czwartek, 25 lutego 2016

Dziękuje Wam już za tysiąc wyświetleń. Jesteście kochani./ Pozdrawiam Ada :)

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.23

Godzina 20
Falkowicz wyszedł ze szpitala, wsiadł do samochodu i pojechał do domu. Wszedł do środka i poszedł do salonu, gdzie na kanapie oglądając film i popijając wino siedziała Wiktoria:
F: Cześć kochanie już wróciłem
W: Hej
Andrzej podszedł do Wiktorii pocałował ją i usiadł obok niej:
F: Jak się miewa moja gwiazda?
W: Twoja gwiazda już śpi
F: Aha, czyli mamy wieczór wolny?
W: Na to wychodzi a co proponujesz
F: No na przykład prysznic
W: Hmm już dzisiaj braliśmy, ale kontynuuj
Andrzej przysunął się do Wiktorii:
F: Albo długa i odprężająca kąpiel i jakaś kolacja
W: No masz rację. To ty idziesz do kuchni a ja do łazienki
F: Niee. Ja myślałem, że razem zrobimy kolację, razem ją zjemy później pójdziemy także razem wziąć długą kąpiel a na koniec grzecznie pójdziemy spać
W: No to widzę plany godne podziwu
F: No to, co zapraszam panią doktor do kuchni
W: Yhy
Andrzej i Wiktoria poszli do kuchni. Zrobili kolację, zjedli i następnie udali się do łazienki:
F: No to teraz następny punkt długa i odprężająca kąpiel
Andrzej zaczął całować Wiktorię i ściągać ubrania ona odwzajemniła pocałunek i również go rozebrała. Dalej szaleńczo się całując weszli do wielkiej wanny. Po 2 godzinach wyszli z łazienki. Falkowicz wziął żonę na ręce. Wszedł do sypialni i położył Wiki na łóżku.
Andrzej obudził się pierwszy i patrzył się na śpiącą Wiktorię. Po chwili także ona się obudziła:
W: Co mi się tak przyglądasz kochanie?
F: Tak sobie lubię patrzeć jak słodko śpisz
W: Yhy i tylko, dlatego masz taką wesołą minę
F: Nie po prostu dalej nie mogę uwierzyć w to, że po tym, co ci zrobiłem ty tu jesteś ze mną. Zostałaś moja żoną i mamy dwoje dzieci
Położył rękę na brzuchu żony:
W: No to uwierz. A ty przepraszam chcesz mi się podlizać czy coś?
F: Nie a co nie mogę patrzeć na moją piękną inteligentną i utalentowaną kobietę Wiktoria szybko się przekręciła i usiadła okrakiem na Andrzeju: W: Mhm kolejne komplementy coś przeskrobałeś? Przyznaj się Pocałowała go:
F: A tak sobie pomyślałem
W: A jednak
Teraz to on ją pocałował:
F:, Więc tak jak mówiłem za nim mi niegrzecznie przerwano pomyślałem sobie, że poszlibyśmy do wesołego miasteczka
W: Panie Profesorze nie poznaję pana czy pan w ogóle zna takie miejsca F: Tak chodziłem tam kiedyś
W: Tak a to ciekawe, kiedy?
F: Jak byłem mały to zawsze, co miesiąc chodziliśmy z mamą no czasami tata z nami poszedł, ale to rzadko
W: No właśnie ja nic nie wiem o twoich rodzicach nigdy mi o nich nie opowiadałeś
F: No urodziłem się w małym miasteczku za Warszawą zawsze odkąd pamiętam chodziliśmy do wesołego miasteczka razem z mamą, bo ojciec przeważnie nie miał czasu, ponieważ był dyrektorem wielkiej korporacji. Później jak miałem 18 lat powiedział mi, że to ja mam przejąć czekaj jak to on określił... "Rodzinny biznes”, ale ja się nie zgodziłem, bo chciałem zostać chirurgiem mój ojciec tego nie popierało, więc wyjechałem do Warszawy tam zacząłem studiować stałem się gburem chamem egoistą. Chciałem za wszelką cenę pokazać ojcu, że nie jestem taki jak on liczyła się dla mnie kariera. Potem poznałem Wandę szybki ślub. Potem klinika, Leśna Góry resztę mojej historii znasz. Z Ojcem nie rozmawiam już prawie 20 lat a do mamy dzwonię czasem akurat za dwa tygodnie będzie miała urodziny
W: No to nie uważasz, że czas najwyższy się pogodzić
F: Nie wiem
W: A twoja mama wie, że jest babcią i że masz żonę
F: Tak wie
W: No to może pojechalibyśmy do nich, co?
F: Nie mam ochoty oglądać ojca
W: No proszę chciałabym poznać twoich rodziców, a Tosia swoich dziadków
F: Jak chcesz mogę ci pokazać ich zdjęcia
W: Bardzo śmieszne
Wiktoria zaczęła całować szyję Andrzeja schodząc do klatki piersiowej: W: Bardzo proszę
F: No dobrze przekonałaś mnie jutro zadzwonię do mamy i powiem jej, że przyjedziemy
W: Dziękuje
Tym razem pocałowała jego usta i wstała z łóżka:
F: Ej ej, co ty robisz chyba coś zaczęłaś
W: Kotku nie tym razem Tosia zaraz wstanie muszę jej zrobić
F: Jesteś okrutna zostawiać tak męża samego
W: Trudno jakoś przeżyjesz
Wiktoria podeszła do drzwi, ale odwróciła się i patrząc profesorowi prosto w oczy zsunęła jedno ramiążko od koszuli
W: No to do zobaczenia Panie Profesorze
Falkowicz szybko podniósł się z łóżka i podszedł do Wiki:
F: O nie moja droga tak to się nie będziemy bawić. Nikt pani nie powiedział, że nie wolno zostawiać męża samego
W: Niee Aa Andrzej wariacie, co ty robisz
F: Szalej z miłości do ciebie
W: Mhmmm puść mnie
Profesor wziął na ręce lekarkę i przeniósł na łóżko:
W: Andrzej na naprawdę muszę wstać Tosia już wstała pewnie jest głodna i chce jeść
F: Nie wstanie tak szybko nie wstanie jest dopiero 8:30
W: Ty chyba nie znasz własnego dziecka, chcesz się przekonać, że mam rację
F: Yhy
W: To się obróć właśnie stoi w drzwiach:
F: Co??
Chirurg szybko się obrócił:
T: Cio lobicie
F: Bawimy się
T: Ja tez chcę
W: Dobra to ty się pobaw z tatą a ja ci pójdę zrobić kaszkę dobrze?
T: Taak
Wiktoria wyszła z sypialni:
F: Tosiu chciałabyś pojechać na karuzelę?
T:, Kiedy?
F: Dzisiaj na powiedzmy za dwie godziny
T: Tak a będą tam takje duzie koniki
F: Nie wiem, ale na pewno będą duże karuzele
T: Jej Kocham Cię tato
F: Ja ciebie też skarbie
Tosia przytuliła Andrzeja i pocałowała go w policzek. W tej chwili do pokoju weszła Wiki:
W: Ojojoj a wam, co się stało?
F: Nam? Nic
W: Dobra mała tu masz kaszkę
Lekarka podała córce butelkę:
W: Pij i ubieraj się
T: Yhy
Wiktoria położyła się koło Andrzeja a ten objął ją i patrzyli na jedzącą córkę. Po paru minutach skończyła jeść i podała pustą butelkę mamie:
T: Plose
W: Dobra jak się najadłaś to teraz idź się ubrać i pojedziemy na karuzelę T: Ok.
Antonina zeskoczyła z łóżka do swojego pokoju:
F: No to mamy chwilę dla siebie, więc możemy wykorzystać go w jakiś pożyteczny sposób
W: O nie mój drogi nie mam teraz czasu muszę iść do Tośki, bo sama się porządnie nie ubierze i ja się muszę ogarnąć tobie też radzą, bo chyba nie pójdziesz w bokserkach i w koszulce
F: No, ale przecież dopiero jest 10 godzina mamy jeszcze dużo czasu W: No chyba nie musimy jeszcze na jakieś zakupy pojechać, bo lodówka jest pusta. A przecież w piątek przychodzi Marek z Agatą i Przemek z Olą i Szymonem
F: Fakt a pro po zakupów musimy zajechać do sklepu, bo muszę kupić sobie nowy garnitur
W:, Po co ci następny skoro w szafie masz już ich ponad 20
F: No, ale zapomniałem ci powiedzieć, że w sobotę idziemy na bankiet
W: Jaki?
F: No dzwonił mój stary znajomy na otwarcie jego kliniki
W: Andrzej i ty mi dopiero teraz o tym mówisz przecież dzisiaj jest środa przecież nie zdążę kupić sobie sukienki, bo w tamtych starych nie pójdę
F: Oj zdążysz sobie jeszcze kupić, choć teraz tu do mnie
W: O nie ja teraz idę do Tosi a tobie radzę się ubrać i jedziemy do tego wesołego miasteczka a potem na zakupy 
F: Ale kotku
W: Nie
Wiktoria wyszła z sypialni Po pół godzinie do salonu wchodzi Andrzej, który miał na sobie T-shirt i jeansy. Po chwili z góry schodzi Wiki z małą na rękach
F: Kochanie chyba mówiłem ci chyba żebyś jej nie nosiła. Mała chodź teraz tatuś cię weźmie
Falkowicz wziął od Wiktorii córkę. Mieli już wychodzić, kiedy zadzwonił telefon Andrzeja.


czwartek, 18 lutego 2016

Z lekkim opóźnieniem, ale jest :D Kolejna część. Zapraszam/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.22

Po godzinie do kuchni ubrana w letnią sukienkę(http://www.lejdi.sklep.pl/index.php?p4216,klasyczna-dwukolorowa-sukienka-mieta-m174)a włosy miała związane w kok a za nią mężczyzna w garniturze, który trzymał na rękach małą dziewczynkę, która tak samo jak mama biała ubraną sukienkę tylko, że w kwiatki.Miała rozpuszczone lekko kręcone brązowe włosy:
T: Tato miejiśmy lobić naleśniki
W: Ale teraz skarbie już nie zdążymy, bo tatuś do szpitala musi jechać
T: Ale uwiliście
F: Obiecuje ci słoneczko, że jak będziemy mieli z mamą wolne to zrobimy tyle naleśników, że będziemy mieli już dosyć
T: Tak?
F: Tak
T: Obiecujes
F: Obiecuje
W: Dobra chodźcie już, bo naprawdę zaraz się spóźnisz
Cała rodzina wyszła z domu. Wsiedli do samochodu i pojechali do szpitala. Po 15 min byli na szpitalnym parkingu:
W: Kochanie ja zaprowadzę tylko Tosię do Agaty i przyjdę
F: Okey będę w lekarskim albo w gabinecie
W: Dobra
Wiki z małą poszły do hotelu a Andrzej do szpitala. Zapukały do drzwi akurat otworzyła im Agata:
T: Cieść ciocia
Ag: Cześć Tosia
W: Hej ja tylko na chwilę wpadłam się spytać czy popilnowałabyś małej przez godzinę ja tylko muszę coś załatwić w szpitalu
Ag: No pewnie i tak nie mam, co robić, bo mam dzisiaj nockę
W: Wielkie dzięki to, co skarbie zostaniesz z ciocią a mamusia pójdzie na chwilę do taty
T: Yhy
W: To pa bądź grzeczna
Wiki pocałowała córkę w czoło i poszła do szpitala. Weszła do lekarskiego nikogo nim nie było, więc usiadła na kanapie. Po chwili wszedł młody wysoki przystojny blondyn w stroju lekarza:
M: Przepraszam proszę pani, ale w tym pomieszczeniu mogą przebywać wyłącznie lekarze
W: Tak się składa, że ja jestem lekarzem tylko, że w tej chwili na urlopie
M: A to wybaczy pani jestem tu nowy Mateusz
W: Wiktoria miło mi
M: Mi również napijesz się ze mną kawy akurat mam chwilę wolnego
W: Zgoda, ale ja napiję się herbaty
M: Okey
Nowy chirurg zrobił sobie kawę, a Wiki herbatę i usiadł obok niej:
W: Dzięki Ty jesteś..
M: Chirurgiem a ty?
W: Ja też
M: O to miło mam nadzieję, że zobaczę cię w akcji na Sali
W: Może nadarzy się kiedyś okazja
Do lekarskiego wchodzi Przemek:
P: O cześć Wiki, co ty tu robisz?
W: Cześć Przemo dobrze się składa, że cię widzę muszę z tobą pogadać
P: Teraz nie bardzo mogę Mati chodź będziesz mi asystował
W: To coś poważnego?
P: Był wypadek
W: To może ja się na coś przydam?
P: Nie wiem, chociaż słyszałem, że Falkowicz też szuka asysty
W: Dobra to ja do niego idę na pewno się zdziwi. Jak skończysz operować to przyjdź do bufetu będę czekać na ciebie?
P: Dobra
W: A Andrzej, na której Sali będzie operował?
P: W 5
W: Ok to ja już idę zanim znajdzie sobie kogoś
P: Wątpię każdy jest zajęty
W: No to na razie
M: Do zobaczenia
P: Pa
Wiktoria wyszła a za nią Przemek z Mateuszem. Weszła do myjni Andrzej na jej widok bardzo się zdziwił:
F: A co ty tu robisz?
W: Przyszłam na asyste
F:, Po co przyszłaś?
W: Przyszłam ci asystować przy operacji
F: Wykluczone
W: Ale Andrzej
F: Nie
W: To, co chcesz tą operację przeprowadzić sam?
F: Zawołam kogoś innego
W: Wszyscy są zajęci no proszę
Wiktoria podeszła do Profesora objęła go i pocałowała:
W: No weź to chyba nie jest taka trudna operacja
F: Ale jednak w końcu to 2 godziny na bloku
W: Dam radę
F: A co z Tosią?
W: Dzwoniłam do Agaty i powiedziałam, że operuje i będę później
Wiki ponownie pocałowała Andrzeja:
W: No proszę to tylko jedna operacja
F: A co jeśli ci się coś stanie albo dziecku
W: Wszystko będzie w porządku tylko na asyście proszę
F: No dobrze zgoda
W: Super dziękuje Kocham Cię
F: Ja ciebie też, ale chodź już, bo zaraz nie będziemy mieli, kogo operować. Tylko uważaj, jeśli będzie cię bolał brzuch albo coś innego to mi to powiedz od razu
W: dobrze
Po 3 godzinach z Sali wyszła Wiki razem z Andrzejem. Niestety operacja się przedłużyła, bo były drobne komplikacje:
W: Andrzej ja idę do bufetu pogadać z Przemkiem
F: Dobra, ale jak będziesz szła do domu to przyjdź na chwilę do mnie do gabinetu
W: Okey potem sprawdzę czy ten pacjent się już wybudził
F: Yhy
W: Dobra to ja lecę na razie
F: No pa
Lekarka udała się do bufetu. Zamówiła ciasto i usiadła przy wolnym stoliku. Po 10 min dosiadł się do niej Zapała:
P: Jestem, o czym chciałaś ze mną pogadać?
W: W piątek robimy kolację i czy przyszedłbyś z Olką
P: Ja bardzo chętnie tylko muszę się Oli zapytać
W: Dobra to jakby, co to w piątek o 20 u nas
P: No okey tak w ogóle, z jakiej okazji jest ta kolacja
W: Yhy.. No tak ogólnie żeby się trochę rozerwać
P: Aha
Podchodzi do nich Ola:
O: Przemek jesteś potrzebny na izbie
P: Już idę a tak a pro po Wiki zaprosiła nas na kolację w piątek pójdziemy?
O: Z chęcią tylko trzeba zadzwonić od opiekunki
W:, Po co nie trzeba weźcie Szymona ze sobą Tośka się na pewno ucieszy
O: Dobra na pewno przyjdziemy, ale teraz Przemek musimy iść na izbę
P: Już idę to na razie
W: No pa
W: Do zobaczenia
Przemek z Olą poszli. Wiktoria dokończyła jeść i poszła do gabinetu Andrzeja zahaczając jednak o salę pacjenta, którego operowali:
W: Skarbie ja już idę do domu. Byłam już u tego pacjenta. Wybudzają go
Weszła do środka podeszła do biurka okrążyła go i stanęła obok Profesora opierając się tyłem o biurko. On jednym zwinnym ruchem posadził ją sobie na kolanach. Jednocześnie zaczął ją całować:
F: Yhy
W: Andrzej nie czas na to muszę iść po Tosię a poza tym zaraz może ktoś tu wejść
F: Nikt tu nie wejdzie a sama powiedziałaś, że Tosią zajmuje się Agata
Profesor już rozpiął sukienkę Wiktorii i wsunął rękę na jej plecy, kiedy ktoś zapukał:
W: Anie mówiłam. Zapnij
Chirurg posłuchał żony. Wyjął rękę i zapiął sukienkę:
F: Proszę
Otworzyły się drzwi, w których ukazała się Klaudia:
K: Panie Profesorze chciałam, yy…
Zdziwiła się, gdy zobaczyła Wiktorię, która siedziała na kolanach Falkowicza:
F: Yhy tak a więc, po co przyszła
K: Chciałam się spytać czy mogłaby asystować panu przy operacji
F: I tylko po ot pani przyszła i zabiera mi wolny czas
K: Yyy No tak
F: Zastanowię się, ale teraz o ile się nie mylę ma pani dyżur
K: Tak
F: To proszę iść na izbę może akurat teraz panią potrzebują
K: Oczywiście do widzenia
F: Do widzenia
Miler wyszła:
W: Jesteś okropny wiesz?
F: Wiem
W: Nie wątpię, ale już naprawdę muszę iść po Tosię. O której będziesz w domu?
F: Powinienem być tak koło 20
W: Dobra to na razie
F: Pa
Wiki jeszcze raz pocałowała męża, po czym wyszła z gabinetu i poszła do hotelu po Tosię
Weszła do salonu i zastała córkę z Woźnicką, które się bawiły
W: Cześć kochanie, co tam?
T: Hej
W: Przepraszam, że tak długo, ale musiałam operować z Andrzejem
Ag: Nie ma sprawy. Poradziłyśmy sobie prawda?
T: Yhy
W: To, co jedziemy już do domu?
T: Taak
W: Dobra to my już się zbieramy. Aha bym zapomniała przyszłabyś do nas w piątek na kolację z Markiem
Ag: Jasne
W: Dobra to na razie
T: Pa
Ag: Pa pa
Wiktoria zamówiła taksówkę i pojechały do domu. Wiki włączyła Tosi bajkę i poszła do kuchni zrobić coś do jedzenia. Po jakimś czasie idzie do pokoju córki i widzi jak tańczy i śpiewa. Lekarka wyjmuje telefon i niezauważona zaczyna nagrywać po skończonym występie Antonina wróciła do oglądania bajki a Wiki wysłała filmie Andrzejowi
Szpital gabinet Profesora Falkowicza
Chirurg siedzi w gabinecie i ogląda nagranie, które przesłała mu żona. Zaczyna się śmiać. Do gabinetu wchodzi Adam:
Ad: A ty, z czego się tak śmiejesz
F: Sam zobacz
Profesor podaje swój telefon Adamowi. Po obejrzeniu filmiku Krajewski również zaczyna się śmiać:
Ad: No nie powiem, że nie twoja córeczka ma talent i jest taka śliczna
F: Ej ej zostaw moją córkę w spokoju ona ma dopiero 3 lata a ty 35 jesteś dla niej o wiele za stary
Ad: Nie no przecież żartowałem tylko
F: Sądzisz, że moja córka jest brzydka
Ad: Nie no tylko ja wolę starsze takie jak jej mamusia
F: Krajewski nie pogrążaj się jeszcze bardziej. Zostaw moje kobiety w spokoju
Ad: Powiem ci jedno córka ci się udała, ale nigdy nie sądziłbym że Wielkie Profesor będzie miał żonę z którą ożenił się z miłości i dziecko
F: Dzieci
Ad:, Co?
F: Wiki jest w ciąży
Ad: Nie zapędzacie się czasem za bardzo jak tak dalej pójdzie i wasze dzieci pójdą w ślady rodziców to ja raczej będę musiał szukać nowej pracy
F: Masz rację, jeśli odziedziczą talent po nas to na pewno wygryzą cię i to szybciej niż myślisz, dlatego może zabrałbyś się do pracy Hmm?
Ad: No ja właśnie chciałem się spytać, kiedy operujemy pana Szewczyka z pod 5
F: W poniedziałek
Ad: Aha dobra to ja już spadam na razie
F: Yhy












poniedziałek, 15 lutego 2016

Dzisiaj wstawiam Wam kolejną część opowiadania, dlatego, że w tamtym tygodniu nic nie wstawiłam, ale w środę będzie kolejna część. Pozdrawiam/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.21

3 LATA PÓŹNIEJ:
Wiktoria razem ze swoją córkę poszły do szpitala. Szły akurat przez korytarz, kiedy zza rogu wyszedł Andrzej. Tosia od razu do niego podbiegła:
T: Tatuś tatuś
F: Cześć skarbie, co wy tu robicie?
Andrzej schylił się i wziął małą na ręce. Wiki podeszła do nich:
F: Cześć kochanie
Pocałowała go
W: Przyszłyśmy cię odwiedzić, poza tym ja zaraz muszę iść do Hany
F: Coś ci jest
W: Nie nic mam tylko kontrolne badania
F: Aha
W: No i mam prośbę zająłbyś się Tośką
F: Oczywiście mam akurat chwilę wolnego, potem tylko jedną operację i mogę wracać z wami do domu
W: Dobra dzięki ja już muszę iść, bo się spóźnię
F: Okey jasne. To, co szkrabie idziemy na ciacho i soczek
T: Tak
F: To my będziemy w bufecie, albo w lekarskim
W: Dobrze, tylko bądź grzeczna
F: Ona zawsze z tatusiem jest grzeczna prawda aniołku
T: Tak
W: No ja nie wątpię, jaki tatuś taka córka
F: No pewnie
T: Papa mamo
W: Kocham Was
F: My ciebie też
Andrzej z małą poszedł do bufetu, a Wiki do Hany. Weszła do gabinetu:
H: Cześć Wiki dobrze, że już jesteś
W: Cześć Sorki, że tak się spóźniłam, ale musiałam Tosię z Andrzejem zostawić
H: Nie ma sprawy to tak konkretnie to, co cię do mnie sprowadza?
W: Chciałabym, żebyś mnie zbadała, bo ostatnio jakoś się źle czuje
H: Dobra
Hana najpierw zrobiła Wiktorii podstawowe badania, a teraz miała jej zrobić USG:
W: I co Hana widzisz coś
H: Chwilę poczekaj O tu jesteś maluchu
W: Co? Jednak jestem w ciąży
H: Tak gratuluje 
W: No ciekawe jak Andrzej zareaguje. To już nasze drugie dziecko jak tak dalej pójdzie to skończymy z przedszkolem
H: No tylko Wiki nie chce ci przypominać, że masz się oszczędzać
W; Tak wie coś jeszcze pani doktor
H: Nie to wszystko na razie. Następne badania masz za dwa miesiące
W: dobra
H: A ty gdzie teraz idziesz?
W: Do lekarskiego zobaczyć czy jest tam Andrzej z małą
H: To chodź ja też muszę iść po dokumenty mojej pacjentki
Wyszły z gabinetu i poszły do lekarskiego gdzie siedział Profesor z córką oraz Nina z Agatą. Tosia od razu podbiegła do Wiki wywróciła się i zaczęła płakać ona wzięła ją na ręce:
H: Wiki pamiętaj, że teraz nie możesz jej nosić
W: Ale
H: Żadne, ale postaw ją
Wtedy do akcji wkroczył Andrzej:
F: Kotku źle się czujesz?
W: Nie wszystko jest w porządku
F: Na pewno
Do gabinetu weszła pielęgniarka:
P: Panie Profesorze dr. Van Graff jest już gotowy do operacji
F: Przepraszam Cię kochanie, ale muszę iść. Zostań chwilę ja skończę operować i możemy wrócić do domu, a i weź z samochodu wózek dla małej, bo jest już śpiąca
Andrzej poszedł a lekarka usiadła i trochę gadała z Agatą i Nina. Dowiedziała się dużo ciekawych rzeczy mianowicie, że Agata jest znów z Markiem a Sambor oświadczył się Ninie i do tego ona tez jest w ciąży. Wiktoria o swojej im na razie nie powiedziała:
Ag: A tak a pro po to, co się stało Falkowiczowi
W: A o co ci chodzi
Ag: No zmienił się i to bardzo
W: Ale co się stało
Ag: Gdybyś ty widziała jak on się Tosią zajmował taki opiekuńczy Tatuś W: On w domu też się tak nią zajmuje tylko trochę mnie to wkurza, bo za bardzo ją rozpieszcza
Ag: No wiesz w końcu to jego jedyna córka
W: Yhm na razie
Ag: Chcesz mi coś powiedzieć?
W: Ja? Nie nic
Andrzej miał rację mała była śpiąca i usnęła Wiktorii na rękach. Agata poszła po wózek potem przyszedł Profesor i pojechali do domu. Tosia się przebudziła Wiki nakarmiła ją i razem z Andrzejem położyli ją spać. Mała zasnęła a małżeństwo poszło do salonu i usiedli na kanapie by spokojnie porozmawiać:
W: Andrzej będziemy musieli jakoś urządzić ten pokój na przeciwko sypialni 
F: A czemu?
W: I musimy pomyśleć też o jakiś meblach
F: A co planujesz tam zrobić
W: Pokój
F: Pokój? Dla kogo?
W: Dla dziecka
F: Jakiego?
W: Naszego
F: Co ty chcesz mi powiedzieć
Położyła rękę na swoim brzuchu:
W: Jestem... Jestem w ciąży
F: Naprawdę? Boże nawet nie wiesz jak się cieszę
Chirurg przytulił lekarkę i pocałował:
F: To dla tego byłaś dzisiaj u Hany?
W: Tak
F: Który to tydzień?
W: Szósty
F: No to nasza rodzinka powoli staje się coraz większa, ale tym razem to ha tym razem proszę o chłopca
W: No nie wiem to zależy od tego jak bardzo się postarałeś i co tam zmajstrowałeś
F: Yhmm ja zaraz ci pokażę, co jeszcze mogę i potrafię zmajstrować
W: Tylko uważaj, bo nie możesz nie spełnić swoich gróźb
F: A chcesz się przekonać
W: Bardzo
Wiktoria przybliżyła się i pocałowała go nagle Tosia zaczęła płakać:
W: Poczekaj chwilę zaraz przyjdę
F: Siedź ja do niej pójdę
Falkowicz poszedł na górę do małej
 F:, Czemu płaczesz skarbie coś się stało?
Mała pokiwała twierdząco głową:
F: Nie już nie płacz chodź do Taty
Andrzej wziął małą na ręce i zszedł na dół do żony:
F: Zobaczymy, co mama robi?
T: Tak
Usiadł z nią na kanapie a mała wskoczyła na Wiktorię:
F: Tosia uważaj na brzuch
T: Cemu?
F:, Bo mamusia ma w brzuszku dzidziusia
Falkowicz położył rękę na brzuchu lekarki:
T: Mama ma dzidzie
W: Tak
Dziewczynka położyła główkę na mamy brzuchu:
T: A cemu dzidzia się nie lusa?
F: Bo jest jeszcze za malutka
W: Andrzeja a może pojechalibyśmy do rodziców na wakacje
F: To nie jest taki zły pomyśl ja mam za niedługo dwutygodniowy urlop, więc możemy do nich pojechać
W: Tosiu chciałabyś pojechać do babci i dziadka?
T: Tak a Banka będzie?
W: Nie wiem Tosiu
F: Dobra koniec tego. Tośka idziemy już spać, bo późno jest
T: Nie cem
F: Co powiedziałaś?
T: Nie cem pać
W: No chyba córeczka tatusia zaczyna stawiać opór
F: Zaraz zobaczymy
Andrzej zaczął gilgotać Tosie a ona zaczęła się śmiać do tego jeszcze doszła Wiki, która pomogła Profesorowi:
W: Dobra Tosiu idziemy już do łóżka
T: No dobla
W: Widzisz jak mamusi się słucha. Idziemy na górę szybciutko
Wiktoria poszła z córką do pokoju. Położyła się koło niej i mała zaraz zasnęła.Lekarka wstała i poszła do męża:
W: Andrzej ty jutro masz na popołudnie?
F: Tak a coś się stało?
W: Bo tak sobie pomyślałam, że może zaprosilibyśmy Adama, Agatę z Markiem i Przemka z Olą do nas na kolację jutro
F: No nie wiem
W: Proszę
F: No dobrze
W: Dziękuje
F: Ale w ramach tego, że się zgodziłem to może dostałbym jakąś nagrodę... Hmm..
Wiktoria pocałowała Andrzeja:
F:, Ale ja oczekiwałem innej nagrody
W: Taak ciekawe, jakiej?
F: No na przykład takiej
Andrzej wpił się w usta lekarki kładąc się na niej uważając na brzuch. Pierwsza wstała Wiki i udała się do łazienki. Druga wstała Tosia i od razu pobiegła do sypialni rodziców:
T: Tato tato jeść
F:, Co?
Falkowicz otworzył oczy i podniósł się na łokciach:
T: Jeść
 Z łazienki wyszła Wiki:
W: No właśnie tato głodne jesteśmy śniadanie byś zrobił 
F: A która godzina?
W: 10
F: A co by moja królewny zjadły na śniadanie
T: Naleśniki
F: Naleśniki?
T: Yhy
W: Ja też się zgadzam
F: No dobra widzę, że zostałem przegłosowany
W: No cóż tak to w życiu była kochanie
F: Ale ty się wredna robisz?
W: No wiesz uczę się od mojego najlepszego ukochanego mistrza
F: No już się tak nie podlizuj. Choć Tośka mam nadzieję, że ty, chociaż mi pomożesz
T: Tak
Andrzej wziął małą na ręce i zszedł z nią na dół. Po jakimś czasie do kuchni weszła Wiktoria i zaczęła się śmiać na widok męża i córki, którzy byli cali w mące:
F: No i z czego się tak śmiejesz
W: Nie wiedziałam, że ja wyszłam za małe dziecko
F: Bardzo śmieszne, ale to Tosia zaczęła
T': Wciale ze nie, bo to tatuś zacioł
F: Jaa?
T: Tak
W: Widzisz mówiłam zupełnie jak dziecko
F: Oj tam
Andrzej złapał Wiktorię za rękę i przyciągnął do siebie. Złożył na jej ustach namiętny pocałunek, po czym sypnął Wiktorię mąką:
W: O nie panie profesorze tak to się nie będziemy bawić
Wiki wzięła całą mąkę w paczce i wysypała Andrzejowi na głowę
F: Ma pani rację pani doktor tak się nie będziemy bawić to był cios poniżej pasa
W: Ale panie profesorze przecież sam pan zaczął
F: Ja zacząłem i ja skończę
Chirurg położył lekarkę na podłodze w kuchni a sam położył się na niej całując ją:
W: Andrzej przestań nie teraz Tosia patrzy
F: No tak
Zupełnie zapomnieli o Tosi, która przygląda im się cały czas. Profesor ze smutną mina zszedł z Wiktorii podniósł się i pomógł żonie wstać:
F: Tosiu a może pójdziesz się pobawić do swojego pokoju
T:, Ale miejiśmy lopić naleśniki
F: Naleśniki zrobimy później, bo teraz tata musi się rozprawić z mamą
T: Yhy
F: To zmykaj teraz się pobawić
Tosia szybko poleciała do swojego pokoju:
W: No i co teraz PANIE PROFESORZE?
F: Teraz pokaże, że nie warto zadzierać z PANEM PROFESOREM
Andrzej szybko wziął lekarkę na ręce i poszedł do łazienki, W szybkim tempie zrzucili swoje rzeczy z siebie i całując się namiętnie weszli pod prysznic.












czwartek, 4 lutego 2016

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.20

Wiktoria jest już na początku dziewiątego miesiąca ciąży. Egzamin specjalizacyjny zdała celująco. Za dwa tygodnie ma się urodzić ich córeczka
Wiki w szlafroku z kubkiem herbaty w ręku stoi oparta o kuchenny blat. Andrzej schodzi po schodach i zapina guziki od marynarki podchodzi do lekarki całuje ją, po czym kładzie rękę na dużym już brzuchu Wiktorii:
F: Jak się dzisiaj miewa moja córeczka?
W: Twojej córeczce chyba za bardzo się do nas spieszy
F: A coś się dzieje?
W: Na razie nie tylko od rana strasznie kopie i się wierci
F: No ma to chyba po tobie
W: Chyba prędzej po tobie
F:Yhy Dobra ja już jadę do szpitala, bo zaraz mam operację
W: Ale ci zazdroszczę
F: Oj nie przesadzaj
W: Wiesz jak mi się nudzi samej w domu
F: mam genialny pomysł
W: Ciekawe, jaki? 
F: Dzisiaj tylko dla ciebie urwę się wcześniej z pracy i możemy coś porobić we dwójkę a przepraszam we trójkę
W;Brzmi kusząco
F: okey to ja już lecę i wrócę jak najszybciej
W: dobrze pa
F Kocham was
W: my ciebie też
Falkowicz musnął Wiktorię w usta, po czym wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu i pojechał do pracy. Wiktoria poszła na górę ubrała jakieś spodnie, luźną bluzkę i usiadła w salonie przed telewizorem. Po jakimś czasie lekarkę zaczął mocno boleć brzuch:
W: Ałaa aj muszę zadzwonić do Andrzeja
"Witam tu Andrzej Falkowicz nie mogę teraz rozmawiać zostaw wiadomość" Falkowicz nie odbierał:
W: No fajnie akurat teraz musiał wyłączyć telefon. Zadzwonię do Agaty może nie ma dyżuru
W: Halo! Agata mam mały problem Ała
Ag: Cześć Wiki coś się stało? 
W: Tak Proszę przyjedź do mnie jak najszybciej
Ag:, Ale co się stało
W: Mam silne skurcze
Ag: okey spokojnie już jadę do ciebie
W: Czekam
Agata po 20 min była u Wiktorii:
Ag: Wiki już jestem jak się trzymasz?
W: Jest okey
Ag: Dasz radę dojść do taksówki?
W: Chyba tak
Ag: Gdzie jest Falkowicz?
W: Andrzej pojechał do szpitala. Dzwoniłam do niego, ale nie odbiera. Dziewczyny wsiadły do taksówki i po 15 min były w szpitalu, bo nie było większych korków. Agata z Wiktorią od razu poszły do Hany:
Ag: Hana pomóż nam. Szybko
H: Coś się stało?
Ag: Wiktorie boli brzuch
H: Wiki połóż się tutaj muszę ci najpierw zrobić USG.
Goldberg bada lekarkę:
W: Agata leć po Andrzeja powinien być jeszcze w gabinecie, bo za chwilę miał mieć operację:
H: Wiki zabieram cię na porodówkę zaraz zaczniesz rodzić
W: Co przecież termin mam wyznaczony na za dwa tygodnie
H: Spokojnie poradzisz sobie
Ag: To ja idę po Profesora w końcu musi być przy tym
W: Agatko nie gadaj tyle tylko idź już
Internistka wyszła i poszła do gabinetu Falkowicza, ale że go tam nie było, więc poszła na salę operacyjną:
Ag: Panie Profesorze proszę szybko ze mną
F: A coś się stało pani doktor teraz nie mogę
Ag: Wiktoria jest na porodówce zaraz zacznie rodzić
F: Tak szybko? Już idę niech pani zawoła Piotra niech mnie zastąpi. Ja muszę iść do Wiktorii
Ag: Dobrze
Po chwili Agata przyszła z Piotrem a Andrzej pobiegł do żony:
F: Już jestem kochanie jak się czujesz?
W: Jeszcze dobrze Ałaa
F: Wiki jestem przy tobie wszystko będzie dobrze
W: Yhy Andrzej zawołaj Hanę szybko aaaa Zaczyna się. Szybko
F: Już
Falkowicz poszedł po ginekolog. Do sali weszła Hana a za nią wkroczył chirurg:
H: Wiktoria coś się stało?
W: Tak aa Hana Ała wody mi odeszły
Lekarka przygotowała rzeczy:
H: No to zaczynamy. Wiktoria jesteś gotowa
W: Tak
Andrzej podszedł do Wiki i złapał ja za rękę:
F: Poradzisz sobie
W: Yhy
H: Wiki spokojnie oddychaj
Wiki dostała silnych skurczy i po godzinie przyszła na świat córeczka Falkowiczów, którą Hana zabrała na badania:
F: Skarbie spokojnie już po wszystkim. Udało ci się Dziękuje
W:, Za co?
F: Za to, że zmieniłaś mnie dzięki tobie stałem się lepszym człowiekiem i oczywiście za wspaniałą córeczkę.
Wiktoria uśmiechnęła się, a Profesor pocałował ją:
W: A pro po naszej córeczki jak jej damy na imię
F: Hm.. Nie wiem nie zastanawialiśmy się nad tym za bardzo może Tosia W: Tosia Falkowicz Ślicznie Kocham Cię
F: Ja ciebie też skarbie
Falkowicz pocałował Wiki. Do sali weszła Hana z małą Tosią:
H: Patrzcie, kto tu jest
W: Jejciu, choć do mamusi maleńka
Wiktoria wzięła ją na ręce:
W: Cześć kruszynko
H: To ja wam nie przeszkadzam przyjdę później
W: Jasne a i Hana Dzięki
H: Nie ma, za co
Ginekolog wyszła:
W: Ale ty jesteś śliczna
F: No wiadomo, że po tatusiu
W: Yhm chyba raczej po mamusi
F: Mogę ją wziąć
W: Tak tylko uważaj
F: no cześć słoneczko. To ja twój tatuś nareszcie jesteś z nami
Falkowicz trzymał małą na rękach, kiedy do sali wszedł Adam, Agata i Przemek:
F; O kogo my tu mamy cała trójca święta zobacz mała, kto cię odwiedził ciocia i wujkowie
Ad: Bardzo śmieszne
W: O dobrze się składa, że jesteście wszyscy. Chciałabym wam przedstawić nowego członka naszej rodziny Tosię Falkowicz
Agata podeszłą do Andrzeja:
Ag:, Jaka ona jest prześliczna
W: No wiadomo w końcu to nasza córeczka
P: Wiki a ty jak się czujesz?
W: Daje radę, ale trochę zmęczona jestem
Ag: dobra to mu już lecimy muszę iść na obchód
Ad: A ja mam zaraz operację
P: To my już idziemy a ty odpoczywaj
W: Na razie
P,Ad,Ag: Pa
Wszyscy wyszli tylko na Sali została rodzinka Falkowiczów:
F: Kotku ja też cię muszę opuścić pojadę do domu po rzeczy dla ciebie i Tosi
W: A wiesz gdzie jest wszystko
F: Tak nie przejmuj się poradzę sobie a ty masz odpoczywać
W: Postaram się
F: Za godzinę jestem z powrotem
W: Dobrze
Andrzej wszedł z Sali:
W: No to, co Tosiu zastałyśmy same Tatuś zaraz przyjdzie. Poszedł tylko na chwilę do domu po rzeczy dla nas. Ale ty jesteś do niego podobna. Moja mała córeczka. Ciekawe, co powie Blanka twoja starsza siostra jak cię zobaczy. Kiedy będziesz większa to pojedziemy z tatusiem do niej i do dziadków. Co? Do Hiszpanii Chciałabyś?. Musimy się tylko taty spytać czy będzie chciał jechać, ale nie przejmuj się na pewno pojedziemy już mamusia go przekona
Antonina ziewnęła:
W: Śpiąca jesteś? Już cię położę
Wiktoria włożyła małą do łóżeczka, po czym sama się położyła i zasnęła. Andrzej przyszedł do Wiktorii, ale że ta spała to usiadł koło niej i patrzył to na żonę i córkę, która co chwilę się uśmiechała. Po godzinie Wiki obudziła się i zobaczyła, że na krześle obok usnął Profesor, który trzyma ją za rękę. Wstała i usiadła mu na kolanach. Andrzej się obudził a Wiki wpiła się w jego usta:
F: Mmmm pani doktor, co za pobudka, bo zaraz się na panią rzucę
W: Mam się bać?
F: Może troszkę
Profesor zaczął całować lekarkę po szyi schodząc niżej i rozpinając jej koszule:
W: Andrzej przestań jesteśmy w szpitalu
Falkowicz nie przerywał
W: Ej kotku słyszysz mnie nie tutaj
F: To chodźmy do mnie
W: Nie zostawię tutaj małej samej
F: To popilnuje jej ktoś
W: Nie. Opanuj się
Andrzej w końcu się od niej oderwał:
F: Przepraszam, ale to nie moja wina, że przy tobie nie mogę się opanować tylko twoja
W: Moja?
F: Tak zobaczysz jeszcze kiedyś się nie powstrzymam
W: To są groźby panie Profesorze?
F: Yhy i mam zamiar je spełnić
W: Tak?
F: Tak
Zaczęli się śmiać i po chwili znów się całowali, ale teraz przerwał im płacz dziecka. Lekarka wstała wzięła ją na ręce i usiadła na kolanach męża:
W: Cii już nie płacz Ej malutka cicho
Uspokoiła się:
F: No to, co teraz robimy Pani Profesor
W: Nie wiem jak ty, ale ja idę do bufetu, bo jestem głodna a ty nakarmisz Tośkę i przebierzesz ją
F: Ale ja nie wiem jak to się robi jak chcesz ja ci przyniosę coś do jedzenia
W: W końcu musi być ten pierwszy raz Tatusiu
F: Ej kotku nie zostawiaj mnie samego
W: No ja myślę, że Profesor sobie poradzi nie z takimi rzeczami miał pan doczyniania Prawda
F: Ale pani zabawna pani doktor no zobacz, jaka ona jest malutka jeszcze coś jej zrobię
W: No dobra nie panikuj pomogę ci
F: Ja wcale nie panikuje
W: Yhy teraz patrz się i ucz
Wiktoria przebiera ich córeczkę, a Falkowicz objął ją i oparł głowę na jej ramieniu:
W: No widzisz, jakie to proste. Teraz idź mi do bufetu po jakieś ciastko i kawę
F:, Ale powiedziałaś, że
W: Ale ty też możesz się przejść trochę ruchu ci się przyda skarbie
F: Sugeruje coś pani doktor?
W: Ależ nie gdzież bym śmiała Profesorze po prostu pańska żona jest głodna
Podeszła do niego. Jedną rękę objęła jego szyję, bo na drugiej trzymała Tosię i pocałowała go:
W: Ja tak ładnie proszę zrobisz to dla mnie
F: No dobra przekonałaś mnie, ale oczekuje nagrody
W: Nagrodę dostaniesz jak będziemy w domu teraz już idź
Andrzej wyszedł, a Wiki chodziła z małą po Sali. Po 40 min przyszedł chirurg z kawą i ciastem:
F: Przepraszam cię, że tak długo, ale wezwali mnie na konsultację. Tu masz kawę i sernik
W: Dobrze Dzięki
D: Daj mi ją a ty zjedz. Potem przyniosę ci coś innego do jedzenia
W: Okey
Wiki oddała małą Andrzejowi i zabrała się za jedzenie. Po zjedzonym posiłku lekarka wzięła córę od męża i usiadła z nią na łóżku, a Andrzej objął ją i usiadł obok niej:
F: Nigdy nie pomyślałbym, że będę mieć dzieci
W: A ja, że będę miała męża i to właśnie ciebie. Kiedyś najchętniej bym cię zabiła
F: A teraz?
W: Teraz nie wytrzymałabym bez ciebie ani jednego dnia
F: Bardzo cię kocham kochanie
W: Ja ciebie też, ale może poszedłbyś już do domu, co?
F: Wygania mnie pani doktor ładnie to tak
W: Nie, tylko martwię się o ciebie od kilku dni prawie nie śpisz. Masz dyżur do tego jeszcze grant albo zajmujesz się mną
F: Nie przejmuj się będę dobrze spać wiedząc, że jesteście obok mnie i nic wam nie jest
W: Yhy długo tak nie pociągniesz, przecież wiesz, że nie możesz obciążać swojego serca
F: Oj dobrze, jeśli będziesz zadowolona to powiem ci tylko tyle, że wziąłem urlop
W: Co?
F: Byłem, u Trettera i poprosiłem go o dwutygodniowy urlop, bo chcę ci na razie pomóc przy małej
W: Kiedy ty u niego byłeś?
F: Jak wychodziłem od ciebie i jechałem do domu
Do Sali weszła Hana:
H: Wiki z tobą i małą wszystko jest w porządku, więc jutro rano możesz przyjść po wypis
W: to fajnie
H: Ja już lecę, bo zaraz mam obchód:
W: Na razie
H: Pa
Ginekolog wyszła:
W: No to ty teraz jedziesz do domu. Idziesz spać, a jutro wypoczęty i pełen energii przychodzisz do szpitala po swoją żonę i córeczkę
F: Yhy, czyli dalej chcesz się mnie pozbyć
W: Nie tylko dbam o ciebie
F: No a pro po wracając do twojego wspaniałego planu czy ty sądzisz, że ja nie mam w sobie energii?
W: Masz tylko musisz zdobyć jej więcej, bo jak przyjdziemy do domu to będziesz mnie musiał dokładnie przebadać
F: Aha tak a po co czekać do jutra może dzisiaj zaczniemy dokładne oględziny
W: Nie nie nie
F: Oj no dobrze, więc dobranoc kochanie
Andrzej pocałował Wiki w usta i Tosię w czoło:
A: Na razie szkrabie tylko nie budź mamy w nocy, bo potem będzie do niczego i tata będzie smutny
W: Dobra dobra ty już lepiej idź
F: No to do jutra
W: No pa
Profesor wyszedł ze szpitala wsiadł do samochodu i pojechał do domu. Po 20 min dojechał zaparkował samochód wszedł do środka. Zrobił sobie jakąś szybką kolację, po czym poszedł do łazienki. Gdy szedł do sypialni wszedł do pokoju obok i wyszedł dopiero po 3 godzinach, poszedł do łóżka i zasnął. Do Wiktorii i Toski przyszła jeszcze na chwilę Agata pogadały i Woźnicka wróciła do hotelu, bo już skończyła dyżur. Andrzej obudził się po 10 wstał ubrał się zjadł śniadanie i ruszył do szpitala. Wiki obudziła się po 9 akurat wtedy wstała również Tosia. Lekarka nakarmiła dziecko, po czym zaczęła się pakować ich rzeczy do torby. Po godzinie do szpitala wszedł dumny Falkowicz od razu skierował się na ginekologię i na salę gdzie leży jego żona i córka:
F; No witam moje piękne panie
Andrzej podszedł do Wiktorii pocałował ją i wręczył jej bukiety róż:
W: Cześć o dziękuje nie musiałeś
F: Ale chciałem nie przejmuj się mała tata o tobie nie zapomniał
Zwrócił się do Tosi, która na jego widok uśmiechnęła się:
F: A to dla ciebie
Andrzej położył koło niej pluszowego misia:
W: Twoja córcia chyba wzięła sobie twoje słowa do serca. Całą noc grzecznie spała
F: No widzisz jak taty się słucha
W: No tak. A wziąłeś nosidłko
F: Oczywiście
Profesor podał żonie nosidełka. Włożyła córkę do środka i przykryła lekko kocem:
W: Dobra my już jesteśmy gotowe
F: Wspaniale to możemy już iść,
W: Ale trzeba jeszcze iść do Hany po wypis
F: Dobra daj mi małą ty idź do dr Goldberg będziemy na ciebie czekać w samochodzie
W: No dobra
Wiki podała mężowi córkę i poszła do gabinetu ginekolog, a on wyszedł ze szpitala razem z Tosię. Gdy przechodził przez korytarz każda pielęgniarka, lekarz, pacjent patrzyli na niego. Fakt to niecodzienny widok Profesor Andrzej Falkowicz bez garnituru wychodzi ze szpitala z noworodkiem i w dodatku ze swoją córką. Andrzej wsadził małą do samochodu zapiął pasy, po czym usiadł za kierownicą i czekali na Wiktorię. Po chwili lekarka przyszła i pojechali do domu:
F: Witaj w domu Tosiu chodź zobaczyć swój pokój
Małżeństwo razem z córką udali się na piętro:
F: No otwórz
Wiktoria otworzyła drzwi i zobaczyła pięknie umeblowany pokój:
W: Ty to sam zrobiłeś?
F: No a jak
W: Po prostu cudownie nie spodziewałam się tego po tobie
F: No widzisz zaskoczyłem cię
W: Tak, ale pozytywnie rzecz jasna Wiki wyjęła małą:
W: Zobacz kochanie jak się tatuś postarał
Tosia uśmiechnęła się szeroko:
F: Chyba też jej się bardzo podoba
Nagle zaczęła płakać:
F: Ej szkrabie, co się stało
W: Głodna jest i trzeba ją przebrać
F: Dobra dzisiaj biorę to na siebie ty idź się odświeżyć, a ja się nią zajmę W: Okey sam tego chciałeś powodzenia
Wiktoria poszła do łazienki a w tym czasie Falkowicz przebrała córkę, po czym zrobił mleko usiadł z nią i nakarmił. Po godzinie Tosia zasnęła, a Wiki skończyła kąpiel i poszła do pokoju córki:
W: I co poradziłeś sobie?
F: No jasne, a teraz zobacz śpi jak aniołek. Teraz ja pójdę do łazienki Wiki już od ponad godziny patrzy się na śpiącą Tosię do pokoju wchodzi Andrzej:
F: Kotku chodź już
W: Czekaj jeszcze chwilę
F: Ale pamiętasz, co mi obiecałaś
W: Yhy
F: No chodź
W: Yhy
F: Wiki słyszysz mnie
W: Tak
F: To chodź
W: Czekaj jeszcze chwilę
F: Nie no skończyło się do dobre idziemy Andrzej wziął Wiktorię na ręce i wyniósł z pokoju:
W: Andrzej postaw mnie
F: Nie
W: Puść mnie już
F: Nie krzycz tak, bo się dziecko obudzi Zaniósł ją do sypialni i położył ją na łóżku:
F: Teraz jesteś tylko moja
W: No dobrze
Zaczęli się całować i rozbierać sobie nawzajem rzeczy. Po niespełna godzinie leżeli na łóżku wyrównując oddechy:
W: I co panie doktorze będę żyła
F: Ależ oczywiście po dokładnych oględzinach stwierdzam, że jest pani w 100 procentach zdrowa, ale nie wiesz jak ja za tobą tęskniłem
W: Wiem ja za tobą też
F: A wiesz, że bardzo was kocham. Ciebie i Tosię i nie pozwolę by ktoś was kiedyś skrzywdził
W: No właśnie a pro po Tosi ona zaraz wstanie
F: Leż ja do niej pójdę 
W: Dziękuje
F: Nie masz, za co kochanie
Andrzej ubrał się i poszedł do niej. Po 15 min do sypialni wchodzi Falkowicz z córeczką na rękach:
W: Ktoś tu chyba nie chce spać
F: Woli sobie z rodzicami poleżeć
Mała uśmiechnęła się. Profesor położył Tosię koło Wiktorii, sam zresztą położył się obok.