O Wiktorię martwię się o nią. Nie odbiera ode mnie telefonów. Nie wiem gdzie jest u Falkowicza też nie ma nikogo w domu. Przecież to szkolenie skończyło się 2 tygodnie temu, a jak byłem u Sambora to powiedział, że wzięli sobie miesięczny urlop
Ag: Nie martw się o nią oni zostali jeszcze w Sopocie
P:, Po co?
Ag: Nie wiem Przemek
P:, Ale coś wiesz, widzę to po tobie, przecież znam cię nie od dziś. O co chodzi?
Ag: O nic
P: Wiem, że coś wiesz
Ag: Nie mogę ci powiedzieć ode mnie nie możesz o tym wiedzieć. Wiki dzisiaj wraca dzisiaj i ci to wytłumaczy
P:, Ale co?
Ag: Nie naciskaj i tak ci nie powiem
P: Dobra na razie idę do siebie
Ag: Pa
Przemek wyszedł z pokoju
Sopot
Wiktoria czeka na Andrzeja. Po 20 min wychodzi, po czym wsiadają do samochodu:
F: Okey możemy już jechać
W: To dobrze
Falkowiczowie ruszyli w drogę powrotną:
W: Andrzej ty jutro masz na popołudnie?
F: Tak, a co?
W: Nie nic tylko jutro pojadę z tobą do szpitala
F: A coś ci jest?
W: Nic tylko mam wizytę u Hany
F: Aha no dobra
Po 6 godzinach byli już w Leśnej Górze:
F: Wiki ja muszę jeszcze zajechać do szpitala, więc najpierw pojedziemy do domu i potem pojadę do szpitala
W:, Po co pojadę z tobą, bo muszę iść do Agaty
F: okey
Po chwili byli pod hotelem. Wiktoria pocałowała Falkowicza, po czym wyszła z samochodu, a Andrzej pojechał dalej. Wiki wchodzi do hotelu i kieruje się w stronę pokoju Woźnickiej puka:
Ag: Proszę
W: Hej mogę
Ag: O Patrzcie państwo, kto nas raczył odwiedzić Doktor Wiktoria Consalida we własnej osobie
W: o nie moja droga mylisz się
Ag: A co jesteś duchem?
W: Odwiedziła Cię doktor Wiktoria Falkowicz, nie Consalida
Ag:, Co? Ale jak to? Kiedy?
W: Mam męża od jakiegoś tygodnia. Pobraliśmy się w Sopocie
Ag: To mnie zaskoczyłaś, a czemu mi nic nie powiedziałaś
W: Bo na początku w ogóle tego nie planowaliśmy. Samo tak wyszło Sory
Ag: No już dobra. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek zostaniesz Panią Falkowicz
W: Widzisz ja też nie
Do pokoju internistki wszedł Zapała:
P: Agata ja już wych… O Wiki nareszcie się u nas zjawiłaś Ruda, czemu się nie odzywałaś tyle czasu
W: Cześć Przemek przepraszam
Ag: Dobra idę do kuchni, a wy tu sobie porozmawiajcie
Agata wyszła. Przemek usiadł na jej miejscu, a Wiki przysunęła się do niego i rękę przejechała po jego kolanie. Chirurg jeszcze zdążył zauważyć obrączkę na młodej lekarce:
P: Proszę tylko mi nie mów, ze zrobiłaś to, o czym myślę
W: Chodzi ci o obrączkę tak pobraliśmy się z Andrzejem i zrozum kochamy się, on naprawdę się zmienił. A poza tym jestem już w połowie trzeciego miesiąca ciąży
P: No cóż mogę ci jedynie powiedzieć gratuluje i cieszę się twoim szczęściem. Ja też muszę cię o czymś poinformować
W:, O czym?
P: Ja też zostanę ojcem
W: Jak to
P: No ostatnio byłem na imprezie u Oli tej stażystki, potem za dużo wypiliśmy i wylądowaliśmy w łóżku, a na drugi dzień uciekłem. No i spotkałem ją w szpitalu. O ciąży dowiedziałem się 3 dni temu
W: No to fajnie teraz razem będziemy chodzić na spacerki
P: I co to tylko tyle nie będzie żadnych kazań na temat, jaki to ja jestem nieodpowiedzialny 
W: Nie, jeżeli ty nie złościsz się za Andrzeja ja nie będę nic mówić
P: Wiki ostatnio mu się trochę przypatrywałem i zauważyłem jak o ciebie dba i na pewno jesteś z nim bardzo szczęśliwa
W: Nawet nie wiesz jak bardzo, ale wracając do twoich kazań, jeżeli tak bardzo chcesz to..
P: Nie no dobra żartowałem przecież. Sorki ale już muszę iść
W: Jasne
P: To do pa
W: Na razie
Przemek wyszedł, a Wiki poszła do Agaty:
W: Agatko ja też już będę się zbierać
Ag:, Ale wpadniesz jeszcze?
W: Jasne jak chcesz to ty możesz nas odwiedzić
Ag: Może
W: Dobra ja już spadam zdzwonimy się pa
Ag: No pewnie pa pa
Wiktoria poszła do Andrzeja. Weszła do jego gabinetu i ujrzała go w towarzystwie jakiegoś mężczyzny:
W: Cześć Andrzej możemy już iść.. O przepraszam nie chciałam przeszkadzać
F: Ależ kochanie wcale nie przeszkadzasz w zasadzie dobrze, że przyszłaś. Poznaj mojego przyjaciela Profesora Jana Migrockiego. Janek poznaj moją żonę Wiktorię
J: No no no Andrzej nigdy nie pomyślałbym, że znów się ożenisz
F: Pozory mylą
W: Miło mi pana poznać
Profesor wstał ujął dłoń Wiktorii i pocałował
J: Mi również, ale Janek, jeśli można
W: Wiktoria
Towarzystwo jeszcze chwilę rozmawiało:
J: Dobrze naprawdę miło mi się z wami rozmawiało, ale niestety muszę już iść. Praca sami rozumiecie.
W: Jasne
Profesor wyszedł:
F: To, co kotku możemy iść
W: Tak
Wyszli ze szpitala, wsiedli do samochodu i pojechali do domu:
F: To, co zrobię jakąś kolację, a ty odpocznij
W: Chyba śnisz
F: A czemu
W: Po pierwsze ciąża to nie choroba, a po drugie ja bardzo chce ci pomóc
F: Nie ma mowy
W: Ale
Nie zdążyła dokończyć, bo Andrzej zamknął jej usta pocałunkiem:
F: Żadnego, ale
W: No dobra poddaje się idę na górę
Wiktoria wychodzi z kuchni:
W: Skarbie obyś nie był taki jak twój tatuś jeden uparciuch w domu nam starczy:
F: Co tam mówisz?
W: Nie nic
Wiktoria poszła do sypialni a Profesor robił obiad. Po godzinie poszedł po żonę:
F: Wiki zrobiłem kolację idziesz
W: Za chwile tylko muszę skończyć to czytać
F: No, ale ja się tak starałem
W: 15 min cię nie zbawi
F: Zbawi idziemy teraz pani doktor
Andrzej podszedł do Wiktorii wziął ją na ręce i wyniósł z sypialni
W: Andrzej puść mnie. Bo jeszcze nas upuścisz
F: Nie martw się dam radę
Zaniósł do kuchni, usiedli. Zjedli kolacje śmiejąc się i rozmawiając. Potem usiedli w salonie i oglądali jakiś film lekarz z winem a lekarka ze szklanką soku. Wiktoria zasnęła w połowie filmu, więc Andrzej zaniósł ją do sypialni, a sam udał się najpierw do łazienki a potem położył się obok żony i zasnął

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz