środa, 27 kwietnia 2016

Witam Wszystkich. Środa i opowiadanie. Na początku dziękuje Wam, że czytacie moje opowiadanie.
Jak zawsze zapraszam do komentowania i dzielenia się ze mną swoimi przemyśleniami. Jeszcze raz dziękuje i zapraszam na kolejną część/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..32

Kobieta po 30 min zjawiła się pod umówionym miejscem. Nie czekając dłużej weszła do środka. Jakie było jej zdziwienie, kiedy po wejściu zobaczyła opustoszała hale. A w niej tylko Łukasza. Kiedy go zobaczyła bardzo się przeraziła:
Ł: Moja ukochana Pani doktor jak zwykle piękna i punktualna
W: Łukasz, co ty tu robisz?
Ł: Stoję nie widać?
W: Gdzie jest Andrzej? Co mu zrobiłeś?
Ł: Nic mu nie zrobiłem. Nie wiem gdzie on jest
W: A więc to ty wysłałeś mi tego SMS-a dzisiaj rano?
Ł: Tak to ja kochanie. Myślałem, że się domyślisz, że to ja a nie twój pożal się boże mąż
W: Co ty ode mnie w ogóle chcesz? Nie możesz mi dać wreszcie spokoju? Ułożyć sobie życia z kimś innym?
Ł: Nie moja droga. Ciebie chce… Ciebie kochałem, kocham i będę kochać. Od teraz będziesz na zawsze moja. Wiesz ile czasu zajęło mi odnalezienie ciebie. Sprytnie się ukryłaś moja droga
W: Łukasz proszę Cię daj mi spokój
Ł: O nie.. Od teraz będziesz ze mną na zawsze. Wyjedziemy daleko i będziemy razem. Nareszcie… Moje marzenia się spełnią. Będę mieć moją Wiktorię tylko dla siebie.
W: A co z moim dzieckiem, które za niedługo mam urodzić.
Ł: Urodzisz na wyspę, którą się wybieramy. Kupiłem tam duży dom z ogródkiem, taki, jaki zawsze chciałaś. Wypiszesz do aktu urodzenia, że to ja jestem ojcem i tyle. Dzidziuś będzie tylko nasz
W: Nigdy to dziecko Andrzeja i zawsze nim będzie
Łukasz podszedł do Wiktorii i uderzył ją w twarz:
Ł: Radzę Ci o nim zapomnieć, bo i tak go nigdy nie zobaczysz
Dom Falkowiczów, godzina 19
Andrzej siedzi z małą w salonie i oglądają telewizję:
T: Tato, gdzie jest mama?
F: W pracy jeszcze chyba jest.
Andrzej spogląda na zegarek:
F: Tylko jest już 19 i mam powinna już skończyć dyżur. Zaraz do niej zadzwonię i się dowiem gdzie jest. A ty kochanie oglądaj spokojnie, ja zaraz do ciebie przyjdę
T: dobla
Falkowicz wyjmuje telefon z kieszeni i wybiera numer żony. Ale że Wiktoria nie odbiera, postanawia zadzwonić do Agaty:
F: Cześć Agata z tej strony Andrzej nie wiesz może gdzie jest Wiktoria? Dzwonię do niej a ona nie odbiera, a powinna już dawno skończyć dyżur.
A: Cześć. Nie wiem gdzie ona może być. Ostatni raz widziałam ją koło 9 w szpitalu. Ale ona coś mówiła, że miała się z tobą spotkać, miałeś dla niej jakąś niespodziankę, miałeś jeszcze do mnie dzwonić i poprosić żebym z Tosią została.
F: Ale ja nic nie wiem o żadnej niespodziance
Andrzej zaczął się niepokoić o żonę:
F: A ty wiesz coś na temat Łukasza? Byłego chłopaka Wiktorii z Hiszpanii?
Ag: Tak. Wiktoria opowiadała mi historię z nim. A czemu pytasz o niego? Znowu zaczął ją męczyć?
F: Ostatnio spotkaliśmy go na bankiecie. Był z moją byłą żoną Wandą. I jeszcze dostała anonimowego SMS z pogróżkami. Wiktoria była przekonana, że to on. A jeśli on jej coś zrobił?
Ag: To jest bardzo prawdopodobne, że znowu zaczął ją męczyć, bo kto inny jak nie on. Najlepiej by było zgłosić zaginięcie na policję i powiedzieć o wszystkim
F: Też o tym myślałem tylko nie zabiorę ze sobą Tosi. A sama nie zostanie
Ag: To przywieź ją do hotelu. Ja się nią zajmę. Akurat mam parę dni wolnego to się mogę nią zająć.
F: Dzięki Agata. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Będę z małą za jakieś pół godziny
Ag: Dobra czekam. Pa
F: Do zobaczenia
Andrzej rozłączył się:
T: I cio tato gdzie jest mama?
F: Musiała zostać jeszcze w szpitalu. Ale teraz pójdziemy się ubrać i zawiozę Cię do cioci Agaty, a ja pójdę do mamy
T: Dobla tato
F: Grzeczna dziewczynka
Andrzej z córką poszli na górę, spakowali jej rzeczy i pojechali do hotelu:
T: Ceść ciocia
Ag: Cześć Tosia. Pożegnaj się z tatą i chodź pójdziemy się pobawić
T: Papa tato. Kocham Cię
F: Pa córciu. Ja ciebie też
Ag: Zadzwoń jak będziesz coś wiedział
F: Dobrze
Andrzej wyszedł z hotelu i ruszył do samochodu, kiedy usłyszał dzwoniący telefon:
W: Halo Andrzej?
F: Wiktoria kochanie, gdzie ty jesteś. Martwię się o ciebie
W: Andrzej ratunku! Łukasz mnie porwał i trzyma mnie w magazynie przy targowej….. Proszę pomóż mi. Boje się
F: Już jadę kochanie. Trzymaj się…..
Falkowicz wsiadł do samochodu i z piskiem opon wyjechał z parkingu i ruszył na pomoc ukochanej

środa, 20 kwietnia 2016

Wybiła środa i kolejna część opowiadania. Dziękuje, że jesteście i że czytacie moje opowiadania. Bardzo się cieszę, za wszystkie komentarze, które motywują mnie do dalszego pisania. Zapraszam i miłego czytania./ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.31

Lekarka podała mężowi telefon:
    „Witaj skarbie. Już wystarczająco dużo dałem ci czasu do nacieszenia się mężem i twoim bachorem. Teraz kolej na mnie. Niebawem się zobaczymy. Obiecuje ci to kochanie”
F: nie martw się kotku to pewnie jakiś głupi żart
W: Jasne, skąd on wziął mój numer telefonu
F: Nie masz pewności, że to on
W: Sam pomyśl, kto inny, by tak napisał?
F: Dobra nie martw się na zapas. Może to po prostu jakaś chora pomyłka. Ale zmieniam zdanie. Jadę z Wami na te zakupy
W: A co się stało, że tak nagle zmieniłeś plany? Hmm?
F: Po prostu sam w domu nie chce siedzieć
W: Jasne
F: A może w ogóle nie pójdziemy te zakupy, co?
W: Ale obiecałam już małej i mieliśmy kupić akcesoria dla dziecka
F: A co chcesz kupić?
W: No nie wiem. Na pewno chce zobaczyć jakiś wózek, bo przecież w różowym nie będzie jeździł
F: No masz racje to od razu możemy kupić jakieś meble
W: A mamy na to pieniądze?
F: Ty się o to nie martw. Mamy tyle ile nam potrzeba
W: No jasne. Zapomniałam, że jestem żoną wielkiego Profesora Falkowicza
F: No właśnie to, co jedziemy?
W: Mhmmm
Małżeństwo wyszło z gabinety, wyszli ze szpitala, wsiedli do samochodu i pojechali po córkę do przedszkola i na zakupy.
Następnego dnia Wiktoria miała dyżur od rana. Ubrała się, zjadła śniadanie i pojechała do szpitala. W trakcie jazdy usłyszała dźwięk sms. Zatrzymała się, wyjęła telefon z torebki i przeczytała go:
  „Kochanie spotkajmy się w magazynie przy targowej. Małą zaprowadzę do Agaty. Czekam tam na ciebie z niespodzianką. Bądź o 20. Kocham Cię i do zobaczenia.”
Consalida zdziwiła się, że Andrzej napisał jej takiego sms, z obcego numeru. Była pewna, że to on jest jego adresatem. Odpisała szybko, odpaliła samochód ruszyła dalej w drogę. W szpitalu była po 15 min. Wysiadła z samochodu i ruszyła na oddział. Pani doktor udała się do pokoju lekarskiego gdzie wypełniała tam karty pacjentów Woźnicka:
W: Witam ulubioną Panią doktor
Ag: Cześć Wiki. Co ty tu robisz?
W: Mi też Cię miło widzieć
Wiktoria usiadła obok Agaty:
W: Pracuję jak nie widzisz
Ag: A co Hana pozwoliła Ci dalej pracować?
W: Tak. Powiedziała, że do póki się dobrze czuję to mogę pracować. Tylko Andrzej był trochę zły, ale udało mi się go przekonać
Ag: A jak tam z dzieckiem wszystko dobrze?
W: Tak jak najbardziej w końcu to mały Falkowicz
Ag: Albo mała Consalida. Tosia na pewno się ucieszy, kiedy będzie miała siostrę
W: Andrzej ma nadzieję, że teraz to będzie chłopiec, ale nie chodzi o płeć tylko najważniejsze, żeby było zdrowe.
Ag: Masz rację zdrowie jest najważniejsze. Ale nie musisz się martwić na zapas. Jestem pewna, że będzie z nim lub z nią wszystko dobrze.
W: Mam taką nadzieję
Ag: A jak tam u Andrzeja i Tosi?
W: Bardzo dobrze. Tosia siedzi z tatą w domu. Mam nadzieję, że Andrzej nie popsuł Ci planów na wieczór?
Ag: Nie, czemu miał mi popsuć?
W: No myślałam, że już miałaś jakieś plany. A my Ci je popsuliśmy zostawiając Tosię u ciebie
Ag: Tosie u mnie? Dzisiaj?
W: A co ty nic nie wiesz? Andrzej napisał mi, że ma dla mnie jakąś niespodziankę i że Tośkę zostawia u ciebie
Ag: Nic mi nie mówił. Ale może zaraz to zrobi, bo jest na razie zajęty dzieckiem
W: Może, ale coś mi tu nie gra. Nigdy tak nie robił
Ag: Może myślał, że się nie zgodzisz, jeśli nie będziecie mieli, z kim małej zostawić
W: A nie wiem. Później z nim o tym pogadam a teraz już lecę na dyżur, bo mnie Konica zabije.
Ag: No dobrze. Trzymaj się, pa
W: Pa
Wiktoria wyszła z lekarskiego i poszła na dyżur. Kiedy miała chwilę wolnego zadzwoniła do Andrzeja:
F: Cześć kochanie. Jak tam dyżur?
W: A spokojnie jak na razie, a wy, co robicie w domu jesteście?
F: Nie, pojechałem z małą do kina, bo zupełnie zapomniałem o tym, że ostatnio jej obiecałem, że pojedziemy na to nową bajkę
W: Co ty masz z tą pamięcią.
F: Starość nie radość moja droga
W: No dobrze mój staruszku ja wracam do pracy. Do wieczora
F: Miłej pracy
W: Dziękuje
Chirurg po skończonym dyżurze pojechała szybko do domu, by się przygotować na wieczór. Wykąpała się, pomalowała, zakręciła włosy, ubrała kobaltową sukienkę i zamówiła taksówkę. Kobieta po 30 min zjawiła się pod umówionym miejscem. Nie czekając dłużej weszła do środka. Jakie było jej zdziwienie, kiedy po wejściu zobaczyła opustoszała hale. A w niej tylko….

środa, 13 kwietnia 2016

Wybiła kolejna środa i kolejna część opowiadania. Jak od dłuższego czasu namawiam Was na komentowania. Dla Was to nie wiele a mnie bardzo motywuje do pracy. :) Zapraszam do czytania i serdecznie pozdrawiam./ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.30

Wiktoria i Andrzej akurat siedzieli na tarasie, kiedy weszła Tosia:
T: Mama, tata
F: Hej mała, gdzie byłaś
Antonina usiadła na kolanach taty:
T: Kajmijam kaczki z babcią i dziadkiem
W: A dużo ich tam było?
T: Bajdzio
F: Dobra Tosiu chodź idziemy się pożegnać, bo niestety już musimy jechać
T: Cemu ?
W: Bo tatuś jutro musi iść do pracy
T: No dobla
F: Moja grzeczna mała dziewczynka
Profesor pocałował córkę w głowę, po czym ona złapała go za rękę i razem z Wiktorią poszli do domu się pożegnać:
F: Mamo, tato my już niestety musimy jechać
B: Czemu tak szybko?
F: Zostalibyśmy, ale niestety praca wzywa
W: Było nam bardzo miło
Z: Przyjedziecie jeszcze na weekend?
W: Na pewno, ale jak będziemy mieli wolne
B: Tylko jedzcie ostrożnie
Barbara przytuliła najpierw Andrzeja, potem Wiktorie i Tosie. Chirurdzy córką wyszli z domu, wsiedli do samochodu i pojechali do domu.
Wieczór
Wiktoria wchodzi do pokoju Tosi i zastaje męża z córką, którzy oglądali bajkę:
W: Co oglądacie?
F: Teletubisie
W: Jejku jak ja tego dawno nie oglądałam. Posuńcie się trochę
F: Chodź do mnie
Wiki położyła się koło Falkowicza, a ten objął ją i położył ręce na jej brzuchu:
T: Tejetubiś pedaj, tejetubiś pedaj
FiW: Co?
Zdziwieni rodzice popatrzyli się na Antoninę:
T: Wujek Adam tak mówi
W: Nie no on jest chyba jakiś nienormalny, żeby uczyć małego dziecka takich słów
F: Daje ci szlaban na spotykanie się z wujkiem Adamem
W: Haha nie no ja współczuje jego dzieciom i żonie
F: Zacznijmy od tego, że on w ogóle nie znajdzie żony
W: No fakt
T: Tato a co to znaczy pedaj?
F: Powiem ci jak będziesz starsza, jeszcze jesteś za mała, żeby wiedzieć takie rzeczy
T: Nie jestem maja. No plose
F: Nie
Dzwoni telefon Falkowicza:
F: O wilku mowa. Tak Adamie słucham Cię
Ad: Andrzej jesteś potrzebny w szpitalu. Musimy reoperować twojego pacjenta spod 2
F: Dobra będę za 20 min
Ad: Czekam
Profesor się rozłączył:
W: Co się stało?
F: Muszę jechać do szpitala. Pacjentowi potrzebna jest reperacja
W: To chyba nie jest najlepszy pomysł
F: Czemu?
W: Przecież dopiero, co przyjechaliśmy na pewno jesteś zmęczony i musisz odpocząć. Adam może zadzwonić do Piotra lub Sambora. Zresztą Mateusz jeszcze jest
F:, Ale to jest mój pacjent i to ja go operowałem. Nie jestem zmęczony
W: No jasne, bo ty zawsze wiesz najlepiej
F: Nie denerwuj się
W: Martwię się o ciebie, jesteś moim mężem w końcu, czy to tak trudno pojąć. Nie chcę, żeby coś ci się stało
F: Nic mi nie będzie
W: Na pewno?
F: Tak i nawet jak tak bardzo chcesz to po operacji mogę do ciebie zadzwonić
W: Nie możesz, tylko musisz
F: Dla ciebie wszystko kochanie
W: Ty się już tak nie podlizuj
Falkowicz wstał podszedł do Wiki i pocałował ją w usta:
F: Ja jadę na razie
W: Uważaj na siebie
F: Będę
Wyszedł z pokoju
Szpital:
Profesor wjeżdża na parking. Wysiada z samochodu, wbiega do szpitala i kieruje się do lekarskiego:
Ad: O już jesteś
F: Ja cię kiedyś zabije, żeby mojemu dziecku takie rzeczy gadać
Ad:, O co ci chodzi?
F: Nie wiesz, o co? To ja ci przypomnę. Teletubiś pedał.. Kojarzysz?
Ad: Aa
F: No właśnie, mógłbyś nie uczyć mojej TRZYLETNIEJ córki takich słów
Ad:, Ale…
F: Żadne, ale
Ad: Tak jest nadopiekuńczy tatusiu
F: No i żeby mi to było ostatni raz rozumiałeś?
Ad: Oczywiście
F: To jak pacjent?
Ad: Utrzymuje się, na razie Ruud normuje ciśnienie
Van Graf wchodzi do pokoju:
R: Możecie zaczynać ciśnienie w normie
F: Już idziemy. Gotowy?
Ad: Jak zawsze
Mężczyźni wyszli z pokoju lekarskiego i poszli na salę operacyjną
Miesiąc później:
W: I co Hana widzisz coś?
H: Poczekaj chwilę.. No nie wierć się tak maluchu. Ależ on strasznie niecierpliwy
W Ma to chyba po ojcu
H: Wiki nie musisz się martwić z dzieckiem jest wszystko w porządku. Jeszcze nie jestem Ci w stanie powiedzieć, czy to chłopiec czy dziewczynka.
W: To bardzo się cieszę, że wszystko jest w normie
H: No to na następnych badaniach widzimy się za miesiąc
W: Hana, a wydrukujesz mi jeszcze zdjęcie?
H: Naturalnie
Goldberg podała lekarce zdjęcia:
W: Dzięki, i mam jeszcze jedno pytanie?
H: Słucham
W: Nie ma żadnych przeciwwskazań bym mogła dalej pracować?
H: No wiesz. Jako twój lekarz wolałabym, żebyś się nie przemęczała, ale, jako, że cię już dosyć znam wiem, że jeszcze byś chciała pracować
W: To, co mogę?
H: Na razie tak, na następnej wizycie zdecydujemy, co dalej. Tylko pamiętaj, krótkie dyżury, żadnego zbliżania się do Sali. Konsultacje i ewentualnie jeszcze izba
W: Ma się rozumieć. Hana jeszcze raz Dzięki za wszystko
H: Nie ma, za co
Wiktoria ubrała się i wyszła. Poszła od razu do gabinetu profesora:
W: Dzień dobry Panie ordynatorze
F: Witam Panią ordynatorową, muszę przyznać, że seksownie wygląda pani w tym mundurku i jeszcze ten brzuszek Mmm…
W: Panie Profesorze, co to za podryw w czasie pracy
F: Przecież ja nic nie robię. Nie mogę komplementować własnej żony, byłaś już u Hany?
Wiktoria zamknęła drzwi, podeszła do biurka i usiadła mężowi na kolanach:
W: Byłam
F: Przepraszam, że nie poszedłem z tobą, ale miałem operację i dopiero, co skończyłem
W: Właśnie widzę
Lekarka poprawiła mu przekrzywiony krawata:
F: No i co?
W: Wszystko w porządku. Badania w normie. Kolejna kontrola za miesiąc
F: Jejku kotku chyba lubisz mnie drażnić
W: Bardzo. Wszystko w porządku z naszym maluchem
F: Nawet nie wiesz jak się bardzo cieszę
Falkowicz przytulił żonę i pocałował:
W: Idziesz już do domu, czy masz coś jeszcze do zrobienia
F: Nie już skończyłem, możemy iść
W: To dobrze. Bo obiecałam Tosi, że aaa pojedziemy na zakupy oaa
F: Co jest?
W: Aaa
F: Boli?
W: No i jeszcze jak
W: Czujesz? To, co z tymi zakupami?
F: Ja ci dam samochód pojedziecie we dwie
W: O nie mój kochany tak dobrze to nie ma jedziesz z nami
Lekarka wstała z kolan męża i podeszła do drzwi. Andrzej stanął za nią i objął w psie:
F: Kotku
W: Nie
F: Proszę
W: Nie ma mowy
Delikatnie ją pocałował:
F: Proszę
W: Dobra, ale ten jedyny raz
Falkowicz zaczął całować żonę. Kiedy przerwał im dźwięk sms-a w telefonie lekarki. Wyjęła go i otworzyła wiadomość. Przeczytała ją szybko, a w oczach miała łzy:
F: Skarbie, co ci jest?
W: Sam zobacz. Mówiłam, że tak będzie
Lekarka podała mężowi telefon.

środa, 6 kwietnia 2016

Witam Wszystkich :) Kolejna część dzisiaj lecz trochę krótsza, ale postaram się pisać dłuższe. Zachęcam Was do komentowania i dzielenia się ze mną waszymi zdaniami na temat opowiadania.
Życzę miłego czytania i miłego dnia./ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.29

Mężczyzna był już bez koszuli i zabierał się za sukienkę partnerki, kiedy ktoś zaczął pukać do drzwi:
F: Poczekaj pójdę zobaczyć, kto to
Profesor wstał, po czym otworzył drzwi, gdzie stała Marta:
M: Yyy chciałam pogadać z Wiktorią, ale widać, że jesteście zajęci. Ja już wracam do domu. Życzę wam szczęścia, może kiedyś jeszcze się zobaczymy
F: Do zobaczenia
W: Na razie
Kobieta odeszła, a chirurg zamknął drzwi i podszedł do żony, jednocześnie uważając na brzuch położył się na niej:
F: To, na czym skończyliśmy
Wiki zaczęła całować Andrzeja:
W: Chyba musze odświeżyć panu pamięć panie profesorze
F: Też mi się tak wydaje pani doktor
Dwie godziny później:
F: Ja zawsze mogę się tak z tobą kłócić
W: Mhmmm
Wiktoria wtuliła się w tors męża:
F: Jesteś moim ideałem
W: Ty moim też
Wiktoria podniosła się i pocałowała Andrzeja:
W: I nie tylko ja tak sądzę
F: Co masz na myśli?
W: Przecież widzę jak na ciebie patrzą te wszystkie kobiety, pacjenci i pielęgniarki. Nawet ta Marta
F: A niech sobie patrzą, ja jestem tylko twój na zawsze do końca
W: No i to mi pasuje
F: Skoro już jesteśmy przy tym. To ty myślisz, że za tobą nie uganiają się mężczyźni. Ostatnio słyszałem jak jeden mówił do drugiego, że chętnie by cię przeleciał
W: No cóż w życiu nie można mieć wszystkiego
F: Dlatego nienawidzę chodzić z tobą na sympozja i bankiety
W: Czemu?
F: Jeszcze się pytasz?. Założysz te swoje cudowne sukienki, w których wyglądasz obłędnie, a potem każdy gapi się na ciebie
W: Ale tylko ty możesz się na mnie patrzeć w całej okazałości
F: No i bardzo się z tego cieszę
W: Andrzej a jak myślisz będziemy mieli chłopca czy dziewczynkę?
F: Ja bym bardzo chciał chłopaka, ale z dziewczynki tez się będę cieszył
Profesor schylił się i pocałował brzuch Wiktorii:
F: W końcu jednego szkraba już mamy
W: To może jak już tak mówimy to możemy wymyślić jakieś imiona Hmm??
F: Czemu nie
W: Jakie byś dał imię dla chłopca
F: Hmm.. Może Franek, albo po siostrze Antoś
W: Podoba mi się, a dla dziewczynki
F: Amelia albo Maja
W: A Lenka
F: Też ślicznie
W: Kochanie, która godzina?
F: 20
W: To czas się zbierać zaraz przyjdą twoi rodzice z Tosią i wracamy do domu
F: Oczywiście, ja jeszcze muszę poprzeglądać papiery z grantu
W: No to wstajemy
Park
Tosia karmi ptaki, a dziadkowie siedzą na ławce i przyglądają się wnuczce:
B: Jaka ona jest słodka
Z: Tak to prawda i cały Andrzej
B: Ciekawe czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka
Z:, O czym ty mówisz?
T: Dziadek to ty jeście nie wiesz?
Z: Coś się stało
T: Mama ma dzidziusia w bzusku
Z: Tak..I co będziesz miała brata czy siostrę?
T: Jeście nie wiem, aje tatus mówi ze to ma być chłopak, bo nie chce zeby go kobiety zdominowaji 
B: Tosia skąd ty znasz takie słowa
T: Od taty
Z: No czysty Andrzejek. Basiu wiesz, że on w końcu musi dowiedzieć się całej prawdy
B: Tak myślisz
Z: Oczywiście, przecież prędzej czy później do tego dojdzie. Dlatego wolę, żeby dowiedział się tego od nas niż od kogoś innego
B: Przecież on nas znienawidzi, będzie miał za złe, że go przez tyle lat okłamywaliśmy
Z: Wiem, ale w końcu mu przejdzie a tak do końca życia może być zły. Więc lepiej żebyśmy mu powiedzieli teraz 
B: Teraz?
Z: A kiedy?
B: Na razie nie. Nie jestem jeszcze na to gotowa, daj mi czas na pewno mu powiem, ale nie teraz muszę to przemyśleć
Z: Oczywiście zrobisz to, kiedy będziesz gotowa. Tylko im wcześniej tym lepiej dla nas i dla niego
T: Idziemy?
B:A co chcesz już iść?
T: Yhy
Z: To chodźcie już
Wstali z ławki i poszli do domu.