Z racji tego, że jutro nie będę miała zbytnio czasu, żeby dodać kolejną część opowiadani, to postanowiłam, że zrobię to dzisiaj. Druga część opowiadania. Bardzo się cieszę, że Wam się podoba. Zapraszam i życzę miłego czytania/ Ada
Druga część
Rozmowę przerwała pielęgniarka:
P: Pani Doktor dr. Gawryło prosi panią na blok
W: Już idę. Przepraszam Cię
F: Jasne, ale co mi chciałaś powiedzieć
W: Nie teraz muszę iść
Wyszła z lekarskiego i szybko pobiegła na salę operacyjną. Pierwszy dyżur minął jej dość szybko i spokojnie. Gdy wychodziła z lekarskiego zobaczyła go wychodzącego z gabinetu, dlatego przyspieszyła kroku. Potem usiadła na najbliższej ławce w parku przy szpitalu. I zaczęła płakać wtedy dosiadł się do niej Przemek:
P: Ej Wiki, co się stało?
W: Ja nie wiem czy to był dobry pomysł, bym zaczęła tutaj pracować
P: Co ty mówisz to był bardzo dobry pomysł. Teraz będę mógł ci pomóc
W: Ale ja nie mogę z nim pracować, dzisiaj o mało, co nie dowiedziałby się, że ma córkę. Najpierw chciałam mu powiedzieć, ale potem ogarnęła mnie taka panika. Dobrze, że w porę zawołała mnie pielęgniarka
P: Wiktoria, co ty mówisz. Prędzej czy później i tak będziesz musiała mu to powiedzieć. Ja na jego miejscu też chciałbym wiedzieć, że mam dziecko.
W: To, co według ciebie powinnam zrobić?
P: Według mnie powinnaś z nim jak najszybciej porozmawiać, ale mam jedno bardzo ważne pytanie
W: Jakie?
P: Kochasz go?
W: To jest dobre pytanie. Kiedyś bardzo go kochałam, ale po tym, co zrobił i jak się zachował, kiedy kazał mi usunąć ciążę znienawidziłam go. Zranił mnie, ale wczoraj jak znów z nim rozmawiałam i jak dowiedziałam się, że wychodzi za mąż to poczułam się zazdrosna. W końcu my też kiedyś planowaliśmy ślub…… Nie wiem Przemo naprawdę… Ja go chyba kocham
P: No to teraz masz odpowiedź na wszystkie swoje dotychczasowe pytanie i wątpliwości. Powiedź mu to zanim będzie za późno i będziesz tego żałowała
W: Masz rację, a teraz przepraszam, ale muszę iść odebrać Julię
P: Na razie i życzę powodzenia
W: Dzięki pa
Wiktoria wstała, wsiadła do samochodu i pojechała. Odebrała córkę z przedszkola i pojechała do domu. Julia zaczęła się bawić w salonie, a Wiki robiła jedzenie. Po zjedzonym obiedzie. Consalida zaczęła się bawić z córką, ale przerwał im dzwonek do drzwi:
W: Już idę
Poszła otworzyć drzwi, a w nich stanął Falkowicz:
W: Andrzej, co ty tu robisz, skąd znasz mój adres?
A: To moja tajemnica, mogę wejść musimy pogadać?
W: Tak, ale przyznaj się Przemek ci dał
A: No dobra odkryłaś mnie
Weszli do salonu, a na dywanie w salonie siedziała mała dziewczynka, która bawiła się lalkami:
A: Cześć mała
Andrzej podszedł do niej:
J: Dzień dobly
W: Julka skarbie idź się pobawić do swojego pokoju, bo mamusia musi porozmawiać
J: dobze
Julia wstała i pobiegła do pokoju:
A: Ale ona jest śliczna, po mamusi zresztą
W: Więc, o czym chciałbyś porozmawiać
A: A mianowicie tym, co chciałaś mi powiedzieć wtedy w lekarskim
W: Mam być szczera i powiedzieć ci prawdę?
A: Tak no właśnie tego oczekuje i po to tu przyszedłem
W: no.. Więc Julka jest twoją córką
F: Co? Ale jak to
W: No normalnie. Mam ci to wytłumaczyć jak to zrobiliśmy
F: Nie dzięki wiem
W: Pamiętasz jak jakieś 3 lata temu powiedziałam ci, że jestem w ciąży, a ty kazałeś mi usunąć ciąże
F: No tak i to był mój największy, błąd. Ale dalej nie rozumiem, przecież potem odeszłaś
W: Ale tak naprawdę nie zrobiłam tej aborcji. Bałam się Ci powiedzieć, że ja chce tego dziecka i chce je urodzić. Dlatego wolałam wyjechać do rodziców do Hiszpanii i tam urodziłam Julkę, ale postanowiłam wrócić do Polski. Potem poznałam Przemka i byłam z nim, ale nie byliśmy długo, bo z nim zerwałam i pozostaliśmy przyjaciółmi no i zaproponował mi żebym zaczęła pracować w Leśnej Górze no i resztę historii już znasz
A: Przepraszam Cię Boże tak bardzo cię przepraszam
Falkowicz ukrył twarz w dłoniach:
W: Za co?
A: Za to, że przeze mnie tyle wycierpiałaś, ale prawda jest taka, że ja bardzo chciałem to dziecko tylko bałem się. Bałem się, że ja nie dam rady, że my sobie nie poradzimy, że po urodzeniu dziecka nie będzie tak jak kiedyś, że będziemy się ciągle kłócić. To wszystko potoczyło się zbyt szybko nie byłem na to przygotowany. Co wtedy powiedziałem było spowodowane tym, że byłem zszokowany, zaskoczony nie panowałem nad sobą nie myślałem racjonalne. Zawsze dla mnie liczyła się tylko kariera i pieniądze, ale jak cię poznałem zmieniłem się. Chciałem cię odnaleźć. Przemyślałem sobie wszystko na spokojnie. Postanowiłem Cię odzyskać, ale wtedy już wyjechałaś. Przepraszam to wszystko moja wina
Andrzej wstał, uklęknął przed Wiktorią i złapał ją za ręce:
A: Wiki kochanie proszę wybacz mi daj nam jeszcze jedną szansę Proszę Cię. Ja Cię kocham i zawsze Cię kochałem. Nigdy nie przestałem Nie pozwól, żeby mała wychowywała się bez ojca. Kocham Cię.
Falkowicz pocałował Wiktorię z początku odwzajemniła pocałunek, ale po chwili oderwała się od niego:
W: Andrzej ja też cię bardzo kocham, ale nie możemy być razem przecież ty jesteś z Kingą macie zamiar wziąć ślub. Pewnie ją też bardzo kochasz. Ja nie chcę by opowiadała w szpitalu, że złapałam cię na dziecko, nie chcę byś był ze mną z przymusu z litości
A: Ale to nie prawda Wiki
Wziął jej twarz w dłonie:
A: Słuchaj mnie teraz uważnie to nieprawda TYLKO ciebie kocham i TYLKO z tobą chcę być. Chciałem się ożenić z Kingą tylko ze względu na to, że jej ojciec może mi pomóc przy badaniach nad lekiem, ale to już nie ważne. Wszystko jest już załatwione. Prawdę mówiąc Kingi nigdy nie kochałem i nie kocham. Jedyną kobietą, jaką jestem w stanie kochać jesteś ty i naprawdę chcę z tobą być z tobą i naszą córką. Wierzysz mi?
W: Tak ja ciebie też kocham Andrzej
Profesor wstał i usiadł z powrotem na kanapie, a lekarka na nim całując go. Chirurg już zabrał się za ściągnięcie bluzki lekarce, ale wtem do salonu wbiegła Julia:
J: Mamo pić
Para odsunęła się od siebie:
W: Dobrze posiedź tu z tatą a ja zrobię ci coś do picia
A: Tatą?
W: No, co chyba chciałbyś poznać swoją córkę. Chcesz coś do picia?
A: Nie Dziękuje
Wiktoria poprawiła bluzkę, po czym poszła do kuchni, a Andrzej wziął małą na ręce i posadził na swoich kolanach:
A: Jestem twoim tatusiem wiesz?
J: To supel. Mama mówija mi o tobie
Mała wtulił się w niego i po chwili wróciła Wiki z piciem dla Julki:
W: Proszę tu masz picie, a teraz idziemy spać
J: Nie cem
W: Nie dyskutuj ze mną, późno już jest a ty musisz iść spać
J: Nie
A: A z tatusiem pójdziesz?
J: Tak
Andrzej wziął małą na ręce:
A: Zaraz wracam
W: Yhy czekam, jeśli uda ci się szybko położyć ją spać
A: a ty chyba nie wierzysz w moje możliwości kochanie
W: Wierzę wierzę
Wyszli z salonu i weszli do pokoju dziewczynki. Falkowicz pomógł Julce się przebrać i położył do łóżka:
J: Kochas mame
A: Bardzo
J: To supel to jak wy się tak baldzo kochacie to ja cem blaciska
A: Ale ja nie wiem czy mama się zgodzi na brata
J: To moze byc siostla
A: A po kim to ty jesteś taka mądra, co?
J: Mama mówi ze po tacie
A: No tak, ale teraz już śpij to zobaczymy, co się da zrobić, może uda mi się mamę jakoś przekonać, ale musisz już spać. Dobranoc
J: Doblanoc
Andrzej wstał pocałował córkę w czoło zgasił małą lampkę, po czym wyszedł z pokoju:
W: Zasnęła?
A: Yhy
W: Tak szybko? Jak udało ci się tego dokonać?
F: To tajemnica kotku No i teraz mamy trochę czasu dla siebie, bo tak szybko się nie obudzi
W: Jesteś tego pewny
F: Na 100 procent
W: No, a na czym my to skończyliśmy
Andrzej pocałował Wiktorię:
W: Chyba już sobie przypominam
Lekarka odwzajemniła pocałunek, po czym pociągnęła do sypialni. Po chwili znaleźli się w środku. Falkowicz rzucił na łóżko Wiktorię:
F: A wiesz, co nasza córka powiedziała
W: Co?
F: Że ona chce mieć brata, ale może być też siostra
W: A ty, co na to?
A: Powiedziałem, że zobaczymy, co się da zrobić i spróbuje jakoś namówić mamę, ale musi iść szybko spać
W: A więc to jest ta twoja tajemnicza metoda
A: No cóż
W: A nie uważasz, że jest to trochę za wcześnie końcu od jakiejś godziny jesteśmy razem, a już myślisz o dziecku
A: Nie zapominaj, że myślimy o drugim dziecku. No weź nie chciałabyś mieć takiego małego szkraba w domu. Nasza córcia też chce rodzeństwo
W: Nie wiem
A: Ja obstawiam wersję Julki. Chcę brata. Proszę bardzo.
W: No nie wiadomo jak bardzo ci na tym zależy i jak bardzo się postarasz
Zaczęli się znów całować, potem ściągać z ciebie i ubrania. I tak jak oboje tego bardzo chcieli i pragnęli przespali się z sobą.
Na nazajutrz Andrzej obudził się pierwszy i od razu, co zrobił to pocałował Wiktorię w usta budząc ją przy tym:
A: Dzień dobry kotku
W: cześć,która godzina
A: 8:30
W: o to trzeba się już zbierać ja zaczynam dyżur od 10 a ty?
A: Tak się dobrze składa, że ja też
W: No to fajnie. Choć ubierz się, a ja pójdę obudzić małą i zrobić śniadanie
A: Pozwól, że śniadaniem zajmę się ja a ty idź do Julki
W: Dobrze
Wiktoria wstała, ubrała się i poszła do dziecka, a Andrzej do kuchni. Po zjedzonym posiłku wszyscy wyszli z domu:
A: Dobra ja jeszcze muszę jechać do domu i się przebrać, a ty jedź zawieść małą. Spotkamy się w szpitalu
W: dobrze do zobaczenia
Wiktoria pocałowała Andrzeja:
F: Na razie
Wiktoria pojechała zawieść małą do przedszkola, a Andrzej do domu. Wszedł do środka i skierował się do kuchni gdzie akurat Kinga jadła śniadanie:
K: O Andrzej skarbie wróciłeś gdzie ty byłeś całą noc. Martwiłam się
Kinga chciała pocałować Andrzeja, ale ten się odsunął:
A: Byłem u Wiktorii
K: Całą noc?
A: Spałem z nią
K: Zdradziłeś mnie?
A: Tak i wiesz, co muszę ci coś powiedzieć
K: Co takiego kotku?
A: Zrywam zaręczyny
K: Co jak to? Czemu? Przecież ja cię kocham
A: Ale ja cię nie kocham i nie kochałem. Byłaś mi potrzebna do badań, a ty naiwna mi uwierzyłaś Haha. Teraz, kiedy ma Wiktorię i córkę. Badania są na dobrej drodze nie jesteś mi potrzebna
K: Ty masz córkę?
A: Tak Julkę poznałaś ją w szpitalu i jakbyś mogła się stąd jak najszybciej wyprowadzić to byłbym wdzięczny. Bo chciałbym żeby Wiki i Jula były tu ze mną
K: Jesteś bezczelny
A: Wiem
Wybiegła z płaczem z kuchni
Kinga wyprowadziła się od Falkowicza a wprowadziła Consalida z ich córeczką
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ:
Andrzej bawi się z małą w salonie a Wiktoria jest w kuchni. Ktoś dzwoni do drzwi Wiki idzie sprawdzić, kto to. Otwiera, a w drzwiach staje..
Świetna cześć czekam na więcej
OdpowiedzUsuń