Miłego czytania życzę/ Ada
Dr.
Consalida i Profesor Falkowicz; "Niewinna przygoda, Wielka miłość"
cz.6
Wiktoria
przegląda kartę pacjenta. Odkłada dokumenty na biurku i wstaje:W: No to myślę, że to na tyle.
F: Co? A ja myślałem, że to dopiero początek.
W: Niestety nie. Zobaczymy się na sali.
F: Czekaj, czekaj.
Falkowicz podszedł do Wiktorii i namiętnie ją pocałował.
F: No to teraz może pani już iść. A i po dyżurze widzę panią w moim gabinecie.
W: Co ja zrobiłam nie tak, że ląduje na dywaniku?
F: To będzie spotkanie bardziej przyjemne pani Doktor.
Wiktoria wyszła z gabinetu Falkowicza i podążyła na popołudniowy obchód. Po dwugodzinnym odwiedzaniu pacjentów. Ruszyła w stronę sali operacyjnej:
F: O Wiki już jesteś. Myj się i czekam na ciebie na sali.
W: Dobrze.
Po 3 godzinach operacja dobiegła końca. Wynikły drobne komplikacje, ale się udało:
F: No dobra robota pani doktor.
W: Pan też się spisał profesorze.
F: No to, co widzimy się u mnie.
W: Ależ oczywiście.
Wiktoria wyszła z operacyjnej i poszła do lekarskiego, gdzie siedziała Agata:
A: Cześć Wiki. Jak tam dyżur?
W: Na razie spokojnie. A twój jak tam z Dr.Rogalskim.?
A: Świetnie.
W: Dzięki, a teraz przepraszam cię, muszę iść do profesora.
A: Okey. Zobaczymy się potem.
W: Na razie.
Wiki wyszła z pokoju lekarskiego i w szybkim tempie szła do gabinetu Falkowicza:
W: Cześć. Już jestem.
F: Jasne siadaj.
Profesor wskazał na fotel stojący koło biurka:
W: Więc co chciałeś.
F: No..
Falkowicz podszedł do Wiktorii i pocałował ją. No, więc tak jak mówiłem chciałbym panią zaprosić na kolację.
W: Ja mam jeszcze 2 godziny dyżuru.
F: Wiem, dlatego o 20 będę czekał na ciebie pod hotelem.
W: A możesz mi powiedzieć gdzie mnie zabierasz?
F: Pojedziemy do mnie.
Wiki podeszłą do Andrzeja i zaczęli się całować. On ją podniósł i posadził na biurku. Wiktoria zrzuciła marynarkę Profesora, po czym rozpinała mu koszulę, on natomiast zdjął jej bluzkę i całował po szyi:
F: Kocham Cię! Nikogo tak jeszcze nie kochałem jak ciebie.
W: Też cię kocham skarbie.
Znowu zaczęli się całować, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
A: Profesorze jesteś tam
F...
Falkowicz szeptem do Wiktorii:
F: Cholera znowu on. Akurat, kiedy robiło się ciekawie.
W: Spokojnie jeszcze to nadrobimy.
Andrzej do Adama:
F: Nie mam teraz czasu. Przyjdź jutro to pogadamy.
A: Okey. Jeszcze jedno pytanie.
F: Mów.
A: Wiesz gdzie jest Consalida po mam do niej sprawę.
Falkowicz popatrzył na Wiktorię i uśmiechnął się:
F: Nie wiem. Powinna mieć dyżur chyba.
A: Aha.. Miłego wieczoru.
F: Dzięki na razie.
Adam odszedł.
W: No masz rację powinnam iść na dyżur.
F: Ale zostań jeszcze chwilę.
W: Nie mogę.
Wiktoria ubrała się i wyszła z gabinetu.
W: Do zobaczenia kotku.
F: Pa. Pamiętaj o 8 jestem u ciebie, i tym razem nie ma żadnych wymówek.
W: Dobrze Profesorze.
Dr. Consalida skierowała się w stronę lekarskiego, gdzie siedział Adam:
W: Cześć Adaś. Podobno mnie szukałeś?
A: O hej. Tak może miałabyś ochotę wyskoczyć gdzieś ze mną na miasto.
W: Miałabym, ale jestem już zajęta. Spóźniłeś się.
A: A tak słyszałem, słyszałem. Rozumiem, że Falkowicz chce cię mieć na wyłączność
W: A co zazdrosny?
A: Nie, no cóż wielka szkoda, a Agata może ze mną pójdzie?
W: Nie wiem. Idź jej się spytaj.
A: No będę musiał. No to na razie.
W: Pa.
Wiktoria poszła się przebrać i szybko poszła do hotelu, bo miała tylko niecałą godzinę na przygotowanie się. Weszła do hotelu, po czym poszła do pokoju. Wybrała swoją najlepszą sukienkę: granatową, obcisłą, krótką. Do tego czarne szpilki i poszła się wykąpać. Zrobiła makijaż. Wzięła do tego torebkę i wyszła z hotelu. Na dole jak zawsze czekał elegancki i dobrze zbudowany do tego olśniewająco przystojny Falkowicz:
W: Długo czekasz?
F: Nie przed chwilą przyjechałem. Super wyglądasz.
W: Dzięki.
Wiktoria podeszła do profesora i szepnęła mu do ucha:
W: Tylko dla ciebie.
F: No ja myślę. To, co możemy jechać?
W: Jasne.
Wiki wsiadła do samochodu, a Andrzej zaraz po niej. Całą drogę jechali w ciszy.
F: No to już jesteśmy. Zapraszam. Wysiedli i podążyli w stronę domu. Gdy weszli Wiktoria nie wierzyła własnym oczom: W każdym pokoju były zapalone świeczki, płatki róż rozrzucone po całym domu tworząc drogą od jadalni przez schody do sypialni:
W: Wow... Sam to wszystko zrobiłeś?
F: A co nie wierzysz w moje możliwości?
W: Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny.
F: Kochanie ty jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz.
W: Mhmmm...
F: Zapraszam cię do stołu.
W: Tylko mi nie mów, że jeszcze kolację zdążyłeś zrobić.
F: Tak zrobiłem.
Usiedli do stołu. Skończyli jeść. Falkowicz podniósł Wiktorię i zaniósł do sypialni. Położyli się, oglądali film na laptopie, po czym zasnęli wtuleni w siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz