sobota, 28 maja 2016

Moi kochani!
Z racji tego, że jutro nie będę miała zbytnio czasu, żeby dodać kolejną część opowiadani, to postanowiłam, że zrobię to dzisiaj. Druga część opowiadania. Bardzo się cieszę, że Wam się podoba. Zapraszam i życzę miłego czytania/ Ada

                                                      Druga część
Rozmowę przerwała pielęgniarka:
P: Pani Doktor dr. Gawryło prosi panią na blok
W: Już idę. Przepraszam Cię
F: Jasne, ale co mi chciałaś powiedzieć
W: Nie teraz muszę iść
Wyszła z lekarskiego i szybko pobiegła na salę operacyjną. Pierwszy dyżur minął jej dość szybko i spokojnie. Gdy wychodziła z lekarskiego zobaczyła go wychodzącego z gabinetu, dlatego przyspieszyła kroku. Potem usiadła na najbliższej ławce w parku przy szpitalu. I zaczęła płakać wtedy dosiadł się do niej Przemek:
P: Ej Wiki, co się stało?
W: Ja nie wiem czy to był dobry pomysł, bym zaczęła tutaj pracować
P: Co ty mówisz to był bardzo dobry pomysł. Teraz będę mógł ci pomóc
W: Ale ja nie mogę z nim pracować, dzisiaj o mało, co nie dowiedziałby się, że ma córkę. Najpierw chciałam mu powiedzieć, ale potem ogarnęła mnie taka panika. Dobrze, że w porę zawołała mnie pielęgniarka
P: Wiktoria, co ty mówisz. Prędzej czy później i tak będziesz musiała mu to powiedzieć. Ja na jego miejscu też chciałbym wiedzieć, że mam dziecko.
W: To, co według ciebie powinnam zrobić?
P: Według mnie powinnaś z nim jak najszybciej porozmawiać, ale mam jedno bardzo ważne pytanie
W: Jakie?
P: Kochasz go?
W: To jest dobre pytanie. Kiedyś bardzo go kochałam, ale po tym, co zrobił i jak się zachował, kiedy kazał mi usunąć ciążę znienawidziłam go. Zranił mnie, ale wczoraj jak znów z nim rozmawiałam i jak dowiedziałam się, że wychodzi za mąż to poczułam się zazdrosna. W końcu my też kiedyś planowaliśmy ślub…… Nie wiem Przemo naprawdę… Ja go chyba kocham
P: No to teraz masz odpowiedź na wszystkie swoje dotychczasowe pytanie i wątpliwości. Powiedź mu to zanim będzie za późno i będziesz tego żałowała
W: Masz rację, a teraz przepraszam, ale muszę iść odebrać Julię
P: Na razie i życzę powodzenia
W: Dzięki pa
Wiktoria wstała, wsiadła do samochodu i pojechała. Odebrała córkę z przedszkola i pojechała do domu. Julia zaczęła się bawić w salonie, a Wiki robiła jedzenie. Po zjedzonym obiedzie. Consalida zaczęła się bawić z córką, ale przerwał im dzwonek do drzwi:
W: Już idę
Poszła otworzyć drzwi, a w nich stanął Falkowicz:
W: Andrzej, co ty tu robisz, skąd znasz mój adres?
A: To moja tajemnica, mogę wejść musimy pogadać?
W: Tak, ale przyznaj się Przemek ci dał
A: No dobra odkryłaś mnie
Weszli do salonu, a na dywanie w salonie siedziała mała dziewczynka, która bawiła się lalkami:
A: Cześć mała
Andrzej podszedł do niej:
J: Dzień dobly
W: Julka skarbie idź się pobawić do swojego pokoju, bo mamusia musi porozmawiać
J: dobze
Julia wstała i pobiegła do pokoju:
A: Ale ona jest śliczna, po mamusi zresztą
W: Więc, o czym chciałbyś porozmawiać
A: A mianowicie tym, co chciałaś mi powiedzieć wtedy w lekarskim
W: Mam być szczera i powiedzieć ci prawdę?
A: Tak no właśnie tego oczekuje i po to tu przyszedłem
W: no.. Więc Julka jest twoją córką
F: Co? Ale jak to
W: No normalnie. Mam ci to wytłumaczyć jak to zrobiliśmy
F: Nie dzięki wiem
W: Pamiętasz jak jakieś 3 lata temu powiedziałam ci, że jestem w ciąży, a ty kazałeś mi usunąć ciąże
F: No tak i to był mój największy, błąd. Ale dalej nie rozumiem, przecież potem odeszłaś
W: Ale tak naprawdę nie zrobiłam tej aborcji. Bałam się Ci powiedzieć, że ja chce tego dziecka i chce je urodzić. Dlatego wolałam wyjechać do rodziców do Hiszpanii i tam urodziłam Julkę, ale postanowiłam wrócić do Polski. Potem poznałam Przemka i byłam z nim, ale nie byliśmy długo, bo z nim zerwałam i pozostaliśmy przyjaciółmi no i zaproponował mi żebym zaczęła pracować w Leśnej Górze no i resztę historii już znasz
A: Przepraszam Cię Boże tak bardzo cię przepraszam
Falkowicz ukrył twarz w dłoniach:
W: Za co?
A: Za to, że przeze mnie tyle wycierpiałaś, ale prawda jest taka, że ja bardzo chciałem to dziecko tylko bałem się. Bałem się, że ja nie dam rady, że my sobie nie poradzimy, że po urodzeniu dziecka nie będzie tak jak kiedyś, że będziemy się ciągle kłócić. To wszystko potoczyło się zbyt szybko nie byłem na to przygotowany. Co wtedy powiedziałem było spowodowane tym, że byłem zszokowany, zaskoczony nie panowałem nad sobą nie myślałem racjonalne. Zawsze dla mnie liczyła się tylko kariera i pieniądze, ale jak cię poznałem zmieniłem się. Chciałem cię odnaleźć. Przemyślałem sobie wszystko na spokojnie. Postanowiłem Cię odzyskać, ale wtedy już wyjechałaś. Przepraszam to wszystko moja wina
Andrzej wstał, uklęknął przed Wiktorią i złapał ją za ręce:
A: Wiki kochanie proszę wybacz mi daj nam jeszcze jedną szansę Proszę Cię. Ja Cię kocham i zawsze Cię kochałem. Nigdy nie przestałem Nie pozwól, żeby mała wychowywała się bez ojca. Kocham Cię.
Falkowicz pocałował Wiktorię z początku odwzajemniła pocałunek, ale po chwili oderwała się od niego:
W: Andrzej ja też cię bardzo kocham, ale nie możemy być razem przecież ty jesteś z Kingą macie zamiar wziąć ślub. Pewnie ją też bardzo kochasz. Ja nie chcę by opowiadała w szpitalu, że złapałam cię na dziecko, nie chcę byś był ze mną z przymusu z litości
A: Ale to nie prawda Wiki
Wziął jej twarz w dłonie:
A: Słuchaj mnie teraz uważnie to nieprawda TYLKO ciebie kocham i TYLKO z tobą chcę być. Chciałem się ożenić z Kingą tylko ze względu na to, że jej ojciec może mi pomóc przy badaniach nad lekiem, ale to już nie ważne. Wszystko jest już załatwione. Prawdę mówiąc Kingi nigdy nie kochałem i nie kocham. Jedyną kobietą, jaką jestem w stanie kochać jesteś ty i naprawdę chcę z tobą być z tobą i naszą córką. Wierzysz mi?
W: Tak ja ciebie też kocham Andrzej
Profesor wstał i usiadł z powrotem na kanapie, a lekarka na nim całując go. Chirurg już zabrał się za ściągnięcie bluzki lekarce, ale wtem do salonu wbiegła Julia:
J: Mamo pić
Para odsunęła się od siebie:
W: Dobrze posiedź tu z tatą a ja zrobię ci coś do picia
A: Tatą?
W: No, co chyba chciałbyś poznać swoją córkę. Chcesz coś do picia?
A: Nie Dziękuje
Wiktoria poprawiła bluzkę, po czym poszła do kuchni, a Andrzej wziął małą na ręce i posadził na swoich kolanach:
A: Jestem twoim tatusiem wiesz?
J: To supel. Mama mówija mi o tobie
Mała wtulił się w niego i po chwili wróciła Wiki z piciem dla Julki:
W: Proszę tu masz picie, a teraz idziemy spać
J: Nie cem
W: Nie dyskutuj ze mną, późno już jest a ty musisz iść spać
J: Nie
A: A z tatusiem pójdziesz?
J: Tak
Andrzej wziął małą na ręce:
A: Zaraz wracam
W: Yhy czekam, jeśli uda ci się szybko położyć ją spać
A: a ty chyba nie wierzysz w moje możliwości kochanie
W: Wierzę wierzę
Wyszli z salonu i weszli do pokoju dziewczynki. Falkowicz pomógł Julce się przebrać i położył do łóżka:
J: Kochas mame
A: Bardzo
J: To supel to jak wy się tak baldzo kochacie to ja cem blaciska
A: Ale ja nie wiem czy mama się zgodzi na brata
J: To moze byc siostla
A: A po kim to ty jesteś taka mądra, co?
J: Mama mówi ze po tacie
A: No tak, ale teraz już śpij to zobaczymy, co się da zrobić, może uda mi się mamę jakoś przekonać, ale musisz już spać. Dobranoc
J: Doblanoc
Andrzej wstał pocałował córkę w czoło zgasił małą lampkę, po czym wyszedł z pokoju:
W: Zasnęła?
A: Yhy
W: Tak szybko? Jak udało ci się tego dokonać?
F: To tajemnica kotku No i teraz mamy trochę czasu dla siebie, bo tak szybko się nie obudzi
W: Jesteś tego pewny
F: Na 100 procent
W: No, a na czym my to skończyliśmy
Andrzej pocałował Wiktorię:
W: Chyba już sobie przypominam
Lekarka odwzajemniła pocałunek, po czym pociągnęła do sypialni. Po chwili znaleźli się w środku. Falkowicz rzucił na łóżko Wiktorię:
F: A wiesz, co nasza córka powiedziała
W: Co?
F: Że ona chce mieć brata, ale może być też siostra
W: A ty, co na to?
A: Powiedziałem, że zobaczymy, co się da zrobić i spróbuje jakoś namówić mamę, ale musi iść szybko spać
W: A więc to jest ta twoja tajemnicza metoda
A: No cóż
W: A nie uważasz, że jest to trochę za wcześnie końcu od jakiejś godziny jesteśmy razem, a już myślisz o dziecku
A: Nie zapominaj, że myślimy o drugim dziecku. No weź nie chciałabyś mieć takiego małego szkraba w domu. Nasza córcia też chce rodzeństwo
W: Nie wiem
A: Ja obstawiam wersję Julki. Chcę brata. Proszę bardzo.
W: No nie wiadomo jak bardzo ci na tym zależy i jak bardzo się postarasz
Zaczęli się znów całować, potem ściągać z ciebie i ubrania. I tak jak oboje tego bardzo chcieli i pragnęli przespali się z sobą.
Na nazajutrz Andrzej obudził się pierwszy i od razu, co zrobił to pocałował Wiktorię w usta budząc ją przy tym:
A: Dzień dobry kotku
W: cześć,która godzina
A: 8:30
W: o to trzeba się już zbierać ja zaczynam dyżur od 10 a ty?
A: Tak się dobrze składa, że ja też
W: No to fajnie. Choć ubierz się, a ja pójdę obudzić małą i zrobić śniadanie
A: Pozwól, że śniadaniem zajmę się ja a ty idź do Julki
W: Dobrze
Wiktoria wstała, ubrała się i poszła do dziecka, a Andrzej do kuchni. Po zjedzonym posiłku wszyscy wyszli z domu:
A: Dobra ja jeszcze muszę jechać do domu i się przebrać, a ty jedź zawieść małą. Spotkamy się w szpitalu
W: dobrze do zobaczenia
Wiktoria pocałowała Andrzeja:
F: Na razie
Wiktoria pojechała zawieść małą do przedszkola, a Andrzej do domu. Wszedł do środka i skierował się do kuchni gdzie akurat Kinga jadła śniadanie:
K: O Andrzej skarbie wróciłeś gdzie ty byłeś całą noc. Martwiłam się
Kinga chciała pocałować Andrzeja, ale ten się odsunął:
A: Byłem u Wiktorii
K: Całą noc?
A: Spałem z nią
K: Zdradziłeś mnie?
A: Tak i wiesz, co muszę ci coś powiedzieć
K: Co takiego kotku?
A: Zrywam zaręczyny
K: Co jak to? Czemu? Przecież ja cię kocham
A: Ale ja cię nie kocham i nie kochałem. Byłaś mi potrzebna do badań, a ty naiwna mi uwierzyłaś Haha. Teraz, kiedy ma Wiktorię i córkę. Badania są na dobrej drodze nie jesteś mi potrzebna
K: Ty masz córkę?
A: Tak Julkę poznałaś ją w szpitalu i jakbyś mogła się stąd jak najszybciej wyprowadzić to byłbym wdzięczny. Bo chciałbym żeby Wiki i Jula były tu ze mną
K: Jesteś bezczelny
A: Wiem
Wybiegła z płaczem z kuchni
Kinga wyprowadziła się od Falkowicza a wprowadziła Consalida z ich córeczką
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ:
Andrzej bawi się z małą w salonie a Wiktoria jest w kuchni. Ktoś dzwoni do drzwi Wiki idzie sprawdzić, kto to. Otwiera, a w drzwiach staje..

piątek, 27 maja 2016

Dzień dobry Wszystkim
Przepraszam, że w środę nie było kolejnej części, ale sami wiecie zbliża się koniec roku i trzeba walczyć o jak najlepsze oceny. Z moją weną też jest teraz trochę ciężką, więc dzisiaj nie będzie kolejnej części. Postaram się w środę dodać kolejną. Przychodzę do Was z takim opowiadaniem trzyczęściowym mam nadzieję, że się Wam spodoba. A jeśli tak to może kolejną część wrzucę w niedzielę jeśli byłby ktoś chętny.Zapraszam i miłego czytania/ Ada

                               Pierwsza część
Z samochodu wyszła kobieta miała około 30 lat. Skierowała się do szpitala wyglądała wręcz nieziemsko jej piękne zgrabne długie nogi, wysokie szpilki do tego czarna krótka obcisła sukienka doskonale komponowała z jej rudymi długimi lokowanymi włosami. Weszła do środka i skierowała się do gabinetu dyrektora. Zapukała i weszła:
W: Dzień dobry Panie Dyrektorze, ja byłam umówiona na rozmowę w sprawie pracy
T: Dobrze…tak, a jak się pani nazywa?
W: Consalida Wiktoria Consalida
T: Proszę tu usiąść
Tretter wskazał jej krzesło naprzeciw niego. Dziewczyny usiadła na nim zarzucając nogę na nogę:
T:, Więc pani jest internistką czy anestezjologiem?
W: Nie ja jestem chirurgiem
T: No tak wybaczy pani, nie codziennie spotyka się tak piękną kobietę w dodatku chirurga. No dobrze przejdźmy do konkretów, ma pani przy sobie jakieś dokumenty
W: Ależ oczywiście
Lekarka wyjęła teczkę z dokumentami podała je dyrektorowi:
W: Proszę
Tretter wziął od niej dokumenty i zaczął czytać:
T: Hm.. To bardzo imponujące taka młoda kobieta, a tyle wspaniałych nazwisk w pani papierach, jak pani tego dokonała
W: Cóż panie dyrektorze, po prostu miałam w życiu szczęście
T: No tak, więc zapoznałem się z tym i jedyne, co mogę powiedzieć to Witamy w Leśnej Górze
W: Dziękuje bardzo, a od kiedy mogę zacząć
T: Najlepiej od jutra dyżur zaczyna pani od godziny 8
W: Dobrze dziękuje, czy coś jeszcze
T: Nie to wszystko
W: To do widzenia
T: Do widzenia
Wstała i wyszła z gabinetu, po czym udała się do wyjścia. Już miała wychodzić, kiedy nagle zobaczyła dobrze znaną jej postać, a mianowicie wysokiego dobrze zbudowanego, starszego szczupłego mężczyznę. Był ubrany w garnitur i założony na ramiona kitel. Podeszła do niego:
W: Kogo moje oczy widzą toż to Profesor Falkowicz
Odwrócił się:
A: O proszę Wiktoria Consalida, co się tu sprowadza moja droga
Zmierzył wzrokiem Wiktorię od góry do dołu, po czym przegryzł dolną wargę:
W: Praca kochany praca, a tobie jak widzę klinika się już znudziła i zagościłeś w szpitalu
F: No jak widzisz, a tobie chyba też
W: Widzisz Andrzejku postanowiłam trochę zmienić moje dotychczasowe życie
F: Yhy nie wątpię
Podchodzi do nich nie wysoka blondynka o blond włosach:
K: Witaj skarbie
Pocałowała Andrzeja:
K:, Kto to?
F: To jest moja była współpracownica Dr. Wiktoria Consalida będzie tutaj nowym chirurgiem
W: Współpracownica? Tak to się teraz nazywa
Andrzej popatrzył na Wiktorię, a ona dalej dziarsko się do niego uśmiechała:
A: A to jest Kinga, ona jest patomorfologiem
W: Miło mi Wiktoria
K: Kinga narzeczona Andrzeja
W: Narzeczona? Ah no to gratuluje
K: Dziękujemy
Nagle podbiega do nich dziewczynka w wieku 3 lat, a za nią idzie Przemek, kiedy mała widzi Wiktorię od razu się do niej przytula:
J: Mama
Consalida bierze córkę na ręce:
W: Część skarbie, a co wy tu robicie?
Podchodzi Przemek, a Wiki całuje go w policzek:
P: Przyszliśmy po ciebie
W: A no tak
Wiki zwróciła się do pary:
W; Moja córka Julka
A: Masz córkę?
W: Tak wybaczcie, ale musimy już iść. Choć skarbie. Do zobaczenia
Falkowicz stał w lekkim szoku:
F: Cześć
Wiktoria wraz z córkę i Zapała wyszli ze szpitala:
W: To gdzie idziemy oblać moją nową pracę
J: Ja chce do Zoo
W: Dobra możemy iść do zoo i na lody. Przemo idziesz z nami?
P: Nie niestety nie mogę zaraz mam dyżur, może następnym razem Na razie
W: No pewnie Pa
Dziewczyny weszły do samochodu, a Przemek poszedł dalej. Najpierw pojechały do domu, przebrały się i poszły do zoo a potem na lody. Po dniu pełnym zabaw. Wiktoria wraz z Julią wróciły do domu. Wiki wykąpała, przebrał, nakarmiła małą i położyła spać. Sama uczyniła to samo, ale w łóżku zastanawiała się jak będzie się jej pracować z Andrzejem, bo w końcu nie patrząc na to kiedyś ich coś łączyło i czy ma powiedzieć mu całą prawdę. Consalida w końcu zasnęła.
Obudziła się przed 7 wstała ubrała się i poszła przygotować śniadanie dla siebie i córki, po czym poszła ją obudzić. Ubrała ją i razem zjadły śniadanie. O 7:30 Wiktoria razem z Julką wyszły z domu. Consalida zawiozła małą do przedszkola, po czym pojechała do szpitala. Nawet była przed czasem, więc skierowała się do lekarskiego, który Przemek zdążył jej wczoraj pokazać, ponieważ pracuje już tu od kilku lat. W środku akurat był Przemek i Agata, z którą zdążyła się zaprzyjaźnić i kilku lekarzy. Zapała podszedł do niej i przedstawił jej po kolei każdego z osobna:
P: O Wiki dobrze, że jesteś poznaj to jest Piotr Gawryło chirurg
W: Miło mi Wiktoria Consalida też jestem chirurgiem
P: Cześć
W: Ja jestem Witek Latoszek internista, a to jest moja żona Lena
L: Milena Starska internista
W: Wiktoria
Zapoznała się z każdym do pokoju weszła również Hana:
H: O Wiki, co ty tu robisz?
W: Jak widać pracuje kochana
Hana przytuliła Wiktorię:
H: To fajnie
Potem wszedł Tretter, a za nim Sambor z Niną i na samym końcu, Falkowicz. Wiktoria się dowiedział Andrzej jest tu ordynatorem. Potem poszła na obchód, a po nim do lekarskiego by chwilę odsapnąć. Akurat nikogo nie było, więc zrobiła sobie kawę i usiadła na kanapę. Po chwili wszedł tam również Falkowicz i zrobił to samo, co ona tylko usiadł przy biurku:
F: No tak nie zdążyłem Ci jeszcze pogratulować
W: Czego?
F: Chyba zawsze o tym marzyłaś żeby mieć rodzinę, dom pracę
W:, O czym ty mówisz
F: O twoim dziecku z Zapałą, nie wiedziałem, że z nim jesteś
W: Hahaha… Przemek nie jest ojcem Julki
F: Nie, a myślałem, że jest jak wczoraj z nią przyszedł po ciebie
W: Odebrał ją tylko z przedszkola, bo ja nie mogłam
F: A ile ona ma lat?
W: Skończyła 3. 4 miesiąc temu
F: Mam jeszcze jedno pytanie
W: Tak
F: Kto jest jej ojcem, jeśli mogę wiedzieć
W: Yhy…no.. Andrzej, bo ja muszę ci coś powiedzieć..

sobota, 21 maja 2016

Witam, Witam
Tak jak obiecałam jest weekend i jest kolejna część opowiadania. Mam nadzieję, że będzie się podobać. Dobra ja nie rozpisuje się tu za dużo tylko zapraszam na kolejną cześć./ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..35

Wszyscy wyszli z gabinetu. Profesor z córką poszli do Wiktorii, a Agata do hotelu. Mężczyzna z córką weszli do Sali:
T: Mama, mama
W: Tosia, co ty tu robisz?
F: Mała bardzo chciała przyjść do ciebie. Jak się dziś czujesz kochanie?
Profesor usiadł koło żony i wziął dziewczynkę na kolana
W: Dzisiaj już trochę lepiej. Ale nadal mnie wszystko boli
Do Sali weszła Hana:
H: Witam rodzinkę
W: Cześć
H: Jak się czujesz?
W: Już jest lepiej
F: Hana i jak badania?
H: Na szczęście okazało się, że jest wszystko dobrze. Wiktoria jest trochę poobijana, ale dziecko ma się dobrze
T: A to chłopiec czy dziewczynka?
H: Tosiu jak na razie to dzidziuś jest za mały i nie mogę Ci powiedzieć czy będziesz miała braciszka czy siostrę, ale jak mama z tatą będą wiedzieć to na pewno Ci powiedzą
T: Mamo obiecujesz?
W: Obiecuję kochanie. Hana a kiedy będę mogła stąd wyjść?
H: Aż tak Ci u nas źle? Myślę, że zostawię Cię jeszcze dzisiaj na obserwacji, ale jutro już będziesz mogła wyjść. A teraz wybaczcie, ale muszę iść dalej
T: Papa
Hana wyszła z Sali:
W: Andrzej będziesz mi musiał przywieść jakieś rzeczy
F: Dobrze kochanie pojadę potem
Nagle zadzwonił telefon Falkowicz:
Ad: Andrzej potrzebuje Cię
F: Co tym razem?
Ad: Był wypadek i nie ma, kto operować
F: No dobra zaraz przyjdę, na którym operujesz?
Ad: 2 dzięki stary
Adam rozłączył się:
W: Kto to był?
F: Adam potrzebuje pomocy przy operacji
W: A co z Tosią?
T: Ja chce zostać z mamą
W: Dobrze Tosiu
F: To ja idę. Przyjdę od razu jak skończę
W: Spokojnie kochanie nami się nie martw poradzimy sobie prawda skarbie?
T: Tak tato idź
Andrzej wyszedł z Sali:
W: To powiedz Tosiu gdzie byłaś?
T: U cioci Agaty
W: A czemu nie w domu?
T: Bo ciocia powiedziała, ze tata to bohater i pojechał cię uratować. Mamusiu to prawda cio mówi ciocia?
W: Tak kochanie twój tatuś to prawdziwy bohater
Wiktoria rozmawiała z córką, kiedy mała zasnęła. Po paru godzinach przyszedł Andrzej:
F: Już jestem kochanie
W: Cicho bo obudzisz małą
F: Dobrze przepraszam. Długo śpi?
W: Tak z dwie-trzy godziny. Andrzej to może jedź mi teraz po te ubrania. Tośka będzie jeszcze spała z godzinę to zdążysz przyjechać
F: Masz rację, dobrze już jadę
Profesor wyszedł z Sali i w drzwiach minął się z Woźnicką
Ag: Cześć ruda
W: Hej
Ag: Co tam u ciebie opowiadaj
W Cicho kobieto dziecko mi obudzisz
Ag: Nie zauważyłam jej sorki
Przyjaciółka usiadła obok lekarki:
Ag: No to słucham opowiadaj
W: A co chcesz wiedzieć?
Ag: Jak się czujesz, co z maluchem. O sytuację z wczoraj, nie pytam, wczoraj mi wszystko Andrzej powiedział. Poza tym nie chcę Cię męczyć, bo sama wiesz, co ja kiedyś przechodziłam
W: Tak. Pamiętam wtedy, nie wiedziałam jak Cię pocieszyć. Teraz wiem jak się czułaś
Ag: Dobra zmieńmy temat. Nie będziemy się smucić. Jak się czujesz?
W: Wszyscy mi dzisiaj zadają to pytanie. Już mi się nie chce opowiadać
Ag: Co się dziwisz w końcu w szpitalu jesteś
W: Też prawda. Ale ze mną jest wszystko okej z paluszkiem też, dzięki Bogu
Ag: To dobrze. A jesteś głodna czy coś, bo jak chcesz to skocze Ci do bufetu po jakieś jedzenie
W: Nie dzięki jadłam już, poza tym mój mąż przyniósł mi pełno jedzenia
Ag: Chciałabym mieć takiego faceta, jakiego ty masz
W: No cóż kochana mi się należało po tylu porażkach
Ag: A mi to może nie?
W: Agatko twój księże jeszcze nadejdzie, albo się jeszcze nie narodził
Ag: Oby nadszedł. Nie chce zostać starą panna z tuzinem kotów. Mogłam się brać za Andrzeja, kiedy był on twoim największym wrogiem
W: Niestety Agatko teraz jest to niemożliwe
Ag: Ale pomarzyć zawsze można
W: Ty musisz na swojego księcia jeszcze poczekać
Ag: Jestem ciekawa jak długo. Zaraz sama wsiądę na konia i zacznę go szukać
W: Oj Agatko Agatko jak ty coś czasem powiesz

czwartek, 19 maja 2016

Witam Wszystkich
Przepraszam moi drodzy, że wczoraj nie było kolejnej części, ale niestety miałam problemy rodzinne. Nie obiecuję ale postaram się następną cześć wstawić w weekend./ Ada

środa, 11 maja 2016

Witam Was moi drodzy nastąpił czas na kolejna część. Już po raz kolejny dziękuje Wam bardzo za komentarze, bardzo się cieszę kiedy je czytam. Zapraszam na kolejną część i życzę miłego czytania./ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..34

Profesor rozłączył się i poszedł na solę do żony. Dziewczyna jeszcze spała, więc chirurg usiadł koło niej i wziął ją za rękę. Po paru minutach lekarka obudziła się:
W: Andrzej? Gdzie ja jestem?
F: O kochanie obudziłaś się. Jesteś w szpitalu
W: Co z dzieckiem? Wszystko w porządku?
F: Nie wiem skarbie. Poczekaj pójdę po Hanę, zrobi Ci badania i będziemy wiedzieć
Andrzej wstał i poszedł poszukać Pani ginekolog. Znalazł ją w pokoju lekarskim:
F: Hana, Wiktoria się już obudziła i chce z tobą porozmawiać
H: Dobrze już idę
Lekarze razem poszli do Sali:
H: Cześć Wiki. Jak się czujesz?
W: Już w miarę w porządku. Ale dalej jestem trochę osłabiona. Ale powiedz mi, co z dzieckiem?
H: Jeszcze nie jestem w stanie Ci powiedzieć. Nie robiłam żadnych badań jeszcze. Najpierw zabiorę Cię na badania, zrobimy wszystkie i dopiero wtedy będę mogła powiedzieć czy coś Ci jest
W: Wiem, ale martwię się o dziecko
H: Nie martw się na zapas. A teraz Andrzej muszę Cię wyprosić, bo zabieram twoją żonę na badania
F: Dobrze, jak coś to będę w siebie. Przyjdę później.
Andrzej pocałował dziewczynę w policzek i wyszedł z Sali. Poszedł do gabinetu skończyć wypełniać dokumenty. Po jakimś czasie zaczął dzwonić jego telefon:
Profesor Tomasz Nowak: Andrzej Falkowicz?
F: Tak przy telefonie, a kto mówi?
PTN: Tomek Nowak. Pamiętasz? Chodziliśmy razem na zajęcia na studniach. Byliśmy razem w akademiku
F: A pamiętam. Tomek, co u ciebie słychać?
PTN: A dobrze, dobrze. Jakoś leci. Organizuję szkolenie w Krakowie i chciałbym, żebyś poprowadził parę wykładów
F: Ciekawa propozycja. A kiedy miałoby się to odbyć?
PTN: Myślę, że jeżeli w najbliższym czasie dostanę w najbliższym czasie odpowiedz od wszystkich profesorów to odbędzie się jakoś za miesiąc
F: Będziesz kogoś brał z Leśnej Góry?
PTN: Tak dzwoniłem już w tej sprawie wcześniej do dyrektora i wysłał mi listę młodych lekarzy z waszego szpitala. I myślę, że od was wybiorę 3 osoby. Dwoje chirurgów i internistę
F: A masz już kogoś konkretnie wybranego?
PTN: Myślałem nad Krajewskim, Woźnicką i Consalidą
F: Consalida? Myślę, że to nie jest dobry wybór
PTN: Ale dlaczego? Słyszałem o niej wiele bardzo dobrych rzeczy, a poza tym pracuje w twoim zespole, a ty wybierasz samych najlepszych.
F: Tak to prawda. Wiktoria jest świetnym chirurgiem. Tylko, że jest w ciąży i nie pozwolę, żeby brała w tym udział
PTN: A czemu ty masz o tym decydować?
F: Ponieważ drogi kolego. Wiktoria jest moją żoną i spodziewa się mojego dziecka
PTN: O nie wiedziałem, gratuluję? Wasze pierwsze?
F: Drugie, mamy jeszcze czteroletnią córkę
PTN: Andrzejku ja Cię nie poznaję. Nigdy nie powiedziałbym, że założysz rodzinę i będziesz miał dzieci
F: No widzisz ludzie się zmieniają
PTN: To może przyjedziesz razem z Wiktorią i z córką?
F: Muszę jeszcze porozmawiać z żoną
PTN: Dobrze, dobrze Andrzejku jak coś to masz mój numer i zadzwoń
F: Dobrze. Na razie
PTN: Do usłyszenia
Andrzej wrócił do wypełniania papierów, kiedy ktoś znowu mu przeszkodził i zapukał do drzwi
F: Proszę
T: Ceść tato
F: O Tosia, co ty tu robisz?
Ag: Bardzo chciała tu przyjść i zobaczyć Wiktorię
T: Chce do mamy
F: Dobrze chodź pójdziemy zobaczyć jak się czuje mamusia
Ag: Jak coś to wracam do hotelu. A Tosia zostanie jeszcze dzisiaj u nas czy chcesz ją zabrać do domu
F: Myślę, że zabiorę ją dzisiaj. Potem podjadę po jej rzeczy:
Ag: Dobrze jak coś to dzwoń.
Wszyscy wyszli z gabinetu. Profesor z córką poszli do Wiktorii, a Agata do hotelu.

środa, 4 maja 2016

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Nastał czas na kolejną część opowiadania. Bardzo dziękuje Wam za komentowania, naprawdę daje mi to bardzo wiele. Nie będę się dłużej rozpisywać... Dzisiaj niestety tak krótka cześć. Zapraszam do następnej części. Miłego czytania/ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..33

Magazyn
Wiktoria siedzi skulona na podłodze płaczę. Wchodzi Łukasz:
Ł: Nie płacz kochanie zaraz Cię stąd zabiorę
Podszedł do dziewczyny i zaczął dłonią gładzić jej policzek
Ł: Jesteś tak piękna i tylko moja
Nachylił się i pocałował lekarkę w usta
Ł: Nadal pamiętam smak twych ust
W: Odpieprz się wreszcie ode mnie psycholu
Chłopak zaczął ręką zjeżdżać niżej na jej biust i dalej na brzuch:
Ł: Taka piękna i tylko moja
W: Zaraz tu będzie Andrzej i mnie od ciebie zabierze ty wariacie. Takich jak ty powinno się trzymać w psychiatryku
Ł: Nie uda mu się. Bo już wyjeżdżamy stąd
Łukasz rozwiązuje lekarkę, pomaga jej wstać, po czym prowadzi ją do wyjścia
Przed magazynem stoi Andrzej a przed nim grupa policjantów czekają na pojawienie się porywacza. Po chwili wychodzi razem z Consalidą:
W: Andrzej!
F: Wiktoria
Ł: O proszę pojawił się twój mąż z obstawą. Sam nie był w stanie Cię ocalić
P: Nie ruszaj się. Puść dziewczynę, a nic Ci się nie stanie
Łukasz wyjął nóż z kieszeni i przystawił do gardła Pani chirurg
Ł: Nigdy! Zostawcie nas w spokoju!
W: Łukasz kochanie puść mnie proszę. Przecież Ci nie ucieknę. Kocham Cię i możemy pójść stąd razem. Ale tylko mnie puść. Uciekniemy i już będziemy razem
Ł: Na zawsze?
W: Na zawsze
Chłopak puścił Wiktorię a wtedy ona szybko pobiegła do Andrzeja. Policja szybko zareagowała i skuli go w kajdanki
Lekarka przytulając się mocno do męża głośno płacze:
W: Tak bardzo się bałam
F: Już cicho kochanie, jestem przy tobie. Już jesteś bezpieczna, nic Ci nie grozi
W: Już myślałam, że mnie nie uratujesz. Bałam się, że mnie wywiezie daleko od ciebie i od małej.
F: Kochanie jesteś moją miłością życia zawsze, kiedy będziesz w niebezpieczeństwie ja Cię uratuje. Nie pozwoliłbym na to, żeby coś Ci się stało
W: On chciał mnie wywieść gdzieś daleko
F: Ale nie zdążył. Nie dopuściłbym do tego. Zrobił Ci coś?
W: Uderzył tylko parę razy, ale tak poza tym to nic
Nagle dziewczyna straciła przytomność:
W: Wiktoria, kochanie obudź się. Panowie dzwońcie po karetkę. Skarbie obudź się
Po krótkim czasie przyjechało pogotowie i zabrało lekarkę do Leśnej Góry. Do zdenerwowanego Profesora przychodzi policjant:
K: Dzień dobry nazywam się komisarz Jakub Pawlicki. I będę prowadził sprawę Pana żony. Musi pan razem z żoną złożyć zeznania w sprawie abyśmy mogli wszystkie obciążające dowody dać prokuratorowi. Wszystkie ślady zabezpieczymy. Wiem, że Pani Consalidą jest w ciąży i nie chce przysporzyć jej dodatkowych nerwów. To jest moja wizytówka proszę zadzwonić, jeśli z Pana żoną już będzie lepiej i będę mógł z nią porozmawiać 
F: Dobrze. A teraz Pan wybaczy, ale muszę jechać do szpitala
K: Tak dobrze, rozumiem. Do zobaczenia
F: Do widzenia
Falkowicz szybko oddalił się od miejsca i pojechał do szpitala i skierował się do lekarskiego. Akurat wypisywał tam karty pacjentów Adam:
F: Cześć Adam. Wiesz gdzie jest Wiktoria? Przywieźli ją tutaj
Ad: Cześć. Tak przywieźli ją. Hana była akurat na dyżurze i wzięła ją do siebie na oddział. Z tego co słyszałem to mówiła, że to dość poważny stan
F: Cholera!
Ad: A tak w ogóle to co się stało?
F: Nie mam czasu Ci teraz tego opowiadać. Teraz idę do Wiktorii. Na Razie
Profesor szybko poszedł na oddział ginekologiczny i szukały Hany. W końcu znalazł ją rozmawiającą z pacjentką:
H: Zrobimy jeszcze dodatkowe badania i kiedy będzie wszystko w porządku będę mogła Cię wypisać
P: Dobrze
Pacjentka weszła na salę:
F: Witaj Hana. Gdzie leży Wiktoria?
H: Cześć Andrzej. Leży w Sali i odpoczywa. Jej stan był dość ciężki, ale już jest w miarę w porządku
F: A jak z dzieckiem?
H: Na razie dobrze. Ale po badaniach będę w stanie powiedzieć więcej
F: Mogę do niej iść
H: Myślę, że na razie nie. Jest dość późno ona musi odpocząć i ty też
F: W sumie masz rację. Jakby coś się działo to jestem u siebie w gabinecie
H: Dobrze. Już się nie martw.
Andrzej poszedł do swojego gabinetu. I uzupełniał dokumenty i karty pacjentów. Po jakimś czasie zasnął. Obudził go rano dźwięk dzwoniącego telefonu:
F: Agata?
Ag: Andrzej i co wiadomo już, co z Wiktorią?
F: Tak. Przepraszam, że nie zadzwoniłem wczoraj, ale z tego wszystkiego zapomniałem. Gnój przetrzymywał ją w tym magazynie. Na szczęście udało mi się ją uwolnić. Wiktoria teraz jest w szpitalu. Leży na ginekologii. A jak z małą? Śpi jeszcze?
Ag: Dobrze. Od 7 już buszuje, świetnie się bawimy. Tylko pyta o Wiktorię
F: Dasz mi ją do telefonu?
Ag: Pewnie. Tosiu tata chce z tobą porozmawiać
T: Tato gdzie jest mama?
F: Kochanie mamusia musiała zostać w szpitalu, źle się czuła. Jeżeli będziesz grzeczna i ładnie poprosisz ciocię to na pewno przyjdzie z tobą do szpitala 
T: No dobla