Dr.Consalida i Profesor
Falkowicz: „Niewinna przygoda, Wielka miłość”. Cz.2
Falkowicz obudził się, gdy
Wiktoria jeszcze spała, przyglądał jej się chwile. Pocałował ją, po czym wstał
i poszedł do kuchni zrobić śniadanie. Wszedł do pokoju z tacą a na niej tosty,
sok i jajecznica. Wiki oczywiście jeszcze spała. Profesor odłożył tacę na nocny
stolik. I zaczął budzić Wiktorię:
F: Pani Doktor.Nic
F: Wiktoria.
Też nic.
F: Wiki
Ona dalej spała
Falkowicz zrobił dziwną minę. Usiadł koło śpiącej Wiktorii i zaczął ją całować po szyi potem przeszedł coraz wyżej i w końcu dotarł do ust, całował ją delikatnie i namiętnie w jednej chwil przestał:
F: Kochanie ile mam cię budzić. Zapadłaś w sen zimowy czy co. Śniadanie zrobiłem.
W: Już wstaje.
Wiktoria złapała Falkowicz i zaczęła go całować:
F: Pani Doktor mało Pani.
W: A jeśli powiem, że tak.
F: No to trzeba będzie to powtórzyć.
Falkowicz i Wiki znów zaczęli się całować, potem leżeli tak z godzinę w łóżku patrząc sobie w oczy:
F: I co pani doktor jak ocenia pani moje zdolności
W: Muszę przyznać, że jest pan perfekcjonistą w każdej dziedzinie
F: Bardzo mnie to cieszy, ale Wiki nie chcę przerywać tej cudownej chwili, ale jest już 10:30, a jeśli się nie mylę to masz dyżur od 12.
W: A tak faktycznie, prawie bym zapomniała.
F: No widzisz, co byś beze mnie zrobiła. Idź się ubierz a ja cię zawiozę do szpitala
W, Po, co przecież mogę zadzwonić po taksówkę i tak muszę jeszcze pojechać do hotelu się przebrać.
F:, Ale ja nalegam
W: Dobrze czekaj na mnie na dole.
Wiktoria poszła do łazienki a Falkowicz zszedł na dół do gabinetu. Wziął dokumenty i wsadził do teczki. Wiktoria ubrała się zeszła na dół:
W: Gotowa, idziemy
F: Tak już idziemy.
Wyszli z domu wsiedli do samochodu i ruszyli:
F: Pani Doktor może miałaby pani ochotę pójść ze mną na kolację.
W: Druga randka. Hmm.. Niech pomyślę.
F:, Jeżeli Pani Doktor tak to nazywa to owszem.
W: A gdzie?
F: A to będzie niespodzianka. To, o której kończy pani dyżur?
W: Ja panie Doktorze dyżur kończą o 19.
F: No to wspaniale się składa. No to przyjeżdżam po Ciebie o 20.
W: Okey. Ale ty nie masz dzisiaj dyżuru?
F: Mam z tobą
Wiki i Falkowicz wysiedli z samochodu i ruszyli w stronę szpitala.
F: Nie idziesz do hotelu?
W: Nie potem pójdę
F: To, co oświadczamy całemu światu nasz związek
W: Tak nie mam zamiaru się ukrywać
F: Nie boisz się
W: Nie, bo jesteś blisko mnie prawda?
F: Prawda
Gdy wchodzili wszyscy robili dziwne miny na widok Profesora i pani Doktor. Byli już pod lekarskim Wiktoria pocałowała Falkowicza w policzek i weszła do lekarskiego. A Profesor uśmiechnięty poszedł do swojego gabinetu. Akurat, gdy Wiki całowała Andrzeja zobaczył to Przemek i wyraźnie był zły na Wiktorię wszedł za nią do lekarskiego i naskoczył na nią:
P:, Od kiedy spotykasz się z tym mordercą?
W: A może tak dzień dobry
P:Hey. To, od kiedy się z nim spotykasz?
W: A ciebie to powinno najmniej obchodzić
Wiki wyraźnie oburzona:
P: Ale ja się o ciebie martwię. Nie chcę żebyś potem płakała przez tego dupka.
W: Ale nic mi nie jest on się zmienił. Nie jest taki jak kiedyś.
P:Jasne, bo mam w to uwierzyć. Ale jak chcesz to twoje życie ja się nie będę do tego mieszał.
W:No i Okey.
Dyżur Wiktorii minął spokojnie. Spotkała się z Profesorem na lunchu i przy operacji.
Była to godzina 18:50 Wiki skończyła obchód i poszła się przebrać. Wyszła ze szpitala i cała w skowronkach wpadła do domu. Pobiegła do pokoju wyjęła z szafy swoją ulubioną granatową sukienkę i poszła do łazienki się odświeżyć zrobić makijaż, uczesać i ubrać. Wyszła z łazienki była to godzina 19:50 ubrała swoje czarne buty na wysokim korku i wyszła z pokoju. W salonie spotkała Agatę:
Ag; A pani doktor gdzie się wybiera
W: Na kolację
Ag: Znowu. Myślałam, że dzisiaj zostaniesz w domu i zdasz relacje z wczorajszej kolacji, bo słyszałam w szpitalu plotki o was. To prawda, że ty jesteś z Falkowiczem
W: Tak, ale teraz cię przepraszam spieszę się. Porozmawiamy innym razem
Ag: Jasne leć leć
Wiktoria wybiegła z mieszkania i pod hotelem czekał przy taksówce Falkowicz:
F: Jak zwykle pani doktor wygląda pani zabójczo i perfekcyjnie
W:Dziękuje. Pan Profesor też niczego sobie.
F: To, co jedziemy
W: Jasne
Profesor otworzył drzwi on samochodu. Wiktoria usiadła i obok niej usiadł Falkowicz.
W: Andrzej to teraz możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy
F: Dowiesz się w swoim czasie
Jechali tak z 20 minut rozmawiając o pacjentach. W końcu dojechali na miejsce wysiedli. Weszli do Włoskiej restauracji. Zamówili jedzenie, wino. Rozmawiali śmiali się. Była już godzina 23. Profesor zapłacił, zamówił taksówkę i pojechali do jego domu. Weszli usiedli w salonie Falkowicz poszedł po lampkę szampana:
W: Nie za dużo tego Andrzej.
F: Nie. Wypijmy za nas.
W: Za nas.
F: Jest pani Doktor zmęczona może chce się pani położyć spać.
W: Może, ale sama?
F: Sama, na pewno nie. Ale czy odpowiada pani moje skromne towarzystwo
W: Skromne? Nie powiedziałabym, ale bardzo chętnie skorzystam
Falkowicz zbliżył się do Wiktorii i zaczął ją całować. Tak jak poprzedniej nocy wylądowali w łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz