środa, 30 marca 2016

Kolejna cześć opowiadania. Zapraszam i zachęcam do komentowania i podzielenia się swoimi wrażeniami. Miłego czytania/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.28

Po godzinie do domu przychodzi ojciec Profesora w towarzystwie kobiety na widok, której Andrzejowi zrzedła mina:
Z: O widzę, że już goście przyjechali
F: Taak… Marta, co ty tu robisz?
M: Andrzejku jak miło cię znów widzieć. Myślałam, że już tu nigdy nie wrócisz
F: Jak widzisz jestem
B: Tak siadajcie do stołu. Martusia zjesz z nami?
M: Nie dziękuje ja tylko po papiery przyszłam. Nie będę przeszkadzać
B:, Ale to nie żaden kłopot. Siadaj
Z: A co to za piękna kobieta?
Ojciec Andrzeja podszedł do Wiki:
F: Tato to jest moja żona Wiktoria, a to moja córeczka Tosia
Z: Miło mi cię poznać Zbigniew Baran
W: Wiktoria ja też się cieszę
Zbigniew pocałował Wiktorię w rękę
F: A zapomniałbym. Kochanie poznaj Martę. Marta to jest Wiktoria
Kobiety podały sobie ręce:
W: Wiktoria
M: Marta. Andrzej nie wiedziałam, że jesteś żonaty
F: No jak widzisz jestem
Wszyscy zasiedli do stołu. Andrzej cały czas był zapatrzony w Martę.
Po obiedzie wszyscy zasiedli do salonu, wspominali dawne czasy i oglądali stare zdjęcia
M: Andrzej możemy chwilę pogadać
F: Tak jasne. Skarbie zaraz wracam
Falkowicz pocałował Wiktorię w policzek, po czym udał się za kobietą na taras. Lekarka była zazdrosna o Profesora, co też dostrzegła do jego matka:
B: Wiktorio pomogłabyś mi w kuchni?
W: Oczywiście z miłą chęcią. Tosiu pobaw się tu grzecznie mama zaraz przyjdzie
B: Zbyszek pobawiłbyś się Zbyszek wnuczką
Z: Jasne. Tosia chcesz iść z dziadkiem na spacer do parku?
T: Tak
W: Tylko bądź grzeczna i się słuchaj
Baran razem z Antoniną wyszli z domu, a panie poszły do kuchni. Wiktoria, co chwilę zerkała przez okno na taras:
B: Nie przejmuj się tak tym
W: Czym?
B: Przecież widzę, jak co chwilę na nich zerkasz. Jesteś zazdrosna o Andrzeja i to widać, ale to dobrze to znaczy, że go kochasz zresztą jak on ciebie
W: Po prostu nie mogę tego znieść jak on cały czas się na nią patrzy. Coś było między nimi prawda?
B: Tak byli ze sobą od gimnazjum, potem liceum, ale kiedy zdawali maturę parę dni wcześniej Andrzej dowiedział się, że Marta jest w ciąży
W: To Andrzej ma jeszcze jedno dziecko i mi nic nie powiedział?
B: Ale to nie jego
W: Jak to?
B: Marta powiedziała, że to jego, jednak okazało się później, że Marta zdradziła Andrzeja z jego najlepszym przyjacielem. Świat się dla niego zawalił. Zerwał z nią, ale bardzo to przeżył. Potem jeszcze doszła ta sprawa z tą korporacją Zbyszka, którą Andrzej miał prowadzić z Martą. Jednak on wolał iść na medycynę. Jako mały chłopiec zawsze bawił się w lekarza. Wyjechał do Warszawy i tyle co go widzieliśmy. Jakieś dwa tygodnie po jego wyjeździe Marta poroniła. Teraz wątpię, żeby czuł coś jeszcze do Marty to widać, że to ciebie bardzo kocha
W: Na pewno, ale muszę z nim o tym porozmawiać
B: Koniecznie, bo na to wygląda, że to ona się do niego klei
Taras
M: Widzę Andrzejku, że ci się powodzi. Taki samochód, piękna żona dziecko. Tylko pozazdrościć. Ty chyba wybrałeś medycynę prawda? Słyszałam o tobie, że zostałeś wybitnie cenionym Profesorem Gratuluje
F: Tak, a po co ty tu właściwie przyjechałaś? Bo na pewno nie uwierzę, że specjalnie fatygowałaś się tu po jakieś papierki
M: Nie, jak ty mnie dobrze znasz. Przyjechałam tu, bo twój ojciec mi powiedział, że przyjedziesz i chciałam cię zobaczyć, pogadać z tobą jak za starych dobrych czasów. Tylko nie wiedziałam, że przyjedziesz z rodzinką
F: Wybacz, ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać
M: Andrzej
Sokołowska złapała go za rękę:
M: Nie pamiętasz jak wszędzie chodziliśmy razem, każdą wolną chwile spędzaliśmy wspólnie. Kochaliśmy się
F: Tak a ty potem z wdzięczności przespałaś się z Pawłem. No właśnie a propos, jak tam twoje dziecko?
M: Nie ma. Poroniłam. Dwa tygodnie po twoim wyjeździe
F: Jak mi przykro
M: Andrzej wróćmy do siebie, ja nadal coś do ciebie czuje. Przecie było na razem dobrze
F: No właśnie było. Marta rozumiesz, że to już nie wróci. Ja cię już nie kocham. Moją jedyną miłością jest Wiktoria i to z nią chcę spędzić resztę życia i z naszymi dziećmi. Nie zamierzam ich stracić. Przepraszam cię, ale dalsza rozmowa nie ma sensu.
M: Jasne
Marta przytuliła Andrzeja i pocałowała w policzek:
M:, Jeśli zmienisz zdanie wiesz gdzie mnie znaleźć
F: Nie będzie to potrzebne. Zdania nie zmienią. Nie mam zamiaru marnować wspaniałego życia dla ciebie
M: Życzę ci szczęścia
F: Dzięki ja tobie też
Falkowicz wyswobodził się z uścisku, po czym poszedł szukać żony:
F: Mamo wiesz gdzie jest Wiki wszędzie jej szukam?
B: Jest na górze u ciebie w pokoju.
F: Co ona tam robi?
B: Gorzej się poczuła. Zaczęła wymiotować i brzuch ją bolał to kazałam jej się położyć
F: Dobra idę do niej zobaczę jak się czuje
B: Andrzej ja myślę, że Wiktoria jest w ciąży
F: Tak mamo ona jest w ciąży drugi miesiąc
B: I ty mi dopiero teraz o tym mówisz?
F: No jakoś wcześniej nie było okazji
B: To ty lepiej idź do teraz do niej, bo zaraz coś się stanie
F: Jak to?
B: Idź. Idę Do ojca i zabieramy Tosię na spacer. Także będziecie sami
Falkowicz pobiegł na górę, otworzył drzwi i zobaczył leżącą do niego tyłem Wiktorię:
F: Skarbie, co jest?
Profesor podszedł do łóżka i usiadł na nim:
W: Nic zostaw mnie
F: Ej kochanie, co się stało?
Lekarka odwróciła się, łzy spływały jej po policzkach:
W: Nie słyszałeś zostaw mnie w spokoju. Co Martusia już cię zostawiła? Oo jaka szkoda
Wiki wybuchła płaczem, a Andrzej ją przytulił
F: Wiktoria co ty wygadujesz, uspokój się. Wikuś co ty mówisz?
W: Widziałam was jak przytulaliście się i jak cię całowała
F: Ale to nie tak jak myślisz. Ej kotku
Chirurg chwycił brodę żony i podniósł do góry:
F: Tak masz rację rozmawiałem z nią. Chciała, żebym do niej wrócił
W: A ty się zgodziłeś, bo dalej czujesz coś do niej. I jeśli o to chodzi to tak dam ci rozwód. Tosie i maluszka będziesz mógł widywać dwa razy w tygodniu, oczywiście, jeśli będziecie z Martą chcieli, ale tylko na razie, bo być może za jakiś czas pojadę do rodziców. A zapomniałabym daj mi czas do końca tygodnia, żebym mogła wynieść wszystkie swoje i Tosi rzeczy z twojego domu i będziesz miał nas z głowy
F: Przestań. Wysłuchaj mnie w końcu, Chciała, żebym do niej wrócił, ale ja się nie zgodziłem, ponieważ za bardzo was kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i dzieciaków
Andrzej położył rękę na brzuchu dziewczyny:
F: Bardzo mi na tobie zależy. Na Was.. Głuptasie, dlaczego myślałaś, że chcę od ciebie odejść? Ja świata poza tobą nie widzę
W: Sama nie wiem, była zazdrosna, bo cały czas się na nią patrzyłeś a nie na mnie
Falkowicz pocałował żonę:
F: Byłem po prostu zaskoczony jej obecnością i nie musisz być zazdrosna, bo nie masz, o co
W: Tak bardzo cię kocham
F: Ja ciebie też
W: Aaa
F: Skarbie, co ci jest?
W: Nic brzuch mnie tylko boli, ale już mi przechodzi to normalne
Wiki usiadła na Andrzeju:
W: A zaraz ci pokaże jak bardzo cię kocham
F: Mhmmm jestem bardzo ciekawy
W: A gdzie jest Tosia?
Lekarka zaczęła rozpinać guziki od koszuli męża:
F: Rodzice zabrali ją na spacer
W: Więc zostaliśmy sami
F: Na to wychodzi
Mężczyzna był już bez koszuli i zabierał się za sukienkę partnerki, kiedy ktoś zaczął pukać do drzwi

niedziela, 27 marca 2016

Wstawiam dzisiaj obiecaną jednoczęściowkę. Zapraszam i życzę miłego czytania/ Ada

            Nowe życie 
Pamiętała jak to się wszystko zaczęło, kiedy najpierw gnoił ją miesiącami, nie dopuszczał do ciekawych operacji, a później po wielkim powrocie zaproponował wstąpienie do swojego zespołu. Flirtował z nią, pomagał jej matce. Przypomniała sobie ich pierwszy pocałunek i jego wyznanie. Siedziała na ławce pod szpitalem i płakała, przez Przemka, który oskarżył ją o romans z Profesorem i robienie kariery przez łóżko, zabolało ją to. Nadal płakała, kiedy dosiadł się do niej:
F:, Co się stało Pani Wiktorio- zapytał, cały czas patrząc się na nią
W: Nie nic wszystko jest w porządku- próbowała otrzeć łzy, które spływały po jej policzku
F: Przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Może mi pani to powiedzieć
W: Naprawdę nic mi nie jest, nie chce zabierać panu wolnego czasu. Posiedzę chwilę sama i mi przejdzie- próbowała go zbyć
F: Pani Wiktorio naprawdę niech mi pani zaufa i powie, co się stało- chciał jej pomóc
W: No dobrze, bo chodzi o Przemka- powiedziała mu
F: O dr. Zapałę. Coś pani zrobił?- Zaniepokoił się
W: Nie znaczy tak w pewnym sensie- nie wiedziała, co powiedzieć
F: A co zrobił- był jakby zdenerwowany
W: No, bo on…. Przemek powiedział mi, że o wie, że ja mam z panem romans i oskarżył mnie o robienie kariery przez łóżko- Rozpłakała się na dobre
Falkowicz przysunął się do niej i przytulił, a ona wtuliła się w jego tors:
F: Niech pani się nie martwi, Pan Przemek to duży dzieciak. Obrazi się, a potem mu przejdzie. Pani Doktor nie warto się martwić- próbował ją pocieszyć
W: Ma pan rację profesorze- odsunęła się od niego
F: A może w końcu przejdziemy na ty- podał jej rękę Andrzej
W: Wiktoria- podała mu rękę
On ją ujął i pocałował:
A: Wiktorio muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć. Zakochałem się się- w końcu odważył jej się to powiedzieć
W: Tak, a to gratuluje- posmutniała
A: A wiesz, w kim??
W: Nie i chyba nie chcę wiedzieć- teraz to on się trochę zdenerwowała
A: W tobie, po prostu nie wiem, kiedy to się stało i jak to opisać. Nigdy nie powiedziałem tego żadnej kobiecie. A teraz mówię to tobie i chcę ci to mówić zawsze i wszędzie Kocham Cię- przybliżył się do niej i pocałował
Ona odwzajemniła pocałunek. Nagle zaczął padać deszcz, a oni nie przerywając dalej się całowali. W końcu oderwali się od siebie, a ona powiedziała te trzy magiczne słowa, które były dla niego najważniejsze:
W: Kocham Cię Andrzej
I znów zatracili się w pocałunku, nawet nie przeszkadzał ten deszcz, który padał coraz mocniej:
A: Choć zabieram cię na kolację
W: Yhm, a mogę się nie zgodzić
A: Nie
Przypomniała sobie jak się do niego wprowadziła, jaka była wtedy szczęśliwa, u boku mężczyzny, który także ją tak mocno kocha jak ona jego. Pamięcią wróciła do tego dnia, kiedy się pokłócili, bo znalazła dokumenty dotyczące badań w Szwajcarii w jego gabinecie:
W: Możesz mi to wyjaśnić, co to jest?- Rzuciła teczkę z wynikami badań na stół w salonie
A: Grzebałaś w moich rzeczach- próbował wybić ją z tematu
W: Nie, znalazłam je przypadkowo. To wyjaśnisz mi do cholery, co to ma znaczyć
A: To są moje wyniki badań na SM prowadzone w Szwajcarii
W: Te prowadzone nielegalnie
A: Jestem w trakcie przywrócenia ich
W: Miałeś zamiar mi w ogóle o tym powiedzieć
A: Tak chciałem to zrobić jak moje badania zostaną przywrócone
W: Aha, czyli przez ten czas mnie okłamywałeś. Byłam dal ciebie zabawkę tak? Chciałeś mnie wykorzystać jak inne. A mówiłeś, że mnie kochasz ty nawet nie wiesz, co to słowo oznacza. Wyprowadzam się
A: Wiki ja naprawdę Cię Kocham przestań, czekaj proszę zostań
W: Nie teraz to już trochę za późno, trzeba było pomyśleć o tym wcześniej
A: Nie chciałem ci powiedzieć o tym, bo wiedziałem, że tak właśnie zrobisz, wyprowadzisz się. Nie dasz mi wszystkiego wytłumaczyć. Wiktoria zrozum ja naprawdę się kocham
W: Nie Andrzej to koniec, ja odchodzę
I znów wprowadziła się do hotelu, potem wyjechała do Hiszpanii, próbowała zapomnieć, ale nie mogła, nie potrafiła, kiedy okazało się, że jest z nim w ciąży. Wróciła za bardzo tęskniła za Polską, za Leśną Górą, za przyjaciółmi i przede wszystkim za nim. Znowu zaczęła pracować w szpitalu, o oczywiście powiedziała, że nie może wykonywać operacji i brać tylko krótkie dyżury, bo przecież była w 6 miesiącu ciąży. Falkowicz podobno gdzieś wyjechał. Wrócił tydzień temu i dowiedział się o dziecku. Najpierw powiedziała, żeby się nie martwił, bo to nie jego dziecko, ale nie uwierzył jej. Siedziała sama w lekarskim, kiedy wszedł Profesor:
A: Czy to jest moje dziecko
W: Może
A: Tak czy nie
W: A nawet, jeśli to, co? Tak to jest twoje dziecko i wychowam je sama, nie potrzebuje twojej łaski ani pieniędzy. Poradzimy sobie same
A: Nie, nie wychowasz dziecka sama, wychowamy je razem
W: Nie
A: Tak
Podszedł do niej i namiętnie pocałował. Oderwała się od niego:
W: Co ty robisz?
A; Kocham Cię Idiotko
W: Ja ciebie też idioto
A: Wiesz, jaka płeć
W: Dziewczynka
A: To cudownie
I znów się do niego wprowadziła, znowu była szczęśliwa. Miała swojego narzeczonego i wkrótce jeszcze swoją córeczkę.
Teraz siedzi przed jego salą i patrzy jak jej ukochany walczy o swoje życie. Przypomniała sobie zdarzenie z przed kilku godzin, ten cholerny wypadek, jakiś debil wjechał w nich samochodem i zepchnął do rowu. Na szczęście z nią i dzieckiem było wszystko w porządku, bo Falkowicz zasłonił ich przed upadkiem. Zabrała go karetka. Teraz patrzy się przez tą cholerną szybę i nic nie może zrobić, nie może do niego wejść, nie powalają jej. Za niecałe 3 miesiące urodzi dziecko i co jej powie, że nie mogła mu pomóc, nie mogła być przy nim. Po chwili drzwi się otworzyły i w nich stanął Piotr Gawryło:
P: Wiktoria z Andrzejem na razie jest wszystko w porządku, parametry w normie, operacja odbyła się bez najmniejszych komplikacji, więc za parę godzin powinien się wzbudzić
W: Jasne, dzięki za wszystko
P: Nie ma, za co, końcu taka mam pracę
W: A mogę do niego wejść
P: Tak, ale tylko na chwilę
W: Dzięki
Weszła na salę, złapała go za rękę i usiadła przy łóżku Cały czas patrzyła się na niego, kiedy nagle ciśnienie zaczęło spadać. Zaczęła go reanimować, ale po chwili na ekranie pojawiła się jedna długo niekończąca się czerwona linia. Zmarł… Jej ukochany umarł…
Obudziła się z przerażenia. Usiadła na łóżku Popatrzyła się na swój już strasznie duży brzuch. Za kilka dni urodzi się ich córeczka. Przewróciła się na bok na szczęście on leżał obok niej. Jej mąż od kilku dni leżał koło niej, to był tylko sen, straszny sen. Nagle poczuła takie dziwne uczucie ich córka zaczęła się strasznie wiercić. Chyba się zaczęło:
W: Andrzej, Andrzej- zaczęła go wołać, nie panikując
A: Co się stało kochanie- otworzył oczy i położył się na plecach
W: Zaczyna się
A: Co
W: Andrzej ja rodzę
Wstał szybko się ubrał, wziął już spakowaną torbę zaniósł do samochodu i po chwili przyszedł po Wiktorię i zaniósł do auta. Po niecałych 10 min byli w szpitalu. Andrzej chodził po korytarzu w kółko. Z Sali wyszła pielęgniarka:
P: Panie Profesorze gratuluje, ma pan śliczną i zdrową córkę
Wbiegł do Sali zobaczył ją kobietę swojego życia i swojego malutkiego szkraba, który zmienił całe jego dotychczasowe.
Teraz byli szczęśliwi mieli siebie i dwójkę dzieci Natalię i Kacperka. Nigdy by nie pomyślał na początku ich znajomości, że ich drogi się połączą. Jak to mówią: „ Od nienawiści do miłości”

sobota, 26 marca 2016

Chcielibyście, żebym wstawiła takie opowiadanie dwu częściowe? Pierwsza cześć byłaby jutro rano a np druga pod wieczór albo w poniedziałek. Piszcie w komentarzach czy chcielibyście. :)
Pozdrawiam/ Ada

środa, 23 marca 2016

Mam kolejną część dla Was. Miłego czytania :)/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.27
 L: Łukasz. Wiktorio, co za spotkanie, bardzo się cieszę, że cię widzę
W: No ja nie za bardzo, co ty tu robisz?
Zarówno Andrzej jak i Wanda cały czas obserwowali Wiktorię i Łukasza. Mężczyzna chciał dotknąć lekarkę, lecz ta się odsunęła:
W: Nie dotykaj mnie czy nie możesz mnie zostawić raz na zawsze w spokoju
F: Wiki uspokój się
W: Nie. Źle się czuje i nie wiem jak ty, ale ja wracam do domu
F: Oczywiście, przecież nie zostawię cię samej. Przepraszam was, ale musimy już iść
WF: Jasne
Małżeństwo opuściło salę i pojechali do domu
Wiktoria budzi się w nocy i nie może zasnąć, więc schodzi na dół. Siada na parapecie w salonie i zaczyna płakać, po jakimś czasie zaniepokojony Andrzej nieobecnością żony w salonie, również schodzi na dół i podchodzi doi niej:
F: Skarbie, co się dzieje?
W: Nic
Próbowała otrzeć łzy, które spływały jej po policzkach
F: Jak nic? Przecież widzę, ze coś jest nie tak. Ślepy nie jestem. Powiedz mi, co się do jasnej cholery dzieje
W: Możesz na mnie nie krzyczeć
F: Przepraszam, ale powiedz mi, w końcu, co ci jest? Co ten Łukasz ci zrobił?
W: Skąd wiesz, że chodzi o niego?
F: Zauważyłem jak się go przestraszyłaś jak go zobaczyłaś i schowałaś za mną. Więc powiedz, co? Bo jako twój mąż powinienem wiedzieć
W: Chodź
Wiktoria chwyciła Andrzeja za rękę i razem usiedli na kanapie. Falkowicz posadził sobie lekarkę na kolanach i mocno przytulił, a ona wtuliła się w niego:
F: To mów
W: Poznałam go w Hiszpanii. Chodził do tej samej szkoły, co ja. Zaczęliśmy się spotykać. Byłam z nim przez pół roku. Kochałam go, lecz potem zaczął się dziwnie zachowywać. Wszędzie za mną chodził, śledził mnie. Nie pozwalał mi się z nikim spotykać. Gdy wychodziłam z przyjaciółkami do klubu potańczyć szedł za nami. Na początku nie wiedziałam o tym, a później się zorientowałam. A teraz, kiedy zaczepił mnie jakiś chłopak i chciał ze mną zatańczyć. Łukasz wtedy podszedł do nas i go pobił tak, że wylądował w stanie krytycznym w szpitalu.
F: Na jego miejscu też bym tak zrobił. Był zazdrosny to normalne
W: Ale to, co innego. Nie mogłam już z nim wytrzymać i zerwałam z nim. Ale on nie przestawał mnie nachodzić. Cały czas wydzwaniał i pisał. Zmieniałam numer, ale to nie pomogło Wiktoria rozpłakała się jeszcze bardziej
W: Moje życie to było istne piekło. Poszłam na policję i dostał zakaz zbliżania się do mnie
W: A kiedy urodziłam Blankę on przyszedł do szpitala i chciał ją porwać. Podał się za jej ojca, ale wtedy położna zorientowała się, że kłamie i wezwała ochronę. Była rozprawa i został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Postanowiłam wyjechać do Polski na studnia by zapomnieć o tym całym koszmarze. Poznałam Przemka, zaczęłam staż w Leśnej Górze i zapomniałam o nim aż.... 
F: Aż do teraz
W: Właśnie i boję się, że zrujnuje mi życie
F: Nie bój się. Jesteś ze mną i nic ci się nie stanie. Zobaczysz wszystko będzie dobrze
W: Jesteś tego pewny?
F: Jak niczego innego, a teraz chodź idziemy się położyć
W: Masz rację jestem wykończona
F: Dobrze się czujesz?
W: Nie za bardzo
F: A co ci jest?
W: Brzuch mnie trochę boli i głowa
F: To chodź idziemy do łóżka
Tydzień później
F: Wiktoria jedziemy już
W: Tak tylko wezmę klucze
F: Ja mam
W: Dobra to zamknij drzwi, a my już idziemy do samochodu. Chodź szkrabie
Wiki wzięła córkę za rękę i poszli do samochodu. Po chwili dołączył do nich Andrzej i razem pojechali na urodziny do jego mamy:
W: Andrzej a kupiłeś te kwiaty dla twojej mamy, o które cię prosiłam 
F: Nie wybacz kochanie, ale zapomniałem
W: To, co teraz?
F: Zaraz podjadę pod jakąś kwiaciarnię i kupię
W: Obyś zdążył, bo jest 17:35 a jeszcze tylko drogi przed nami
F: Na pewno… O zobacz tu jest jakaś kwiaciarnia
Profesor zaparkował samochód na parkingu i poszedł do sklepu. Po 10 min przychodzi z dwoma bukietami róż jednym większym jednym mniejszym. Po czym ten większy chowa do bagażnika, a z mniejszym podszedł drzwi żony i otworzył je:
W:, Po co ci aż dwa bukiety?
F: Ten jest dla ciebie kotku
W: A z jakiej to okazji, bo nie przypominam sobie żadnej
F: A czy musi być jakaś okazja. Nie mogę dać mojej najpiękniejszej żonie bukietu róż bez okazji
W: Oczywiście, że możesz
Lekarka pochwyciła czerwony krawat męża i przyciągnęła do siebie jego twarz i pocałowała go:
W: Dziękuje drogi mężu
F: Ale nie ma, za co kochanie cała przyjemność po mojej stronie
Andrzej położył rękę na udzie żony:
F: A jakąś nagrodę za to przewidujesz?
W: A zasłużyłeś sobie na to?
F: No oczywiście, że tak
W: No to jeszcze się okaże, a teraz jedźmy, bo się spóźnimy
F: Tak jest
Profesor zamknął drzwi od pasażera, po czym obszedł samochód wsiadł za kierownicą
Godzinę później byli pod posiadłością Falkowiczów
F: No o jesteśmy na miejscu. Wiki….. Kochanie
Chirurg położył rękę na kolanie żony:
F: Wiki wszystko dobrze
W: Nie za bardzo. Boję się, że twoi rodzice mnie nie zaakceptują
F: Ale, o czym ty mówisz jak mają cię niezaakceptować przecież jesteś mądra śliczna ambitna, a poza tym jesteś moją żoną i to ty masz mi się podobać a nie moim rodzicom, to ja ciebie kocham
W: Ja Ciebie też wiesz
F: Wiem
Wiktorii poprawił się humor i razem z Andrzejem i Tosią wyszli z samochodu i razem poszli do domu rodziców. Już na werandzie stała kobieta. Miała około 60 lat:
F: Witaj mamo
Falkowicz podszedł do Barbary, przytulił ją, po czym pocałował w policzek:
B: Andrzej synku jak ja cię dawno nie widziałam. Czemu się tak długo nie pokazywałeś tęskniłam za tobą
F: Wiem mamo. Przepraszam po prostu nie miałem czasu. Wiesz jak to jest, kiedy się pracuje w szpitalu. A to poznaj moją żonę Wiktorię
B: Miło mi cię poznać moje drogie dziecko. Andrzej dużo mi o tobie opowiadał
W: Mi również bardzo miło panią poznać
B: Jaka pani? Po prostu mama
W: Oczywiście
 B: A to pewnie jest mała Tosia. Cześć skarbie
F: Kochanie idź do babci
Tosia podbiegła do Basi i ją przytuliła:
B: Jejciu tak się cieszę, że zostałam babcią. Już myśleliśmy ojcem, że nigdy nie doczekamy się wnuków
F: No właśnie a gdzie jest szanowny tatuś
W: Andrzej przestań taki być
F: Ale jaki kochanie
W: Taki oschły
B: No właśnie Andrzejku może już czas abyście się pogodzili. Ojciec wróci za godzinę może dwie. Ma jakieś spotkanie w firmie
F: Oczywiście jak zawsze wszystko jest ważniejsze od rodziny
B: Dobra chodźcie do środka przecież nie będziecie tu tak stać
Po godzinie do domu przychodzi ojciec Profesora w towarzystwie kobieta na widok, której Andrzejowi zrzedła mina.....




Jak myślicie, kto to może być? 


środa, 16 marca 2016

Kolejna środa, czyli kolejna część opowiadania. Miłego czytania kochani/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.26

Godzina 23
Falkowicz, Marek i Przemek nieźle wstawieni siedzą w salonie. Wiki, Agata i Ola, która do nich dołączyła siedzą w kuchni. Tosia i Szymon już śpią
P: Andrzej muszę ci powiedzieć, że na początku byłeś moim mentorem. Lecz po tej sprawie z Ludmiłą stałeś się dla mnie najgorszym człowiekiem na ziemi, miałem ochotę cię zniszczyć lub zabić. A potem dowiedziałem się, że Wiktoria za ciebie wyszła i zrozumiałem, że nawet najgorsza szuja zasługuje na drugą szanse. Więc chciałbym cię serdecznie przeprosić
F: Ja tez cię przepraszam za wszystko. Przyznam, że na początku naprawdę zależało mi na kasie, ale potem chciałem pomóc tej dziewczynie, lecz nie potrafiłem. Za bardzo przeceniłem swoje możliwości
Lekarze uścisnęli sobie ręce, wtem do salonu weszły dziewczyny:
W: No i patrzcie, co alkohol robi z człowiekiem. Godzina minęła a oni już się pijani
F: O przepraszam cię kochanie, ale ja jestem jeszcze całkiem trzeźwy
M: No właśnie przecież dopiero, co wypiliśmy pół butelki
Ag: No i tyle wam starczy. Marek my już będziemy szli zamówiłam taksówkę. Zaraz powinna być, więc się zbieraj. Ola jedziecie z nami?
O: Jasne, poczekaj tylko pójdę po małego
W: Zostaw Szymona, po co go będziesz budziła skoro może zostać u nas, a jak Andrzej będzie jutro jechał na dyżur to go wam przywiezie
O: A nie będzie wam przeszkadzał
F: No oczywiście, że nie
Pod dom Falkowiczów podjechała taksówka
Ag: Taksówka już przyjechała to my już idziemy
P: Wiki jakby były jakieś problemy z małym to możesz dzwonić
W: Przemo wiem jak się zajmować dzieckiem spokojnie poradzimy sobie z dwójką. Prawda kochanie?
F: No pewnie
P: to my już idziemy
M: Było bardzo miło na razie
F: Do następnego razu
P: No ja mam nadzieję, tylko może teraz u nas
F: Nie ma sprawy
M: Na razie
Przyjaciele wyszli z domu. Wiktoria zamknęła drzwi, po czym poszła do salonu sprzątać. Andrzej również. Lekarka zaczęła wynosić naczynia, lecz Falkowicz stanął za nią i położył ręce na jej brzuchu:
W: Andrzej przestań muszę posprzątać, poza tym zaraz mogą się dzieciaki obudzić
F: No tak w końcu musimy się powoli przyzwyczajać
W: Za 7 miesięcy będzie nas czwórka
F: Mam nadzieję, że to będzie chłopczyk
W: A jeśli druga dziewczynka?
F: No to będziemy się starać dalej
W: No od razu
F: Do trzech razy sztuka
W: A jeśli będą same dziewczynki
F: Nawet tak nie mów, a nawet, jeśli to do czterech
W: A jeśli…
F: Nie ma, jeśli zobaczymy, co okaże się teraz
Andrzej pocałował brzuszek Wiki:
F: A kiedy dowiemy się czy to dziewczynka czy chłopczyk
W: No, za co najmniej miesiąc może dwa
F: To super
W: A teraz mnie puszczaj, bo muszę posprzątać
Chirurg chciała się uwolnić z ucisku, lecz ten ścisnął ją mocniej:
W: No Andrzej puść mnie nie widzisz, że muszę tu jeszcze ogarnąć
F: Nie zrobisz to jutro. Teraz idziemy już spać, bo zapewne sobie długo nie pośpisz, a pamiętaj, że jutro… No w sumie to już dzisiaj idziemy na to sympozjum i nie chcę by coś ci się stało
W: Panie profesorze, od kiedy jest pan taki troskliwy?
F:, Od kiedy poślubiłem bardzo piękną i utalentowaną panią doktor i od kiedy mam z nią dzieci
W: Yhy
Nagle usłyszeli płacz Tosi:
F: Ooo chyba nasze dziecko się obudziło
W: Puść mnie to do niej pójdę
F: Zostań idź na górę i się już połóż ja do niej pójdę i zaraz do ciebie przyjdę
W: Tak jest panie profesorze
Wiktoria poszła na górę, a za nią Profesor
Pół godziny później:
Wiktoria leży w łóżku i czyta książkę, kiedy wchodzi Andrzej:
F: No to teraz możemy sobie porozmawiać
W: Ale, o co ci chodzi?
F: O tą twoją pożal się boże pracę
W: Ale kochanie tu nie ma, nad czym dyskutować w przyszłym tygodniu idę do Hany na badania czy z dzieckiem w porządku, załatwiam opiekunkę i wracam do szpitala
F: Ale czemu chcesz tak szybko wrócić
W: A co może mam czekać aż ty mi pozwolisz?
F: To nie o ty chodzi
W: A o co? Ja nie umiem już dłużej wysiedzieć w domu, po prostu nie potrafię. Może lepiej jak to przemyślisz, ja idę na dół
Wiki już wstawała, kiedy Falkowicz chwycił ją za rękę:
F: Skarbie dobra przepraszam Cię po prostu mnie podniosło
Chirurg przytulił żonę i położył głowę na jej brzuchu:
F: Przepraszam Cię Wiktuś naprawdę przepraszam. Wiem, jakie do dla ciebie ważne. Po tym postrzale też chciałem jak najszybciej wrócić do zdrowia, do operowania, ale nie miałem takiej możności. Ale ty możesz i jak tak bardzo chcesz to mogę pomóc ci poszukać tej opiekunki i nawet pójdę z tobą do Hany na badania
W: Naprawdę Andrzej zgodzisz się na to?
F: Tak, ponieważ cię bardzo kocham, i będę cię miał na oku
W: Taak
F: Tak cały czas
W: Ciekawe jak ty to zrobisz?
F: No, bo ja ci się chyba jeszcze nie pochwaliłem, ale nasz szanowny dyrektor zaproponował mi ordynaturę
W: I mi to teraz mówisz i co przyjąłeś?
F: No tak i dlatego mogę układać tobie dyżury jak mi się podoba
W: Ale ty wiesz, że to się nazywa nadużywanie swojej władzy
F: Nazywaj to sobie jak chcesz, ale ja wiem swoje a teraz dobranoc, bo jestem zmęczony
W: Ej ej nie za wygodnie ci czasem
F: Nie
Andrzej pocałował brzuch Wiktorii
Godzina 18
Lekarka stoi przed lustrem w łazience i się maluje, kiedy wchodzi Andrzej:
F: Kotku gotowa już jesteś, bo musimy jechać
W: Tak ta już jeszcze chwilę. To weź już Tosię i zaczekajcie na mnie w samochodzie zaraz do was przyjdę
F: Dobra masz 10 minut
Falkowicz podszedł do żony i chciał ją pocałować, ale ta się odsunęła:
F: Ej, co jest?
W: Nie po to siedziałam od godziny nad tym, żebyś mi to teraz zepsuł
F: 8 min złośliwy rudzielcu
W: Ja ci dam rudzielcu zobaczysz
F: No przecież żartowałem skarbie
Profesor podszedł bliżej Wiki:
W: Teraz to już skarbie?
T: Tato
W: Idź mała cię woła
F: Już idę Tosiu, a ty się pośpiesz
Mężczyzna pocałował żonę w usta, po czym wyszedł z łazienki i zszedł, co córki. Po 20 min przyszła Wiktoria i pojechali do hotelu rezydentów:
F: Tylko się spręż, bo się spóźnimy
W: Zobaczę, co się da zrobić. Chodź córa idziemy do cioci. Wszystko wzięłaś?
T: Yhy
Wiktoria wyszła z Antoniną z samochodu i poszły do internistki:
W: Agata jesteś? Woźnicka śpieszę się
Ag: Już idę
Internistka weszła do salonu w niebieskiej męskiej koszuli:
W: Yy czy ja wam w czymś nie przeszkodziłam? Mogę zostawić Tosię?
Ag: No pewnie
W: To odbiorę ją jutro, albo Andrzej po nią przyjedzie
Ag: Dobra a teraz już idź, bo podobno się spieszyłaś
W: Jak coś to dzwoń
Ag: Jasne
W: No to na razie skarbie, słuchaj się cioci
T: Pa
W: Pa pa
Wiki pocałował szybko dziewczynkę, po czym wyszła z hotelu:
F: To, co możemy już jechać pani doktor?
W: Oczywiście
Po pół godzinie byli już na miejscu. Wyszli z samochodu:
F: Gotowa
W: Jak zawsze
Lekarka chwyciła Profesora za rękę i razem weszli na salę, gdzie od razu zaczepił ich jakiś mężczyzna:
PJP: Andrzej kopę lat?
F: Janek jak tam u ciebie?
PJP: Wszystko po staremu, a wyobraź sobie, że gdzieś tu widziałem twoją byłą żonę
F: Wanda tu jest?
PJP: Tak, a ja tu widzę, że masz bardzo piękną towarzyszkę
F: A tak przepraszam, że nie przedstawiłem. Kochanie poznaj mojego przyjaciela Profesora Jana Pawlickiego
F: Janek poznaj moją żonę Wiktorię, bardzo utalentowany i uzdolniony chirurg
PJP: Bardzo miło mi Cię poznać Wiktorio
W: Mi również
PJP: Nie wiedziałem Andrzeju, że masz tak piękną i zdolną żonę, to może pójdziemy się napić
W: Z chęcią, ale niestety nie wolno mi
F: Tak, a teraz wybacz nam drogi Janku, ale musimy iść
PJP: Oczywiście, ale liczbę na to, że się potem zobaczymy
F: Na pewno
Falkowicz i Wiktoria odeszli od Profesora i usiedli kilka stolików dalej:
F: Matko, co z niego za podrywacz, widzi, że jesteś zajęta, ale ten dalej pożera cię wzrokiem
W: A co zazdrosny jesteś?
F: Jeśli chodzi o ciebie to zawsze
W: Mhmm
F: Miałaby pani ochotę zatańczyć?
W: Z panem zawsze Panie Profesorze
F: No to zapraszam na parkiet
Falkowicz objął Wiktorię w pasie i przyciągnął do siebie. Zaczęli poruszać się w rytm muzyki, po chwili Andrzej zsunął swoją rękę na pośladek żony:
W: Andrzejku nie pozwalasz sobie za dużo
F: Nie
W: A co teraz właśnie robisz?
F: Tańczę z moją kobietą, a co nie widać?
W: A ty się dowcipny zrobiłeś?
F: No widzisz
WF: O proszę cóż za wspaniałe spotkanie
F: Wanda
WF: Andrzej widzę, że udało ci się zdobyć Doktor Consalidę
F: Ykhm Doktor Falkowicz jak już.
WF: A to, od kiedy?
W: Cóż nie ujęłabym tak tego. Za miesiąc będziemy obchodzić czwartą rocznicę
WF: To może napijemy się za to spotkanie?
W: Co wszyscy chcecie tak pić? Niestety, ale nie mogę
WF: A to, czemu? Taka okazja może się już nie powtórzyć
F: Wiktoria nie może, bo jest w ciąży
WF: Ooo Andrzejku nie wiedziałam, że zostaniesz tatusiem
F: Prawdę mówiąc już jestem
W: Mamy jeszcze trzyletnią córkę, Tosię
WF: No to naprawdę gratuluje
F: Dziękujemy… Chyba
Podszedł do nich mężczyzna, na którego widok Wiktoria przeraziła się i cofnęła się za Andrzeja:
L: Już jestem
WF: Poznajcie się to jest mój partner.
F: Miło mi Andrzej
L: Łukasz. Wiktorio, co za spotkanie, bardzo się cieszę, że cię widzę





środa, 9 marca 2016

Witam, Witam mam dla Was kolejną część opowiadania. Zapraszam/ Ada

Dr. Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.25

Godzina 17
Warszawskie centrum handlowe:
W: Kotku chodź jeszcze do tego sklepu
F: No proszę cię. Ja już nigdzie nie idę. Zobacz Tosia już jest zmęczona i zasnęła
W: No dobra to chodź do samochodu
Wiktoria smutna ruszyła w stronę wyjścia:
F: Kochanie obiecuje, że jutro przyjadę wcześniej i zajmę się małą, a ty pojedziesz na zakupy
W: Naprawdę?
F: Naprawdę naprawdę
W: Andrzej jesteś kochany. Kocham Cię
Wiki szybko się obróciła i wtuliła w męża
F: Ja ciebie też
W: Ok tylko uważaj żeby się nie obudziła, bo będzie płakać
F: Jasne, a teraz już chodź, bo ja też jestem wykończony ten nasz mały potwór jednak umie wymęczyć człowieka
W: Od razu widać, że nasze dziecko
F: Haha tak
Piątek dom Falkowiczów
Wiktoria siedzi w salonie i bawi się z córką, a Andrzej w kuchni kończy robić kolację. Po 20 min wchodzi i do salonu i siada koło żony:
F:, Co robicie?
T: Bawimy się
W: Kocie, która jest godzina?
F: 20 po 7 a co?
W: Dobra ja już idę. Tosia pobaw się chwilę z tatą, bo mamusia musi się przebrać
F: A tatuś pójdzie jej pomóc
W: Pf chciałbyś
F: Pani doktor pomarzyć zawsze można
W: Ja nie wątpię w pana marzenia panie profesorze
F: No to, co idziemy na górę?
W: No oczywiście, że tak... Ja idę na górę, a ty kochany zostajesz tutaj z dzieckiem no to na razie
F: Mówiłem ci już, że jesteś okrutna?
W: Coś wspominałeś
Wiktoria poszła na górę.
Po pół godzinie Wiki schodzi na dół
F: Fiu fiu pani doktor jest pani rajem dla moich oczu. Zobacz skarbie, z jakiej mamusi jest laska
W: Nie przesadzasz. Chodź Tośka teraz ty pójdziesz się przebrać, bo zaraz Szymek do ciebie przyjdzie
T: Tak?
W: Tak. Dlatego chodź
F: Wy sobie pójdziecie a mnie zostawiacie?
W: Kotku przecież nie będziesz sam zaraz przyjdzie Przemek z Olą i Agata z Markiem
F: Wiki, bo ja zapomniałem ci powiedzieć, że Adama też zaprosiłem
W: Aha. To dobrze, że go zaprosiłeś, bo w sumie ja zapomniałam
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi:
W: Andrzej idź otworzyć, a ja z małą idę na górę
F: Dobrze
Falkowicz poszedł otworzyć drzwi. Stała w nich Agata razem z Markiem:
F: Witam Was
M: Cześć
Ag: Hej jest Wiktoria?
F: Wiki jest na górze Tosie przebiera. Chodźcie i siadajcie zaraz powinien przyjść Adam i Przemek z Olką
Podchodzi do nich Zapała z synem:
F: O wilku mowa, a Adama nie ma?
Ag: Niestety Krajewski nie mógł być jakaś laska go zatrzymała
Weszli do salonu:
Ag: Przemo, a Olke gdzie masz?
P: Niestety, ale dzwonili do niej ze szpitala
Ag: Dobra wy sobie tu gadajcie, a ja idę do Wiktorii. Zabieram Szymona. Szymek chodź z ciocią
Agata razem z małym poszli na górę:
Ag: Cześć mała
T: Cieść
W: Cześć
Ag: Jejciu Tosia, ale masz ładną sukienkę, kto ci kupił?
T: Mama
Ag: Śliczna, Wiki gdzie ją kupiłaś?
W: W galerii wczoraj z Andrzejem
Ag: A co tam u was?
W: Wszystko dobrze. Andrzej w pracy a ja z Tosia w domu, a u ciebie i doktora Rogalskiego?
Ag: Super chyba warto było pocierpieć by teraz być szczęśliwym
W: Nawet nie wiesz jak się cieszę z twojego szczęścia
Wiktoria przytuliła Agatę:
W: Tosia pobaw się chwilę z Szymonem, a my sobie z ciocią porozmawiamy
T: Dobla
Dziewczyny usiadły na sofie w pokoju:
Ag: Wiki a nie myślałaś już może nad wróceniem do szpitala wszyscy za tobą bardzo tęsknimy
W: Myślałam nad tym tylko nie mogę
Ag: A to niby, czemu? Przecież Tosia ma już 3 latka i równie dobrze możecie ją posłać do żłobka
W: No tak, ale…
T: Aje mama nie Mozie iść do pjacy
W: A ty mała nie podsłuchuj
Ag: A to niby czemu Tosiu?
B:, Bo tata powiedział ze mama ma w bzusku mają dzidzie
Ag:, Co? Mała, co ty gadasz?
W: Tosia to miała być niespodzianka

czwartek, 3 marca 2016

Dzisiaj kolejna część opowiadania. Miłego czytania i miłego dnia Wam życzę/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.24
Falkowicz wziął od Wiktorii córkę. Mieli już wychodzić, kiedy zadzwonił telefon Andrzeja:
F: Poczekajcie chwilę. Adam dzwoni. Halo Adam, co chcesz?
Ad: Andrzej mam do ciebie sprawę
F: Dzisiaj mam wolne, o co chodzi? Zajęty jestem
Ad:, Ale Andrzej temu pacjentowi spod 6 pęk tętniak i trzeba jak najszybciej operować
F: A czy tylko ja jestem w tym szpitalu
Ad:, Ale to pacjent z grantu
F: No dobra daj mi 20 min
Ad: Ok. Czekam
Chirurg rozłączył się:
W: Co się stało kochanie?
F: Muszę jechać do szpitala
W: Czemu?
F: Pacjentowi z grantu pęk tętniak i muszę go razem z Adamem zoperować
W: Szkoda myślałam, że spędzimy ten dzień we trójkę
F: Ale to nic straconego pojadę teraz do szpitala zoperuję tego pacjenta i wracam po was i jedziemy
W: Mam lepszy pomysł zawieś mnie do Agaty
F: No dobra to jedziemy
W: Tosia chodź do mnie
Wiki chciał wziąć mała na ręce, ale Falkowicz był szybszy i on ją wziął:
F: O nie kotku Tosia idzie do mnie. Tobie na pewno już nie pozwolę dźwigać mówiłem ci coś chyba przed chwilą
W: Oj przestań już przecież Tośka nie jest wcale taka ciężka
F: No może i nie jest, ale jednak coś waży
W: No dobra chodźcie już
Rodzina Falkowiczów wyszła z domu, wsiedli do samochodu i już po 20 min byli pod hotelem. Na szczęście nie było żadnych korków. Andrzej zaparkował na parkingu i wszyscy wysiedli:
F: No to ja już idę jak skończę to przyjdę po was
W: Dobra. Powodzenia
F: Nie dziękuje
Profesor przyciągnął do siebie Wiki i namiętnie pocałował, rękę położył na jej plecach:
W: Andrzej idź już
F: No przecież idę. Na razie mała słuchaj się mamy
T: Pa pa
Falkowicz skierował się do szpitala, a Wiktoria z córką do hotelu. Weszły do środka. Agata akurat była w salonie:
Ag:, Ale cukier
W:, O co ci chodzi? Chodź Tosia ściągniemy buciki
Lekarka posadziła córkę na kanapie i ściągnęła Tosi buty:
Ag: No o ciebie i Andrzeja jesteście już prawie 5 lat razem i dalej się kochacie
W: No, ale to chyba dobrze nie?
Ag: No nawet bardzo dobrze
W: Mała idź się do góry pobawić a ja tu z ciocią porozmawiam
Antonina pobiegła do góry:
W: Agata, bo mam taką sprawę
Ag: Słucham Cię
W: No, bo Andrzej dostał zaproszenie na bankiet w sobotę
Ag: I co związku z tym?
W: Chodzi o to, że chcielibyśmy pójść a nie mamy, z kim Tośki zostawić
Ag: Aha i chciałabyś się spytać czy mogłabym się nią zająć
W: No tak
Ag: I co ja mam teraz powiedzieć? Oczywiście, że się zgadzam. Niestety Marek będzie miał dyżur a sama w domu siedzieć nie mam zamiaru
W: Czyli że możemy ci ją podrzucić
Ag: No pewnie z miłą chęcią się nią zajmę
W: Wielkie Dzięki
Ag: Nie ma, za co. Przecież musicie się kiedyś rozerwać
W: Yhy. A no właśnie jak tam u ciebie i u Marka
Ag: Fantastycznie. Marek dostał rozwód. Dorota się wyprowadziła i za dwa tygodnie wprowadzam się do niego. Oczywiście Radek też będzie z nami mieszkał.
W: I widzisz wszystko się jakoś ułożyło
Ag: No tak. Ty jesteś z Andrzejem ja z Markiem, Przemek nareszcie zapomniał o Ludmile. A Adam…
W: A Adam to wiecznie dzieciak, który chyba nigdy się nie ustatkuje.
Po dwóch godzinach plotkowania Agata poszła zobaczyć, co robi Tosia, a Wiki została w salonie, kiedy wszedł Mateusz:
M: O Witam pani doktor
W: Dzień dobry panie doktorze
M:, Co tam u ciebie?
W: Bardzo dobrze, a ty z dyżuru zapewne
M: No jakaś masakra musiałem zostać po godzinach za Krajewskiego, bo wypadła mu jakaś operacja z Falkowiczem
W: Już skończyli operować?
M: Tak jakieś 20 min temu
W: Aha a nie widziałeś może Falkowicza?
M: Tak chyba idzie tu do hotelu. Mówiłem mu, że Adama nie ma a on powiedział, że do Adama nie idzie. Ty a może on ma z Agatą romans a jego żona o niczym nie wie
W: Na pewno by wiedziała jakby miał romans
M: Skąd wiesz?
W: Bo bardzo dobrze ją znam. A co nie przepadasz za profesorem
M: No nie za bardzo strasznie wredny jest i chamski. Ty pewnie miałaś go już dosyć i poszłaś na urlop
W: No fakt Andrzej ma trudny, ale jak się go bliżej poza to nie jest taki zły
M: A może dałabyś się zaprosić na jakąś imprezę w piątek
W: Niestety w piątek jestem zajęta
M: To może sobota
W: Odpada
Do pokoju wbiega Tosia:
T: Mamo mamo,kiedy pzyjdzie tata?
W: Zaraz powinien przyjść skarbie a gdzie ciocia Agata?
T: Joźmiawia z wujkiem Majkiem
M: To to twoja córka?
W: Tak Tosia
Po chwili hotelu wchodzi Profesor:
F: Kochanie już jestem
M: A widzisz mówiłem, że mają romans
W: No chyba jednak nie
Andrzej wchodzi do salonu:
T: Tatuś tatuś
Tosia skoczyła na ręce do Andrzeja:
F: Cześć szkrabie stęskniłaś się za mną. O witam ponownie panie doktorze
M: Dzień dobry
T: Taak
F: Wiki kotku możemy już jechać
W: Tak tylko pójdę powiedzieć Agacie, że już idziemy
F: Okey to my będziemy w samochodzie czekać
W: Dobra
Falkowicz z córką poszli do samochodu a Wiktoria do Agaty, a Mateusz siedział na kanapie w salonie w zupełnym osłupieniu:
W: Agata my już idziemy, Andrzej po nas przyjechał
Ag: Dobra
W: To na razie
Wiki zeszła na dół i poszła do męża i córki. A Woźnicka podeszła do chirurga:
Ag: A tobie, co się stało?
M: Właśnie zrobiłem z siebie idiotę
Ag: Możesz rozwinąć swoją wypowiedz
M: No, bo ja chciałem się umówić z Wiktorią
Ag: A ty wiesz, że ona ma męża i dziecko
M: No właśnie nie wiedziałem a do tego jeszcze zacząłem gadać, jaki to Falkowicz jest chamem
Ag: No to nieźle
M: Ale to nie wszystko. Na samym końcu powiedziałem, że myślę, że Profesor ma romans za plecami żony
Ag: A Wiki co na to?
M: Nic po chwili przyszedł Falkowicz i poszli
Ag: Nie no ty to się potrafisz upokorzyć. Gratuluje
M: Dziękuje bardzo, a teraz wybacz, ale pójdę do siebie zanim jeszcze coś nawywijam
Chirurg wstał z kanapy:
Ag: Mati poczekaj chwilę
M: No?
Ag: Ty w sobotę idziesz na dyżur?
M: Nie i razem z Adamem mamy zamiar zrobić jakąś fajną imprezę, więc jak masz coś przeciwko to możesz się z kimś dyżurami zamienić, bo tym razem będzie grubo
Ag: No nie tym razem mój drogi w sobotę będziecie na imprezę musieli wyjść
M: A to niby, czemu?
Ag:, Bo w sobotę przychodzi do nas Tosia
M:, Co?
Ag: Nie, co tylko tak i imprezę z dzieckiem w domu robić nie będziecie, bo ona w przeciwieństwie do was idzie wcześniej spać
M: a czemu ona tu przychodzi?
Ag: Boże, jaki ty jesteś głupi. Zupełnie, jak Adaś chyba za dużo czasu z nim spędzasz. Mam zamiar zabawić się w niani
 M: Aha, ale dlaczego tutaj
Ag:, Bo tak mi się podoba
M: Dobra ja już spadam zanim mnie w coś wkręcisz
Mateusz poszedł do swojego pokoju