niedziela, 31 lipca 2016

Przepraszam Was moi drodzy, że nie pojawiają się kolejne części, ale nie mam zupełnego pomysłu jak poprowadzić dalszą akcję, Postaram się wziąć za siebie i coś wymyślić. Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości. Pozdrawiam Serdecznie/ Ada

środa, 13 lipca 2016

Witam Was Kochani!
Na wstępie chciałam przeprosić za to, że przez cały tydzień nie było opowiadania, ale niestety narzekam na brak weny. Nie mam pomysłu jak rozegrać dalszą akcję i przez to rzadziej będą pojawiać się opowiadania, ale postaram się to naprawić i tym samym zapraszam na kolejną część. Życzę miłego czytania./ Ada


Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz. 41

Chirurg nie czekając aż winda przyjedzie zbiegł schodami na dół do recepcji, a tam do hotelowego parku. Było już ciemno i tylko gdzie nie gdzie lampy oświetlały boczne ławki. Profesor długo szukał swojej żony. Zrezygnowany już chciał wrócić do pokoju, jednak zobaczył ją całą zapłakaną, siedzącą na ostatniej ławce. Zmartwiony i bardzo zdenerwowany szybko pobiegł do ukochanej:
F: Wiktoria! Cholera jasna, dziewczyno martwiłem się o ciebie
W: Naprawdę? Oh jak mi przykro nie wiedziałam
F: Co ty tu robisz?
W: Siedzę. Nie widzisz?
F: Ale czemu tutaj?
W: A co cię to obchodzi? Idź do swojej Pani Profesor na pewno już za tobą tęskni. Hahaha ale ja byłam głupia. Co ja sobie myślałam. Wszyscy mieli rację tacy jak ty się nigdy nie zmieniają. Tylko ja jak zwykle nie chciałam wierzyć i musiałam się przekonać na własnej skórze, jaki jesteś naprawdę
Andrzej uklęknął przed żoną i wziął jej zapłakaną twarz w dłonie
W: Nie dotykaj mnie ty świnio
Zrezygnowany mężczyzna usiadł obok Wiktorii:
F: Kochanie uspokój się wreszcie. Daj mi to wszystko wytłumaczyć
W: Co ty chcesz jeszcze tłumaczyć!
F: Chce wytłumaczyć Ci tą całą sytuację, którą pewnie widziałaś. Ja Cię naprawdę kocham i zależy mi bardzo na tobie. Chce się dla ciebie zmienić i dla naszych dzieciaków
W: Skończ w końcu kłamać. Widziałam jak się z nią przytulałeś i całowałeś. Słyszałam całą waszą rozmowę
F: Chyba nie całą. Bo byś wiedziała, że od razu jak mnie pocałowała, powiedziałem jej, że kocham tylko ciebie
Profesor dotknął brzucha ukochanej:
F: Kochanie, proszę Cię. Znasz mnie już tyle lat. W końcu jakby mi na tobie nie zależało zakończyłbym to już dawno. Przecież wiesz, że oprócz mojego pseudo małżeństwa nie byłem z nikim tak długo
Consalida przytuliła się mocno do męża:
W: Tak się bałam, tak bardzo się bałam, że zostawisz nas dla niej. Cały świat mi się zawalił
F: Kochanie może i byłem kiedyś draniem, świnią, oszustem, kłamcą i nie obchodziło mnie zdanie innym. Ale kiedy operowaliśmy Przemka coś się we mnie zmieniło. I jak zgodziłaś się pójść ze mną na sympozjum Anny wiedziałem, że to miłość i tylko ty jesteś w stanie mnie zmienić. Tylko dla ciebie chce to zrobić i wiem, że jestem w stanie tego dokonać. Przecież wiesz o tym wszystkich, bo tyle razy Ci o tym mówiłem
W: Wiem. Byłam załamana i strasznie zazdrosna jak ona cię pocałowała. Wiem, jaki jesteś przystojny i ile panienek się obok ciebie kręci
F: A może obok ciebie to nie. Widzę jak się gapią na ciebie. I dziwię Ci się, że wybrałaś sobie takiego starego dziada, a nie jakiegoś młodego chłopaka
W: Bo ten dziad mógłby zawstydzić połowę tych młodych
F: No cóż trzeba trzymać formę. W końcu jak byś mnie nie chciała musiałbym radzić sobie inaczej
W: Zimno mi
Andrzej zdjął swoją marynarkę i założył swojej małżonce:
F: Wracajmy już do pokoju
W: Dobrze
Para wstała i wróciła do hotelu

wtorek, 5 lipca 2016

Dzień dobry
Kochani, mam dla Was złą wiadomość, a mianowicie w tygodniu nie pojawi się kolejna część, ponieważ muszę ją jeszcze dopracować i mam do pytanie odnośnie dalszej akcji.
Chcielibyście może jakiegoś dramaciku czy raczej, żeby ten ich wyjazd zakończył się szczęśliwie?/ Ada

środa, 29 czerwca 2016

Witam
Dzisiaj kolejna część. Teraz wakacje to mam nadzieję, że będę miała więcej czasu dla Was. Może jakaś jednoczęściówka. Dziękuje za Wasze komentarze. Dzisiaj 40 część opowiadania. Pisząc 1 część nie sądziłam, że bedzie ich tak dużo i to dzięki wam. Jest mi bardzo miło. A teraz zapraszam na kolejną część. Życzę miłego czytania./ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz. 40

Wiktoria weszła na salę i wzrokiem zaczęła szukać swojego męża. Niestety nie mogła go znaleźć, ale na szczęście obok niej przechodził Profesor Nowak:
W: Tomek nie widziałeś może Andrzeja?
PTN: Chyba wychodził z różą do parku tutaj obok hotelu
W: Kurde poszłam na chwilę do góry zobaczyć do małej, a ten już zniknął.
PTN: Cały Andrzej
W: Ale dzięki za informację, pójdę zobaczyć czy jeszcze tam jest
PTN: Nie ma za co. Jak go znajdziesz to przekaż mu, żeby do mnie przyszedł bo muszę z nim pogadać
W: Dobrze przekaże
Wiktoria wyszła z Sali i skierowała się do parku poszukać męża. Zobaczyła go, stał przytulony z Panią Profesor. Dziewczyna bardzo się zdenerwowała, ale podeszła bliżej by przysłuchać się rozmowie:
PTM: Andrzej kochanie wróćmy do tego, co było kiedyś
F: Nie mogę
PTM: Przypomnij sobie jak było nam razem dobrze. Przecież nigdy nie chciałeś mieć dzieci
F: Teraz to się zmieniło
PTM: Andrzej kochanie znam Cię tyle lat. Ty nigdy się nie zmienisz. Zauroczyłeś się, ale to minie. Ja wiem ta lekarska jest piękna, ale to nie twój typ. Ty nigdy nie kochałeś, a mnie to nie przeszkadza. Wystarczy, że będziesz. Przecież może być tak jak kiedyś. Możesz zostać ordynatorem w mojej klinice. Wyjdziemy do Sopotu i zaczniemy wszystko od nowa razem. Zostawisz ją, dzieciaki. Przecież nie masz pewności, że ta mała to twoja córką. Równie dobrze, mogła sobie zrobić z kimś innym a teraz chce Cię wrobić w tatusiowanie
F: Może i masz rację
Kobieta pocałowała profesora, ale ten nie odwzajemnił jej pocałunku
Wiktoria słysząc rozmowę i widząc, co robi jej ukochany cała zapłakana uciekła w drugą stronę:
F: Róża, co ty robisz do cholery! Może i masz rację, że nigdy się nie zmienię, ale kocham Wiktorię i moje dzieci. Jestem na sto procent pewny, że są moje. Dla nich chce spróbować się zmienić. Tylko to się teraz liczy w moim życiu. Tamto życie to przeszłość, tamte kobiety są nie ważne i ty też się już nie liczysz. Kiedyś może i bym zostawił Wiktorię i wrócił do ciebie, ale teraz na pewno nie. Zgodzę się z tobą, że było nam razem dobrze, ale to było 10 lat temu. Teraz przyszedł czas na ustatkowanie się, i założenie rodziny. Tobie też to radzę, bo skończysz jak połowa twoich koleżanek. Nieszczęśliwych i bez mężczyzny u boku
PTM: Zobaczysz jeszcze mnie popamiętasz. Zobaczymy Andrzejku
Rozwścieczona Pani Profesor wróciła na bankiet a zaskoczony Falkowicz postanowił pójść do pokoju. Stojąc w windzie i jadąc do góry myślał nad całym incydentem w parku. Wyszedł z windy i ruszył pewnym krokiem do swojego pokoju:
F: Jestem już
Ag: O Andrzej jesteś. Gdzie Wiktoria?
F: Przecież mówiła mi, że idzie do pokoju
Ag: No tak, była tu na chwilę, ale poszła Cię poszukać i powiedzieć, że zostaje w pokoju
F: Nie spotkałem się z nią. Pójdę jej poszukać. Agatko zostaniesz jeszcze chwilę
Ag: Co prawda chciałam iść do siebie ale w tej sytuacji zostanę jeszcze z Tosią
F: Nie chce robić kłopotów
Ag: Ale to nie żaden kłopot
F: Dobra to zróbmy tak. Idź się położyć do sypialni, a my z Wiktorią prześpimy się tutaj
Ag: Andrzej naprawdę nie trzeba
F: Nalegam
Ag: No dobrze to dobranoc
F: Dobranoc. W razie, czego zamknę Was, żebyś potem nie wstawała nam otwierać
Ag: Jasne
Profesor wyszedł z pokoju i przy windzie spotkał swojego kolegę
PTN: Andrzej fajnie, że Cię spotkałem. Chciałem z tobą pogadać
F: Przepraszam Cię Tomek, ale teraz nie mam czasu. A o czym chciałeś pogadać?
PTN: Nie no rozumiem. Tak ogólnie chciałem
F: To możemy się umówić jutro po wykładach
PTN: Nie ma sprawy mi pasuje. A teraz leć bo widzę, że się spieszysz
F: A może ty mi pomożesz. Widziałeś może Wiktorię?
PTN: Rozmawiałem z nią, jakieś niecałe pół godziny temu. Szukała Cię
F: I co jej powiedziałeś?
PTN: Mówiłem, że widziałem Cię jak wychodziłeś z różą
F: Cholera jasna
PTN: Andrzej w coś ty znowu się wpakował?
F: Jutro Tomek jutro

środa, 22 czerwca 2016

Dzień Dobry!
Witam wszystkich dzisiaj kolejna część. Jak zwykle dziękuje Wam, że jesteście i czytacie moje opowiadanie. Zapraszam na kolejną i życzę wszystkim miłego czytania. / Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz. 39

Skierowali się do windy i zjechali na dół do hotelowej restauracji. Drzwi od restauracji były otwarte, zaproszeni goście już się powoli schodzili i zajmowali stoliki. W rogu sali grał na fortepianie starszy mężczyzna, lecz coraz głośniejsze rozmowy zagłuszały jego muzykę. Kiedy wszyscy już się zjawili na środek wielkiej Sali wyszedł Profesor Nowak:
PTN: Witam Państwa bardzo serdecznie na bankiecie otwierającym nasze wykłady. Chciałbym podziękować Wam bardzo za przybycie. Jestem ogromnie wdzięczny za poświęcenie czasu. Mam nadzieję, że dzisiaj wszyscy z państwa będą się bardzo dobrze bawić. A przed wejściem do sali, w której odbędą się wykłady wisi rozpiska wszystkich przemówień. Teraz życzę wszystkim miłej zabawy. Dziękuje
Wszyscy zaczęli klaskać, a profesor zniknął w tłumie przybytych gości
Do pary małżonków podchodzi kobieta około 50 wysoka, szczupła. Ma czarne krótkie włosy, zieloną sukienkę sięgającą za kolana i czarne szpilki:
PRM: Andrzej ty tutaj? No popatrz, jaki ten świat jest mały
F: Róża? Jak miło Cię widzieć
PRM: Mi ciebie też, a cóż to za piękna kobieta u twego boku?
F: Różo poznaj moją żonę Wiktorię. Wiktoria to mój dawna znajoma róża
W: Wiktoria Consalida, miło mi poznać
PRM: Róża Malicka, mi również
Kobiety podały sobie ręce
PRM: Andrzej nie wiedziałam, że ponownie wyszedłeś za mąż. Gratuluje, chodź nie poznaję Cię
F: No widzisz kochana ludzie się zmieniają
PRM: Tylko nie tacy jak ty mój drogi. Zmusił Cię czymś czy szantażuje?
W: Nie
F: Nie musiałem, bo kochamy się i to wystarczy prawda kochanie?
W: Tak oczywiście
PRM: A ty kochana jesteś?
W: Chirurgiem, pracowałam razem z Andrzejem w Leśnej Górze
PRM: A już myślałam, że prowadzisz jakąś klinikę lub jesteś jakąś modelką ewentualnie milionerką, chodź na taką nie wyglądasz
Wiktoria spojrzała na męża złowrogo
PRM: A co już nie pracujesz w szpitalu?
F: Wiktoria zajmuje się naszą czteroletnią córką
PRM: O proszę. Co za wiadomości, widzicie ile się można na takim spotkaniu dowiedzieć. Ja nigdy nie powiedziałabym, że profesor Falkowicz ożeni się z miłości, a co dopiero będzie miał dziecko
F: Dzieci… Drugie w drodze
PRM: No to jeszcze lepiej. Gratuluje
W: Dziękujemy. To ja was na chwileczkę zostawię i pójdę zobaczyć co z Tosią
F: Tylko wróć szybko
W: Dobrze
Wiktoria opuściła towarzystwo i skierowała się do windy. Stanęła przed drzwiami, wyciągnęła klucz i otworzyła pokój:
W: Agata jestem już
Ag: Cicho bądź, bo dziecko Ci śpi
W: Dobra już
Dziewczyna usiadła w salonie na kanapie
Ag: I jak tam dobrze się bawisz?
W: Fajnie może i jest tylko trochę nudno
Ag: To, dlatego masz taką minę?
W: Aga proszę Cię podeszła do nas znajoma Andrzeja.. Zresztą szkoda gadać
Ag: Mów, mów
W: Stwierdziła, że Andrzej nie jest ze mną z miłości itp. itd. normalnie wywiad z nami przeprowadza. Zresztą stara śpiewka. Standard na każdym bankiecie ktoś taką formułkę mówi
Ag: Naprawdę?
W: Tak
Ag: A może coś w tym jest?
W: Agatko proszę Cię nie dobijaj mnie. Tak kobieta to już przegina
Ag: Ja sama nie mogłam uwierzyć, że on się aż tak zmienił
W: Ja już tam nie idę. Nie mam siły. Chcesz iść do siebie?
Ag: Jeżeli ty już zostajesz to ja z chęcią już pójdę bo nie ukrywając zmęczona jestem
W: Jasne Agata rozumiem. Ale poczekaj jeszcze chwilę tylko pójdę do Andrzeja powiedzieć mi, że zostaję w pokoju, żeby potem nie był zły
Ag: Nie no jasne idź, idź 5 minut mnie przecież nie zbawi
Wiktoria wyszła z pokoju, skierowała się do miejsca zabawy.

piątek, 17 czerwca 2016

Witam Wszystkich
Tak jak obiecałam, dzisiaj nastał czas na kolejną część. Nieprzedłużając zapraszam na kolejną część i życzę wszystkim miłego czytania./ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz. 38

Lekarze z córką udali się do pokoju
W: No no kochanie, postarałeś się
Wiktoria weszła do pokojowego salonu. Na środku stoi duża kanapa i stolik. Na ścianie wisi ogromny telewizor. Mały barek obok. W roku biały fotel, duże okna, po lewej stronie wielkie drzwi do sypialni, a w niej na samym środku stoi ogromne łoże, a obok małe łóżko. Naprzeciw drzwi od łazienki, a w niej duże lustro, wanna, ubikacja, prysznic. Między oknami, duże szklane drzwi od balkonu. Consalida weszła do sypialni:
W: Połóż ją tutaj
Falkowicz położył dziecko w małym łóżku:
F: Dobra to ty usiądź tutaj a ja przyniosę walizki
W: Dobrze kochanie
Dziewczyna usiadła na fotelu i wyjęła telefon:
W: Cześć Agata jak tam podróż, za ile będziecie?
Ag: Za pół godziny. A wy, co już na miejscu?
W: Tak już jesteśmy w pokoju. Andrzejek się postarał powiem Ci
Ag: To super, zobaczymy, co ja będę miała. Ale powiem Ci ruda, że ostatni raz jadę z tymi powiedzmy, że mężczyznami
W: Haha a co się stało?
Ag: Nie śmiej się. Opowiem Ci wszystko potem
W: Dobra wpadnij potem pokój 315
Ag: Nie mam sprawy. Pa
W: Pa Pa Agatko
Godzina 17 Pokój Falkowiczów
Wiktoria siedzi na podłodze z córką i bawi się lalkami, a Andrzej siedzi na fotelu i pisze na laptopie mowę na swój jutrzejszy wykład. Po chwili słyszą pukanie do drzwi:
W: Andrzej pójdziesz otworzyć?
F: A ty nie możesz kochanie? Zajęty jestem
W: No dobrze
Consalida wstała i poszła otworzyć drzwi:
W: O cześć Agata. Co tak późno?
Ag: Bylibyśmy wcześniej tylko musiałam do pokoju skończyć, rozpakować się i ogarnąć
W: Rozumiem, rozumiem. Dobra a ty wchodź do środka nie będziemy przecież w drzwiach gadać
Dziewczyny weszły do pokoju i usiadły na kanapie:
 Ag: Cześć Andrzej
F: Cześć, cześć
T: Ciocia
Dziewczynka wstała, podbiegła do Woźnickiej i przytuliła się:
Ag: Cześć mały diabełku
W: Aga chcesz coś do picia?
Ag: Nie Dzięki za wszystko
T: A ty tes pjijechalas(przyjechałaś) na wakacje?
Ag: Tak Tośka, można tak powiedzieć. Tylko ja zamiast się leniuchować będę się dokształcać
T: Ja tes?
W: Nie maluchu ty jeszcze nie musisz. A Andrzej co taki zapracowany?
W: Pan Profesor jutro wykład ma i się musi biedaczek porządnie przygotować
Ag: Ah no tak
F: Ja wszystko słyszę. Agata co robisz wieczorem?
Ag: Rozumiem, że chcesz się ze mną umówić
F: Oczywiście Agatko z tobą zawsze
W: Ej, ej, ej nie zapominajcie, że ja tu jestem
F: Wiem kochanie, o tobie nie da się zapomnieć
Ag: Raczej będę siedzieć w pokoju i odpoczywać. Nie wezmę przykładu z moich kolegów, którzy ledwo co przyjechali i już poszli balować
W: A nie chciałabyś może zająć się Tosią przez parę godzin?
Ag: Rodzice chcą mieć wychodne?
F: Nie po prostu Tomek zaprosił nas na bankiet na dole i chcielibyśmy pójść
Ag: Nie no pewnie, że z nią zostanę
W: Dzięki Agata. Jesteś wielka. Nie wiem co byśmy bez ciebie zrobili
Ag: Wiem ruda ja też Cię kocham
W: No to sprawa załatwiona. Andrzejku chodź się szykować
F: Co rozkażesz królowo
Lekarka poszła do sypialni wybrać sukienkę. Po 45 minutach byli już gotowi do wyjścia. Dziewczyna ubrana była w czarną rozkloszowaną krótką sukienkę. Włosy zakręciła, ubrała naszyjnik z sercem do tego bransoletka również z sercem z wygrawerowaną literką T. Na nogach miała cieliste szpilki i mała kopertówkę, a mężczyzna miał na sobie granatowy garnitur z białą koszulą i czarnym krawatem. Do tego ciemne lakierki:
Ag: No no no, ale się odstawili Ci twoi rodzice
T: Bajdzie ładnie
W: Dobra to my już idziemy
Ag: Bawcie się dobrze
F: Dzięki za wszystko
Falkowicz wziął Wiktorię za rękę i razem wyszli z pokoju. Skierowali się do windy i zjechali na dół do hotelowej restauracji

środa, 15 czerwca 2016

Kochani, bardzo mi przykro ale dziś nie pojawi się kolejna część. Będzie jutro albo w piątek. Przepraszam. / Ada

środa, 8 czerwca 2016

Witam Witam
Krótko i na temat. Kolejna cześć opowiadania już teraz. Nie będę przedłużać. Zapraszam i życzę miłego czytania/ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz. 37


Profesor wstał i poszedł do kuchni:
W: A my Tośka idziemy się wykąpać
T: Nie ciem
W: Tosiu chodź do łazienki to Ci coś powiem
T: No dobla
Rudowłosa razem z córką udały się do łazienki
T: To cio mi powiesz?
W: Jedziemy na wycieczkę
T: Fajnie.. A dzie?
W: Do Krakowa
T: I cio tam będziemy jobić?
W: Dobra spryciulo nie zagaduj mnie tylko chodź się rozebrać i wskakuj tutaj. Potem Ci wszystko powiem
Kilka dni później
W: Tosia nie możesz zabrać tyle zabawek
T: Mamo ploszę Panu kangowi(kangurowi) będzie smutno
W: Andrzej porozmawiaj z nią i wytłumacz, że nie może zabrać wszystkich zabawek
Profesor wchodzi do pokoju córki
F: Co się dzieje skarbie?
T: Mama nie pozwaja mi zabjać pana kangowa(kangura)
W: Bo kochanie wzięłaś już słonia, psa, trzy konie i lalki
F: Przecież my tam nie jedziemy na cały miesiąc
T: Tatulku kochany no plose
Falkowicz schylił się i wziął dziewczynkę na ręce
F: Poza tym moja mała księżniczko zwierzakom nie będzie smutno, bo będą się wszystkie razem bawić. A teraz odkładamy Pana kangura do walizki i idziemy jeść śniadanie, bo zaraz jedziemy
W: A ja będziesz grzeczna to może kupimy Ci coś na wycieczce
T: Na plawde
F: Tak skarbie tylko musisz być grzeczna
Rodzina Falkowiczów zjadła śniadania spakowała walizki do samochodu i ruszyli w drogę.
Po 5 godzinach byli już na miejscu
F: No to już jesteśmy
W: Nareszcie. Tosia jesteśmy już
Dziewczyna odwróciła się by sprawdzić, co robi jej córka
W: A Tosia śpi. To co Andrzejku bierz córcie i idziemy
Falkowicz wyszedł z samochodu, otworzył tylnie drzwi, odpiął dziecko i wziął mała na ręce:
F: Ale ty masz dobrze. Wiktoria zrobimy tak: Pójdziemy do pokoju, odłożę ja na łóżko i przyjdę po walizki
W: Dobrze mój drogi
Mężczyzna razem z Tosia na rękach i żoną u boku skierowali się do hotelu:
R: Dzień dobry. Witam państwa w hotelu, w czym mogę państwu pomóc
W: Dzień dobry mamy rezerwację na nazwisko Falkowicz
R: Dobrze. Proszę chwileczkę poczekać już sprawdzam… Tak zgadza się pokój 315. Windą na 4 piętro i w lewo
Wiktoria wzięła kartkę do pokoju
F: Dziękujemy
R: Życzę miłego pobytu
Małżeństwo skierowało się do windy. Wysiedli w windy i skierowali się do swojego pokoju. Po drodze spotkali organizatora wyjazdu:
PTN: O już jesteście. Cieszę się bardzo
F: Tomku poznaj moją żonę Wiktorię. Wiktoria poznaj Tomka
PTN: Tomek jestem
W: Wiktoria
Podali sobie rękę
PTN: Bardzo mi miło ciebie poznać
W: Mi również
F: A to jest nasza córka, Tosia, ale niestety nie obecna we tej chwili
PTN: Co się dziwić dziecko zmęczyło się taką podróżą. A jak tam lekarze z Leśnej Góry? Wiecie, co z nimi?
W: Dzwoniłam po drodze do Agaty. Powiedziała, że będą tak za 2-3 godziny, bo mieli jakieś problemy po drodze
PTN: To dobrze. Andrzej ty jutro masz wykład o 12 od razu po Róży Malickiej
F: Róża też tu jest?
PTN: Tak zaprosiłem ją
F: To mu już idziemy do pokoju rozpakować się, ogarnąć się i spotkamy się potem
PTN: Tak oczywiście, a byłbym zapomniał o 20 jest taki mały bankiecik na dole w restauracji. Przyjdziecie?
F: Zobaczymy jak z małą
W: Ale postaramy się
PTN: Do dobra to ja już was nie zatrzymuje dłużej. Do zobaczenia potem
F: Na razie
Lekarze z córką udali się do pokoju

niedziela, 5 czerwca 2016

Witam
Tak jak obiecałam wstawiam dzisiaj kolejną cześć opowiadania. Wiem, że nie mogliście się doczekać, ale niestety nie mogłam wstawić wcześniej z powodu braku weny. Ale jakoś się udało. Dziękuje wszystkim za komentarze. Nie przedłużając. Zapraszam/ Ada



Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz. 36

Uradowany Andrzej wszedł do Sali:
F: Jak tam się plotkuje moje drogie panie?
W: A bardzo dobrze kochanie, dawno tak nie gadałyśmy. Prawda Woźnicka?
AG: Prawda, prawda
F: Ale że musiałyście o mnie plotkować to nie ładnie kochane
W: O wszystkich rozmawiałyśmy to o tobie też Andrzejku
Po chwili obudziła się Tosia
W: A dzień dobry księżniczko. Wyspałaś się?
T: Tak. Gjodna jestem
F: I widzisz mała, jakiego masz wspaniałego tatusia, który wiedział, że jego ukochana córeczka będzie głodna i kupił jej po drodze jedzenie
T: A cio masz?
F: Chodź do taty na kolana to Ci pokażę i dam jeść
T: Ja ciem sama
W: Ooo Zosia samosia, od kiedy ty chcesz sama jeść?
Ag: Dobra wesoła rodzinko to ja zmykam. Idę do hotelu. Wiki a ty może wpadnij do nas raz kiedyś, bo chyba adres zgubiłaś
F: Na pewno wpadnie. Teraz będzie miała dużo wolnego czasu
W: Przyjdę, przyjdę Agatko nie martw się. Odwiedzę Was jakoś w tygodniu, jeszcze przed dyżurem czy coś
Ag: Trzymam za słowo. Dobra Pa 
W,F: Pa
F: Kochanie przepraszam bardzo, jakim dyżurem?
W: No moim kochanie. Wyjdę ze szpitala, posiedzę parę dni w domu i wrócę, chociaż jeszcze trochę do pracy
F: O nie moja droga tym razem już Ci nie pozwolę żebyś dalej pracowała. Masz siedzieć w domu i odpoczywać
W: Porozmawiamy jeszcze o tym w domu
F: Tym razem Ci nie odpuszczę i nie pozwolę żebyś jeszcze chodziła do pracy
W: Dobrze uspokój się. Jeszcze nad tym pomyślimy
F: Pomyśleć możemy, ale ja i tak zdania nie zmienię. Nawet jak byś mnie na kolanach błagała
W: Chciałbyś chyba
Tydzień później
Falkowicz razem z żoną siedzą na kanapie w salonie i oglądają telewizję, a ich córka bawi się na podłodze. Po chwili do profesora dzwoni Tomasz Nowak:
PTN: Cześć Andrzej z tej strony Tomek
F: Witam Cię Tomku
PTN: Dzwonię w sprawie tego wyjazdu. Odbędzie się za tydzień, czyli od 1 do 5 czerwca. Mógłbyś przyjechać? Nie ukrywam bardzo zależy mi na twojej obecności
F: Zaraz porozmawiam z żoną i dam Ci znać. A co z lekarzami z Leśnej Gór? Wiesz, kogo bierzesz?
PTN: Tak pojedzie Adam Krajewski, Agata Woźnicka i Mateusz Zawadzki
F: Poinformować ich?
PTN: Nie już to zrobiłem. Dyrektorowi też powiedziałem
F: Dobra to my się zaraz zdzwonimy
PTN: Czekam na telefon
Profesor rozłączył się:
W: Kto dzwonił?
F: Tomek odnośnie tego wyjazdu. Powiedział, że bardzo mu zależy na mojej obecności
W: To jedz
F: Sam nie pojadę. Chciałbym pojechać z tobą i Tosią
W: Andrzej ja nie jestem pewna czy to jest dobry pomysł, żeby Tosia pojechała na taki wyjazd. Przecież wieczorem po wykładach są bankiety, a jeżeli chcesz żebym chodziła tam z tobą to przecież Tosi samej w pokoju nie zostawimy
F: Kochanie nie martw się. W ostateczności, możemy ją zostawić u moich rodziców. Ona i dziadkowie na pewno się ucieszą. A w ostateczności jest jeszcze Agata, która mogłaby z nią zostać
W: Andrzej proszę Cię. Agata będzie pewnie chciała sama poszaleć
F: Dobra w tym masz rację, no ale Wiktoria zgódź się. Przecież na pewno coś się wymyśli. Kupimy jakąś specjalną nianie albo coś. No proszę Cię. Ja sam tam na pewno nie pojadę 
W: No dobrze zgoda. Pojedziemy tam z tobą
F: Dziękuje kochanie
Falkowicz pocałował dziewczynę w usta:
W: Ale w zamian za to ty idziesz dzisiaj nam robić kolację prawda mała
T: Tak
F: No dobra już idę, tylko muszę zadzwonić do Tomka
Profesor wstał i poszedł do kuchni

czwartek, 2 czerwca 2016

Witam, Witam
Z lekkim opóźnieniem, ale jest trzecia, a zarazem ostatnia część tegoż opowiadania. Nie będę się za bardzo rozpisywać, ale dziękuje, za to, że czytacie i komentujecie moje opowiadania. Bardzo dziękuje. Nawet nie wiecie jakie to jest motywujące. Zapraszam i życzę miłego czytania./ Ada

                                                                 Trzecia część

Otwiera, a w drzwiach staje Kinga:
W: Kinga? Co ty tu robisz?
K: Musimy pogadać, jesteś sama?
W: Nie Andrzej bawi się z małą w salonie
K: Możemy chwilę pogadać muszę ci coś powiedzieć
W: No, ale streszczaj się
K: Zadowolona jesteś?
W: Co?
K: Zabrałaś mi faceta. Nie rozumiesz, że ja go kocham
W: A myślisz, że ja go nie. Jesteśmy szczęśliwi. Mamy córę i planujemy też kolejne dzieci i nie rozumiem, po co tutaj przyszłaś
K: A ty myślisz, że moje dziecko nie potrzebuje ojca
W: Co ty powiedziałaś?
K: To, co słyszałaś. Jestem w ciąży z Andrzejem. Spodziewam się dziecka. A on przyszedł do ciebie tylko dla tego, że chciał zająć się córkę. Zobaczysz Andrzej będzie ze mną kochamy się i razem stworzymy rodzinę bez ciebie i tego twojego małego bachora
Wiktorię zamurowało, czemu on nie powiedział jej wcześniej, że Kinga jest z nim w ciąży. Pewnie w ogóle by do niego nie wróciła. Łzy zaczęły jej spływać po policzku. Zatrzasnęła drzwi, po czym pobiegła na górę do sypialni. Chirurg zdziwiony zachowaniem kobiety poszedł w jej ślady zostawiając w salonie bawiącą się Julię. Wszedł do sypialni i zobaczył Wiktorię, która pakowała swoje rzeczy:
A: Skarbie, co ty robisz?
W: Pakuje się nie widać
A: Ale, po co?
W: To koniec Andrzej to nie ma sensu
A: Co?
W: Ja wiedziałam, że to był błąd żebyśmy do siebie wrócili. Po co ja w ogóle tu przyjechałam, po co ci mówiłam o dziecku pewnie dalej byłbyś szczęśliwy z Kingą. W końcu mieliście się pobrać. Odchodzę będziesz mógł się widywać z córką do póki tu jeszcze będziemy
Wiktorii łzy spływały po policzku
A: Do jasnej cholery, co ty wygadujesz, co się stało?
W: Była przed chwilą Kinga
A: Kinga? Co ona chciała?
W: powiedziała, że mam się od ciebie odczepić, bo i tak do niej wrócisz, bo jest z tobą w ciąży. Gratuluje
A: Co?
W: Będziesz miał dziecko z Kingą i najlepiej będzie, jeśli jeszcze dziś razem z Julką wyprowadzimy się z twojego domu
A: Nie! Nie pozwolę na to
Falkowicz zaczął rozpakowywać walizkę Wiktorii
A: Kocham Cię Wiktoria
W: Andrzej tak będzie lepiej, jeśli znikniemy z twojego życia. Wcześniej dawałyśmy sobie rade same, może z małą pomocą Przemka, ale teraz poradzimy sobie
A: Posłuchaj mnie przez chwilę
Wziął Wikorię za ręce:
A: Kinga nie jest ze mną w ciąży to nie jest moje dziecko
W: Ona powiedziała, że twoje
A: Nie ani moje ani nikogo innego W Nie rozumiem cię
A: Wiki Kinga nie jest w ciąży
W: Ale jak to?
A: Ona nie może mieć dzieci. Więc nie rozumiem, co ty robisz. Spójrz na mnie
Podniósł jej podbródek tak, że była zmuszona patrzeć mu w oczy:
A: Kocham Ciebie i Julkę. Jesteście dla mnie najważniejsze. Już nigdy was nie zostawię rozumiesz Kocham Cię jak nikogo innego. Liczysz się tylko ty i Jula + jeszcze inne nasze dzieci
W: Ja też cię kocham Andrzej i nigdy nie przestanę, ale nie zapędzasz się tak z tymi dziećmi. Na razie starczy mi dwójka
F: Tak jest pani doktor. To może zaczniemy od razu do pracy nad małym Falkowiczem Juniorem
W: O nie ja chcę dziewczynkę
F: Będzie chłopak już ja się o to postaram
Falkowicz wstał nie przestając całować Wiktorii. Położył ją na łóżku, a on na niej. Ściągnął jej bluzkę i zaczął całować brzuch. Wiki rozpinała mu koszulę. Jednak tą chwile przerwała Julka, która otworzyła drzwi od sypialni rodziców. Falkowicz szybko zszedł z Wiktorii i położył się obok niej śmiejąc się, a Consalida zaczęła ubierać bluzkę:
J: Cio lobicie?
A: Twojego brata
J: A jak?
W: Andrzej przestań ona jest jeszcze za mała
A: To może powiemy jej od razu niech się dziecko uczy
W: To nie jest czas i miejsce na to. To, co byś chciała Julciu?
J: Pobawicie się ze mną?
A: Tak już idź na chwile do swojego pokoju zaraz przyjdziemy z mamą
Mała wyszła z sypialni i pobiegła do siebie:
W: I co teraz
A: Spokojnie kotku popracujemy nad tym wieczorem. Mam nadzieję, że Jula dzisiaj szybko zaśnie
W: Ale mi nie oto chodziło napaleńcu. Jak wytłumaczysz trzyletniemu dziecku?
A: Spokojnie wymyślę coś później chyba, że zapomni
W: Ona tak łatwo nie odpuści
A: A no to pomożesz mi coś wymyślić
W: Chciałbyś dobra chodź do niej, bo ona jest tak samo niecierpliwa jak tatuś
A: Wiesz, co obrażę się zaraz
W: Oj tam przestań postaram się ciebie jakoś przekonać wieczorem
A: No ja myślę
J: Idziecie?
W: no już
Wyszli z sypialni i poszli do pokoju córki. Po roku Wiktoria urodziła chłopca, a potem pobrali się.Po trzech latach trafili im się bliźniaki chłopiec i dziewczynka. Para była bardzo szczęśliwa. Mimo małych sprzeczek i kłótni byli razem na zawsze, na dobre i na złe….

sobota, 28 maja 2016

Moi kochani!
Z racji tego, że jutro nie będę miała zbytnio czasu, żeby dodać kolejną część opowiadani, to postanowiłam, że zrobię to dzisiaj. Druga część opowiadania. Bardzo się cieszę, że Wam się podoba. Zapraszam i życzę miłego czytania/ Ada

                                                      Druga część
Rozmowę przerwała pielęgniarka:
P: Pani Doktor dr. Gawryło prosi panią na blok
W: Już idę. Przepraszam Cię
F: Jasne, ale co mi chciałaś powiedzieć
W: Nie teraz muszę iść
Wyszła z lekarskiego i szybko pobiegła na salę operacyjną. Pierwszy dyżur minął jej dość szybko i spokojnie. Gdy wychodziła z lekarskiego zobaczyła go wychodzącego z gabinetu, dlatego przyspieszyła kroku. Potem usiadła na najbliższej ławce w parku przy szpitalu. I zaczęła płakać wtedy dosiadł się do niej Przemek:
P: Ej Wiki, co się stało?
W: Ja nie wiem czy to był dobry pomysł, bym zaczęła tutaj pracować
P: Co ty mówisz to był bardzo dobry pomysł. Teraz będę mógł ci pomóc
W: Ale ja nie mogę z nim pracować, dzisiaj o mało, co nie dowiedziałby się, że ma córkę. Najpierw chciałam mu powiedzieć, ale potem ogarnęła mnie taka panika. Dobrze, że w porę zawołała mnie pielęgniarka
P: Wiktoria, co ty mówisz. Prędzej czy później i tak będziesz musiała mu to powiedzieć. Ja na jego miejscu też chciałbym wiedzieć, że mam dziecko.
W: To, co według ciebie powinnam zrobić?
P: Według mnie powinnaś z nim jak najszybciej porozmawiać, ale mam jedno bardzo ważne pytanie
W: Jakie?
P: Kochasz go?
W: To jest dobre pytanie. Kiedyś bardzo go kochałam, ale po tym, co zrobił i jak się zachował, kiedy kazał mi usunąć ciążę znienawidziłam go. Zranił mnie, ale wczoraj jak znów z nim rozmawiałam i jak dowiedziałam się, że wychodzi za mąż to poczułam się zazdrosna. W końcu my też kiedyś planowaliśmy ślub…… Nie wiem Przemo naprawdę… Ja go chyba kocham
P: No to teraz masz odpowiedź na wszystkie swoje dotychczasowe pytanie i wątpliwości. Powiedź mu to zanim będzie za późno i będziesz tego żałowała
W: Masz rację, a teraz przepraszam, ale muszę iść odebrać Julię
P: Na razie i życzę powodzenia
W: Dzięki pa
Wiktoria wstała, wsiadła do samochodu i pojechała. Odebrała córkę z przedszkola i pojechała do domu. Julia zaczęła się bawić w salonie, a Wiki robiła jedzenie. Po zjedzonym obiedzie. Consalida zaczęła się bawić z córką, ale przerwał im dzwonek do drzwi:
W: Już idę
Poszła otworzyć drzwi, a w nich stanął Falkowicz:
W: Andrzej, co ty tu robisz, skąd znasz mój adres?
A: To moja tajemnica, mogę wejść musimy pogadać?
W: Tak, ale przyznaj się Przemek ci dał
A: No dobra odkryłaś mnie
Weszli do salonu, a na dywanie w salonie siedziała mała dziewczynka, która bawiła się lalkami:
A: Cześć mała
Andrzej podszedł do niej:
J: Dzień dobly
W: Julka skarbie idź się pobawić do swojego pokoju, bo mamusia musi porozmawiać
J: dobze
Julia wstała i pobiegła do pokoju:
A: Ale ona jest śliczna, po mamusi zresztą
W: Więc, o czym chciałbyś porozmawiać
A: A mianowicie tym, co chciałaś mi powiedzieć wtedy w lekarskim
W: Mam być szczera i powiedzieć ci prawdę?
A: Tak no właśnie tego oczekuje i po to tu przyszedłem
W: no.. Więc Julka jest twoją córką
F: Co? Ale jak to
W: No normalnie. Mam ci to wytłumaczyć jak to zrobiliśmy
F: Nie dzięki wiem
W: Pamiętasz jak jakieś 3 lata temu powiedziałam ci, że jestem w ciąży, a ty kazałeś mi usunąć ciąże
F: No tak i to był mój największy, błąd. Ale dalej nie rozumiem, przecież potem odeszłaś
W: Ale tak naprawdę nie zrobiłam tej aborcji. Bałam się Ci powiedzieć, że ja chce tego dziecka i chce je urodzić. Dlatego wolałam wyjechać do rodziców do Hiszpanii i tam urodziłam Julkę, ale postanowiłam wrócić do Polski. Potem poznałam Przemka i byłam z nim, ale nie byliśmy długo, bo z nim zerwałam i pozostaliśmy przyjaciółmi no i zaproponował mi żebym zaczęła pracować w Leśnej Górze no i resztę historii już znasz
A: Przepraszam Cię Boże tak bardzo cię przepraszam
Falkowicz ukrył twarz w dłoniach:
W: Za co?
A: Za to, że przeze mnie tyle wycierpiałaś, ale prawda jest taka, że ja bardzo chciałem to dziecko tylko bałem się. Bałem się, że ja nie dam rady, że my sobie nie poradzimy, że po urodzeniu dziecka nie będzie tak jak kiedyś, że będziemy się ciągle kłócić. To wszystko potoczyło się zbyt szybko nie byłem na to przygotowany. Co wtedy powiedziałem było spowodowane tym, że byłem zszokowany, zaskoczony nie panowałem nad sobą nie myślałem racjonalne. Zawsze dla mnie liczyła się tylko kariera i pieniądze, ale jak cię poznałem zmieniłem się. Chciałem cię odnaleźć. Przemyślałem sobie wszystko na spokojnie. Postanowiłem Cię odzyskać, ale wtedy już wyjechałaś. Przepraszam to wszystko moja wina
Andrzej wstał, uklęknął przed Wiktorią i złapał ją za ręce:
A: Wiki kochanie proszę wybacz mi daj nam jeszcze jedną szansę Proszę Cię. Ja Cię kocham i zawsze Cię kochałem. Nigdy nie przestałem Nie pozwól, żeby mała wychowywała się bez ojca. Kocham Cię.
Falkowicz pocałował Wiktorię z początku odwzajemniła pocałunek, ale po chwili oderwała się od niego:
W: Andrzej ja też cię bardzo kocham, ale nie możemy być razem przecież ty jesteś z Kingą macie zamiar wziąć ślub. Pewnie ją też bardzo kochasz. Ja nie chcę by opowiadała w szpitalu, że złapałam cię na dziecko, nie chcę byś był ze mną z przymusu z litości
A: Ale to nie prawda Wiki
Wziął jej twarz w dłonie:
A: Słuchaj mnie teraz uważnie to nieprawda TYLKO ciebie kocham i TYLKO z tobą chcę być. Chciałem się ożenić z Kingą tylko ze względu na to, że jej ojciec może mi pomóc przy badaniach nad lekiem, ale to już nie ważne. Wszystko jest już załatwione. Prawdę mówiąc Kingi nigdy nie kochałem i nie kocham. Jedyną kobietą, jaką jestem w stanie kochać jesteś ty i naprawdę chcę z tobą być z tobą i naszą córką. Wierzysz mi?
W: Tak ja ciebie też kocham Andrzej
Profesor wstał i usiadł z powrotem na kanapie, a lekarka na nim całując go. Chirurg już zabrał się za ściągnięcie bluzki lekarce, ale wtem do salonu wbiegła Julia:
J: Mamo pić
Para odsunęła się od siebie:
W: Dobrze posiedź tu z tatą a ja zrobię ci coś do picia
A: Tatą?
W: No, co chyba chciałbyś poznać swoją córkę. Chcesz coś do picia?
A: Nie Dziękuje
Wiktoria poprawiła bluzkę, po czym poszła do kuchni, a Andrzej wziął małą na ręce i posadził na swoich kolanach:
A: Jestem twoim tatusiem wiesz?
J: To supel. Mama mówija mi o tobie
Mała wtulił się w niego i po chwili wróciła Wiki z piciem dla Julki:
W: Proszę tu masz picie, a teraz idziemy spać
J: Nie cem
W: Nie dyskutuj ze mną, późno już jest a ty musisz iść spać
J: Nie
A: A z tatusiem pójdziesz?
J: Tak
Andrzej wziął małą na ręce:
A: Zaraz wracam
W: Yhy czekam, jeśli uda ci się szybko położyć ją spać
A: a ty chyba nie wierzysz w moje możliwości kochanie
W: Wierzę wierzę
Wyszli z salonu i weszli do pokoju dziewczynki. Falkowicz pomógł Julce się przebrać i położył do łóżka:
J: Kochas mame
A: Bardzo
J: To supel to jak wy się tak baldzo kochacie to ja cem blaciska
A: Ale ja nie wiem czy mama się zgodzi na brata
J: To moze byc siostla
A: A po kim to ty jesteś taka mądra, co?
J: Mama mówi ze po tacie
A: No tak, ale teraz już śpij to zobaczymy, co się da zrobić, może uda mi się mamę jakoś przekonać, ale musisz już spać. Dobranoc
J: Doblanoc
Andrzej wstał pocałował córkę w czoło zgasił małą lampkę, po czym wyszedł z pokoju:
W: Zasnęła?
A: Yhy
W: Tak szybko? Jak udało ci się tego dokonać?
F: To tajemnica kotku No i teraz mamy trochę czasu dla siebie, bo tak szybko się nie obudzi
W: Jesteś tego pewny
F: Na 100 procent
W: No, a na czym my to skończyliśmy
Andrzej pocałował Wiktorię:
W: Chyba już sobie przypominam
Lekarka odwzajemniła pocałunek, po czym pociągnęła do sypialni. Po chwili znaleźli się w środku. Falkowicz rzucił na łóżko Wiktorię:
F: A wiesz, co nasza córka powiedziała
W: Co?
F: Że ona chce mieć brata, ale może być też siostra
W: A ty, co na to?
A: Powiedziałem, że zobaczymy, co się da zrobić i spróbuje jakoś namówić mamę, ale musi iść szybko spać
W: A więc to jest ta twoja tajemnicza metoda
A: No cóż
W: A nie uważasz, że jest to trochę za wcześnie końcu od jakiejś godziny jesteśmy razem, a już myślisz o dziecku
A: Nie zapominaj, że myślimy o drugim dziecku. No weź nie chciałabyś mieć takiego małego szkraba w domu. Nasza córcia też chce rodzeństwo
W: Nie wiem
A: Ja obstawiam wersję Julki. Chcę brata. Proszę bardzo.
W: No nie wiadomo jak bardzo ci na tym zależy i jak bardzo się postarasz
Zaczęli się znów całować, potem ściągać z ciebie i ubrania. I tak jak oboje tego bardzo chcieli i pragnęli przespali się z sobą.
Na nazajutrz Andrzej obudził się pierwszy i od razu, co zrobił to pocałował Wiktorię w usta budząc ją przy tym:
A: Dzień dobry kotku
W: cześć,która godzina
A: 8:30
W: o to trzeba się już zbierać ja zaczynam dyżur od 10 a ty?
A: Tak się dobrze składa, że ja też
W: No to fajnie. Choć ubierz się, a ja pójdę obudzić małą i zrobić śniadanie
A: Pozwól, że śniadaniem zajmę się ja a ty idź do Julki
W: Dobrze
Wiktoria wstała, ubrała się i poszła do dziecka, a Andrzej do kuchni. Po zjedzonym posiłku wszyscy wyszli z domu:
A: Dobra ja jeszcze muszę jechać do domu i się przebrać, a ty jedź zawieść małą. Spotkamy się w szpitalu
W: dobrze do zobaczenia
Wiktoria pocałowała Andrzeja:
F: Na razie
Wiktoria pojechała zawieść małą do przedszkola, a Andrzej do domu. Wszedł do środka i skierował się do kuchni gdzie akurat Kinga jadła śniadanie:
K: O Andrzej skarbie wróciłeś gdzie ty byłeś całą noc. Martwiłam się
Kinga chciała pocałować Andrzeja, ale ten się odsunął:
A: Byłem u Wiktorii
K: Całą noc?
A: Spałem z nią
K: Zdradziłeś mnie?
A: Tak i wiesz, co muszę ci coś powiedzieć
K: Co takiego kotku?
A: Zrywam zaręczyny
K: Co jak to? Czemu? Przecież ja cię kocham
A: Ale ja cię nie kocham i nie kochałem. Byłaś mi potrzebna do badań, a ty naiwna mi uwierzyłaś Haha. Teraz, kiedy ma Wiktorię i córkę. Badania są na dobrej drodze nie jesteś mi potrzebna
K: Ty masz córkę?
A: Tak Julkę poznałaś ją w szpitalu i jakbyś mogła się stąd jak najszybciej wyprowadzić to byłbym wdzięczny. Bo chciałbym żeby Wiki i Jula były tu ze mną
K: Jesteś bezczelny
A: Wiem
Wybiegła z płaczem z kuchni
Kinga wyprowadziła się od Falkowicza a wprowadziła Consalida z ich córeczką
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ:
Andrzej bawi się z małą w salonie a Wiktoria jest w kuchni. Ktoś dzwoni do drzwi Wiki idzie sprawdzić, kto to. Otwiera, a w drzwiach staje..

piątek, 27 maja 2016

Dzień dobry Wszystkim
Przepraszam, że w środę nie było kolejnej części, ale sami wiecie zbliża się koniec roku i trzeba walczyć o jak najlepsze oceny. Z moją weną też jest teraz trochę ciężką, więc dzisiaj nie będzie kolejnej części. Postaram się w środę dodać kolejną. Przychodzę do Was z takim opowiadaniem trzyczęściowym mam nadzieję, że się Wam spodoba. A jeśli tak to może kolejną część wrzucę w niedzielę jeśli byłby ktoś chętny.Zapraszam i miłego czytania/ Ada

                               Pierwsza część
Z samochodu wyszła kobieta miała około 30 lat. Skierowała się do szpitala wyglądała wręcz nieziemsko jej piękne zgrabne długie nogi, wysokie szpilki do tego czarna krótka obcisła sukienka doskonale komponowała z jej rudymi długimi lokowanymi włosami. Weszła do środka i skierowała się do gabinetu dyrektora. Zapukała i weszła:
W: Dzień dobry Panie Dyrektorze, ja byłam umówiona na rozmowę w sprawie pracy
T: Dobrze…tak, a jak się pani nazywa?
W: Consalida Wiktoria Consalida
T: Proszę tu usiąść
Tretter wskazał jej krzesło naprzeciw niego. Dziewczyny usiadła na nim zarzucając nogę na nogę:
T:, Więc pani jest internistką czy anestezjologiem?
W: Nie ja jestem chirurgiem
T: No tak wybaczy pani, nie codziennie spotyka się tak piękną kobietę w dodatku chirurga. No dobrze przejdźmy do konkretów, ma pani przy sobie jakieś dokumenty
W: Ależ oczywiście
Lekarka wyjęła teczkę z dokumentami podała je dyrektorowi:
W: Proszę
Tretter wziął od niej dokumenty i zaczął czytać:
T: Hm.. To bardzo imponujące taka młoda kobieta, a tyle wspaniałych nazwisk w pani papierach, jak pani tego dokonała
W: Cóż panie dyrektorze, po prostu miałam w życiu szczęście
T: No tak, więc zapoznałem się z tym i jedyne, co mogę powiedzieć to Witamy w Leśnej Górze
W: Dziękuje bardzo, a od kiedy mogę zacząć
T: Najlepiej od jutra dyżur zaczyna pani od godziny 8
W: Dobrze dziękuje, czy coś jeszcze
T: Nie to wszystko
W: To do widzenia
T: Do widzenia
Wstała i wyszła z gabinetu, po czym udała się do wyjścia. Już miała wychodzić, kiedy nagle zobaczyła dobrze znaną jej postać, a mianowicie wysokiego dobrze zbudowanego, starszego szczupłego mężczyznę. Był ubrany w garnitur i założony na ramiona kitel. Podeszła do niego:
W: Kogo moje oczy widzą toż to Profesor Falkowicz
Odwrócił się:
A: O proszę Wiktoria Consalida, co się tu sprowadza moja droga
Zmierzył wzrokiem Wiktorię od góry do dołu, po czym przegryzł dolną wargę:
W: Praca kochany praca, a tobie jak widzę klinika się już znudziła i zagościłeś w szpitalu
F: No jak widzisz, a tobie chyba też
W: Widzisz Andrzejku postanowiłam trochę zmienić moje dotychczasowe życie
F: Yhy nie wątpię
Podchodzi do nich nie wysoka blondynka o blond włosach:
K: Witaj skarbie
Pocałowała Andrzeja:
K:, Kto to?
F: To jest moja była współpracownica Dr. Wiktoria Consalida będzie tutaj nowym chirurgiem
W: Współpracownica? Tak to się teraz nazywa
Andrzej popatrzył na Wiktorię, a ona dalej dziarsko się do niego uśmiechała:
A: A to jest Kinga, ona jest patomorfologiem
W: Miło mi Wiktoria
K: Kinga narzeczona Andrzeja
W: Narzeczona? Ah no to gratuluje
K: Dziękujemy
Nagle podbiega do nich dziewczynka w wieku 3 lat, a za nią idzie Przemek, kiedy mała widzi Wiktorię od razu się do niej przytula:
J: Mama
Consalida bierze córkę na ręce:
W: Część skarbie, a co wy tu robicie?
Podchodzi Przemek, a Wiki całuje go w policzek:
P: Przyszliśmy po ciebie
W: A no tak
Wiki zwróciła się do pary:
W; Moja córka Julka
A: Masz córkę?
W: Tak wybaczcie, ale musimy już iść. Choć skarbie. Do zobaczenia
Falkowicz stał w lekkim szoku:
F: Cześć
Wiktoria wraz z córkę i Zapała wyszli ze szpitala:
W: To gdzie idziemy oblać moją nową pracę
J: Ja chce do Zoo
W: Dobra możemy iść do zoo i na lody. Przemo idziesz z nami?
P: Nie niestety nie mogę zaraz mam dyżur, może następnym razem Na razie
W: No pewnie Pa
Dziewczyny weszły do samochodu, a Przemek poszedł dalej. Najpierw pojechały do domu, przebrały się i poszły do zoo a potem na lody. Po dniu pełnym zabaw. Wiktoria wraz z Julią wróciły do domu. Wiki wykąpała, przebrał, nakarmiła małą i położyła spać. Sama uczyniła to samo, ale w łóżku zastanawiała się jak będzie się jej pracować z Andrzejem, bo w końcu nie patrząc na to kiedyś ich coś łączyło i czy ma powiedzieć mu całą prawdę. Consalida w końcu zasnęła.
Obudziła się przed 7 wstała ubrała się i poszła przygotować śniadanie dla siebie i córki, po czym poszła ją obudzić. Ubrała ją i razem zjadły śniadanie. O 7:30 Wiktoria razem z Julką wyszły z domu. Consalida zawiozła małą do przedszkola, po czym pojechała do szpitala. Nawet była przed czasem, więc skierowała się do lekarskiego, który Przemek zdążył jej wczoraj pokazać, ponieważ pracuje już tu od kilku lat. W środku akurat był Przemek i Agata, z którą zdążyła się zaprzyjaźnić i kilku lekarzy. Zapała podszedł do niej i przedstawił jej po kolei każdego z osobna:
P: O Wiki dobrze, że jesteś poznaj to jest Piotr Gawryło chirurg
W: Miło mi Wiktoria Consalida też jestem chirurgiem
P: Cześć
W: Ja jestem Witek Latoszek internista, a to jest moja żona Lena
L: Milena Starska internista
W: Wiktoria
Zapoznała się z każdym do pokoju weszła również Hana:
H: O Wiki, co ty tu robisz?
W: Jak widać pracuje kochana
Hana przytuliła Wiktorię:
H: To fajnie
Potem wszedł Tretter, a za nim Sambor z Niną i na samym końcu, Falkowicz. Wiktoria się dowiedział Andrzej jest tu ordynatorem. Potem poszła na obchód, a po nim do lekarskiego by chwilę odsapnąć. Akurat nikogo nie było, więc zrobiła sobie kawę i usiadła na kanapę. Po chwili wszedł tam również Falkowicz i zrobił to samo, co ona tylko usiadł przy biurku:
F: No tak nie zdążyłem Ci jeszcze pogratulować
W: Czego?
F: Chyba zawsze o tym marzyłaś żeby mieć rodzinę, dom pracę
W:, O czym ty mówisz
F: O twoim dziecku z Zapałą, nie wiedziałem, że z nim jesteś
W: Hahaha… Przemek nie jest ojcem Julki
F: Nie, a myślałem, że jest jak wczoraj z nią przyszedł po ciebie
W: Odebrał ją tylko z przedszkola, bo ja nie mogłam
F: A ile ona ma lat?
W: Skończyła 3. 4 miesiąc temu
F: Mam jeszcze jedno pytanie
W: Tak
F: Kto jest jej ojcem, jeśli mogę wiedzieć
W: Yhy…no.. Andrzej, bo ja muszę ci coś powiedzieć..

sobota, 21 maja 2016

Witam, Witam
Tak jak obiecałam jest weekend i jest kolejna część opowiadania. Mam nadzieję, że będzie się podobać. Dobra ja nie rozpisuje się tu za dużo tylko zapraszam na kolejną cześć./ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..35

Wszyscy wyszli z gabinetu. Profesor z córką poszli do Wiktorii, a Agata do hotelu. Mężczyzna z córką weszli do Sali:
T: Mama, mama
W: Tosia, co ty tu robisz?
F: Mała bardzo chciała przyjść do ciebie. Jak się dziś czujesz kochanie?
Profesor usiadł koło żony i wziął dziewczynkę na kolana
W: Dzisiaj już trochę lepiej. Ale nadal mnie wszystko boli
Do Sali weszła Hana:
H: Witam rodzinkę
W: Cześć
H: Jak się czujesz?
W: Już jest lepiej
F: Hana i jak badania?
H: Na szczęście okazało się, że jest wszystko dobrze. Wiktoria jest trochę poobijana, ale dziecko ma się dobrze
T: A to chłopiec czy dziewczynka?
H: Tosiu jak na razie to dzidziuś jest za mały i nie mogę Ci powiedzieć czy będziesz miała braciszka czy siostrę, ale jak mama z tatą będą wiedzieć to na pewno Ci powiedzą
T: Mamo obiecujesz?
W: Obiecuję kochanie. Hana a kiedy będę mogła stąd wyjść?
H: Aż tak Ci u nas źle? Myślę, że zostawię Cię jeszcze dzisiaj na obserwacji, ale jutro już będziesz mogła wyjść. A teraz wybaczcie, ale muszę iść dalej
T: Papa
Hana wyszła z Sali:
W: Andrzej będziesz mi musiał przywieść jakieś rzeczy
F: Dobrze kochanie pojadę potem
Nagle zadzwonił telefon Falkowicz:
Ad: Andrzej potrzebuje Cię
F: Co tym razem?
Ad: Był wypadek i nie ma, kto operować
F: No dobra zaraz przyjdę, na którym operujesz?
Ad: 2 dzięki stary
Adam rozłączył się:
W: Kto to był?
F: Adam potrzebuje pomocy przy operacji
W: A co z Tosią?
T: Ja chce zostać z mamą
W: Dobrze Tosiu
F: To ja idę. Przyjdę od razu jak skończę
W: Spokojnie kochanie nami się nie martw poradzimy sobie prawda skarbie?
T: Tak tato idź
Andrzej wyszedł z Sali:
W: To powiedz Tosiu gdzie byłaś?
T: U cioci Agaty
W: A czemu nie w domu?
T: Bo ciocia powiedziała, ze tata to bohater i pojechał cię uratować. Mamusiu to prawda cio mówi ciocia?
W: Tak kochanie twój tatuś to prawdziwy bohater
Wiktoria rozmawiała z córką, kiedy mała zasnęła. Po paru godzinach przyszedł Andrzej:
F: Już jestem kochanie
W: Cicho bo obudzisz małą
F: Dobrze przepraszam. Długo śpi?
W: Tak z dwie-trzy godziny. Andrzej to może jedź mi teraz po te ubrania. Tośka będzie jeszcze spała z godzinę to zdążysz przyjechać
F: Masz rację, dobrze już jadę
Profesor wyszedł z Sali i w drzwiach minął się z Woźnicką
Ag: Cześć ruda
W: Hej
Ag: Co tam u ciebie opowiadaj
W Cicho kobieto dziecko mi obudzisz
Ag: Nie zauważyłam jej sorki
Przyjaciółka usiadła obok lekarki:
Ag: No to słucham opowiadaj
W: A co chcesz wiedzieć?
Ag: Jak się czujesz, co z maluchem. O sytuację z wczoraj, nie pytam, wczoraj mi wszystko Andrzej powiedział. Poza tym nie chcę Cię męczyć, bo sama wiesz, co ja kiedyś przechodziłam
W: Tak. Pamiętam wtedy, nie wiedziałam jak Cię pocieszyć. Teraz wiem jak się czułaś
Ag: Dobra zmieńmy temat. Nie będziemy się smucić. Jak się czujesz?
W: Wszyscy mi dzisiaj zadają to pytanie. Już mi się nie chce opowiadać
Ag: Co się dziwisz w końcu w szpitalu jesteś
W: Też prawda. Ale ze mną jest wszystko okej z paluszkiem też, dzięki Bogu
Ag: To dobrze. A jesteś głodna czy coś, bo jak chcesz to skocze Ci do bufetu po jakieś jedzenie
W: Nie dzięki jadłam już, poza tym mój mąż przyniósł mi pełno jedzenia
Ag: Chciałabym mieć takiego faceta, jakiego ty masz
W: No cóż kochana mi się należało po tylu porażkach
Ag: A mi to może nie?
W: Agatko twój księże jeszcze nadejdzie, albo się jeszcze nie narodził
Ag: Oby nadszedł. Nie chce zostać starą panna z tuzinem kotów. Mogłam się brać za Andrzeja, kiedy był on twoim największym wrogiem
W: Niestety Agatko teraz jest to niemożliwe
Ag: Ale pomarzyć zawsze można
W: Ty musisz na swojego księcia jeszcze poczekać
Ag: Jestem ciekawa jak długo. Zaraz sama wsiądę na konia i zacznę go szukać
W: Oj Agatko Agatko jak ty coś czasem powiesz

czwartek, 19 maja 2016

Witam Wszystkich
Przepraszam moi drodzy, że wczoraj nie było kolejnej części, ale niestety miałam problemy rodzinne. Nie obiecuję ale postaram się następną cześć wstawić w weekend./ Ada

środa, 11 maja 2016

Witam Was moi drodzy nastąpił czas na kolejna część. Już po raz kolejny dziękuje Wam bardzo za komentarze, bardzo się cieszę kiedy je czytam. Zapraszam na kolejną część i życzę miłego czytania./ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..34

Profesor rozłączył się i poszedł na solę do żony. Dziewczyna jeszcze spała, więc chirurg usiadł koło niej i wziął ją za rękę. Po paru minutach lekarka obudziła się:
W: Andrzej? Gdzie ja jestem?
F: O kochanie obudziłaś się. Jesteś w szpitalu
W: Co z dzieckiem? Wszystko w porządku?
F: Nie wiem skarbie. Poczekaj pójdę po Hanę, zrobi Ci badania i będziemy wiedzieć
Andrzej wstał i poszedł poszukać Pani ginekolog. Znalazł ją w pokoju lekarskim:
F: Hana, Wiktoria się już obudziła i chce z tobą porozmawiać
H: Dobrze już idę
Lekarze razem poszli do Sali:
H: Cześć Wiki. Jak się czujesz?
W: Już w miarę w porządku. Ale dalej jestem trochę osłabiona. Ale powiedz mi, co z dzieckiem?
H: Jeszcze nie jestem w stanie Ci powiedzieć. Nie robiłam żadnych badań jeszcze. Najpierw zabiorę Cię na badania, zrobimy wszystkie i dopiero wtedy będę mogła powiedzieć czy coś Ci jest
W: Wiem, ale martwię się o dziecko
H: Nie martw się na zapas. A teraz Andrzej muszę Cię wyprosić, bo zabieram twoją żonę na badania
F: Dobrze, jak coś to będę w siebie. Przyjdę później.
Andrzej pocałował dziewczynę w policzek i wyszedł z Sali. Poszedł do gabinetu skończyć wypełniać dokumenty. Po jakimś czasie zaczął dzwonić jego telefon:
Profesor Tomasz Nowak: Andrzej Falkowicz?
F: Tak przy telefonie, a kto mówi?
PTN: Tomek Nowak. Pamiętasz? Chodziliśmy razem na zajęcia na studniach. Byliśmy razem w akademiku
F: A pamiętam. Tomek, co u ciebie słychać?
PTN: A dobrze, dobrze. Jakoś leci. Organizuję szkolenie w Krakowie i chciałbym, żebyś poprowadził parę wykładów
F: Ciekawa propozycja. A kiedy miałoby się to odbyć?
PTN: Myślę, że jeżeli w najbliższym czasie dostanę w najbliższym czasie odpowiedz od wszystkich profesorów to odbędzie się jakoś za miesiąc
F: Będziesz kogoś brał z Leśnej Góry?
PTN: Tak dzwoniłem już w tej sprawie wcześniej do dyrektora i wysłał mi listę młodych lekarzy z waszego szpitala. I myślę, że od was wybiorę 3 osoby. Dwoje chirurgów i internistę
F: A masz już kogoś konkretnie wybranego?
PTN: Myślałem nad Krajewskim, Woźnicką i Consalidą
F: Consalida? Myślę, że to nie jest dobry wybór
PTN: Ale dlaczego? Słyszałem o niej wiele bardzo dobrych rzeczy, a poza tym pracuje w twoim zespole, a ty wybierasz samych najlepszych.
F: Tak to prawda. Wiktoria jest świetnym chirurgiem. Tylko, że jest w ciąży i nie pozwolę, żeby brała w tym udział
PTN: A czemu ty masz o tym decydować?
F: Ponieważ drogi kolego. Wiktoria jest moją żoną i spodziewa się mojego dziecka
PTN: O nie wiedziałem, gratuluję? Wasze pierwsze?
F: Drugie, mamy jeszcze czteroletnią córkę
PTN: Andrzejku ja Cię nie poznaję. Nigdy nie powiedziałbym, że założysz rodzinę i będziesz miał dzieci
F: No widzisz ludzie się zmieniają
PTN: To może przyjedziesz razem z Wiktorią i z córką?
F: Muszę jeszcze porozmawiać z żoną
PTN: Dobrze, dobrze Andrzejku jak coś to masz mój numer i zadzwoń
F: Dobrze. Na razie
PTN: Do usłyszenia
Andrzej wrócił do wypełniania papierów, kiedy ktoś znowu mu przeszkodził i zapukał do drzwi
F: Proszę
T: Ceść tato
F: O Tosia, co ty tu robisz?
Ag: Bardzo chciała tu przyjść i zobaczyć Wiktorię
T: Chce do mamy
F: Dobrze chodź pójdziemy zobaczyć jak się czuje mamusia
Ag: Jak coś to wracam do hotelu. A Tosia zostanie jeszcze dzisiaj u nas czy chcesz ją zabrać do domu
F: Myślę, że zabiorę ją dzisiaj. Potem podjadę po jej rzeczy:
Ag: Dobrze jak coś to dzwoń.
Wszyscy wyszli z gabinetu. Profesor z córką poszli do Wiktorii, a Agata do hotelu.

środa, 4 maja 2016

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Nastał czas na kolejną część opowiadania. Bardzo dziękuje Wam za komentowania, naprawdę daje mi to bardzo wiele. Nie będę się dłużej rozpisywać... Dzisiaj niestety tak krótka cześć. Zapraszam do następnej części. Miłego czytania/ Ada

Dr Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..33

Magazyn
Wiktoria siedzi skulona na podłodze płaczę. Wchodzi Łukasz:
Ł: Nie płacz kochanie zaraz Cię stąd zabiorę
Podszedł do dziewczyny i zaczął dłonią gładzić jej policzek
Ł: Jesteś tak piękna i tylko moja
Nachylił się i pocałował lekarkę w usta
Ł: Nadal pamiętam smak twych ust
W: Odpieprz się wreszcie ode mnie psycholu
Chłopak zaczął ręką zjeżdżać niżej na jej biust i dalej na brzuch:
Ł: Taka piękna i tylko moja
W: Zaraz tu będzie Andrzej i mnie od ciebie zabierze ty wariacie. Takich jak ty powinno się trzymać w psychiatryku
Ł: Nie uda mu się. Bo już wyjeżdżamy stąd
Łukasz rozwiązuje lekarkę, pomaga jej wstać, po czym prowadzi ją do wyjścia
Przed magazynem stoi Andrzej a przed nim grupa policjantów czekają na pojawienie się porywacza. Po chwili wychodzi razem z Consalidą:
W: Andrzej!
F: Wiktoria
Ł: O proszę pojawił się twój mąż z obstawą. Sam nie był w stanie Cię ocalić
P: Nie ruszaj się. Puść dziewczynę, a nic Ci się nie stanie
Łukasz wyjął nóż z kieszeni i przystawił do gardła Pani chirurg
Ł: Nigdy! Zostawcie nas w spokoju!
W: Łukasz kochanie puść mnie proszę. Przecież Ci nie ucieknę. Kocham Cię i możemy pójść stąd razem. Ale tylko mnie puść. Uciekniemy i już będziemy razem
Ł: Na zawsze?
W: Na zawsze
Chłopak puścił Wiktorię a wtedy ona szybko pobiegła do Andrzeja. Policja szybko zareagowała i skuli go w kajdanki
Lekarka przytulając się mocno do męża głośno płacze:
W: Tak bardzo się bałam
F: Już cicho kochanie, jestem przy tobie. Już jesteś bezpieczna, nic Ci nie grozi
W: Już myślałam, że mnie nie uratujesz. Bałam się, że mnie wywiezie daleko od ciebie i od małej.
F: Kochanie jesteś moją miłością życia zawsze, kiedy będziesz w niebezpieczeństwie ja Cię uratuje. Nie pozwoliłbym na to, żeby coś Ci się stało
W: On chciał mnie wywieść gdzieś daleko
F: Ale nie zdążył. Nie dopuściłbym do tego. Zrobił Ci coś?
W: Uderzył tylko parę razy, ale tak poza tym to nic
Nagle dziewczyna straciła przytomność:
W: Wiktoria, kochanie obudź się. Panowie dzwońcie po karetkę. Skarbie obudź się
Po krótkim czasie przyjechało pogotowie i zabrało lekarkę do Leśnej Góry. Do zdenerwowanego Profesora przychodzi policjant:
K: Dzień dobry nazywam się komisarz Jakub Pawlicki. I będę prowadził sprawę Pana żony. Musi pan razem z żoną złożyć zeznania w sprawie abyśmy mogli wszystkie obciążające dowody dać prokuratorowi. Wszystkie ślady zabezpieczymy. Wiem, że Pani Consalidą jest w ciąży i nie chce przysporzyć jej dodatkowych nerwów. To jest moja wizytówka proszę zadzwonić, jeśli z Pana żoną już będzie lepiej i będę mógł z nią porozmawiać 
F: Dobrze. A teraz Pan wybaczy, ale muszę jechać do szpitala
K: Tak dobrze, rozumiem. Do zobaczenia
F: Do widzenia
Falkowicz szybko oddalił się od miejsca i pojechał do szpitala i skierował się do lekarskiego. Akurat wypisywał tam karty pacjentów Adam:
F: Cześć Adam. Wiesz gdzie jest Wiktoria? Przywieźli ją tutaj
Ad: Cześć. Tak przywieźli ją. Hana była akurat na dyżurze i wzięła ją do siebie na oddział. Z tego co słyszałem to mówiła, że to dość poważny stan
F: Cholera!
Ad: A tak w ogóle to co się stało?
F: Nie mam czasu Ci teraz tego opowiadać. Teraz idę do Wiktorii. Na Razie
Profesor szybko poszedł na oddział ginekologiczny i szukały Hany. W końcu znalazł ją rozmawiającą z pacjentką:
H: Zrobimy jeszcze dodatkowe badania i kiedy będzie wszystko w porządku będę mogła Cię wypisać
P: Dobrze
Pacjentka weszła na salę:
F: Witaj Hana. Gdzie leży Wiktoria?
H: Cześć Andrzej. Leży w Sali i odpoczywa. Jej stan był dość ciężki, ale już jest w miarę w porządku
F: A jak z dzieckiem?
H: Na razie dobrze. Ale po badaniach będę w stanie powiedzieć więcej
F: Mogę do niej iść
H: Myślę, że na razie nie. Jest dość późno ona musi odpocząć i ty też
F: W sumie masz rację. Jakby coś się działo to jestem u siebie w gabinecie
H: Dobrze. Już się nie martw.
Andrzej poszedł do swojego gabinetu. I uzupełniał dokumenty i karty pacjentów. Po jakimś czasie zasnął. Obudził go rano dźwięk dzwoniącego telefonu:
F: Agata?
Ag: Andrzej i co wiadomo już, co z Wiktorią?
F: Tak. Przepraszam, że nie zadzwoniłem wczoraj, ale z tego wszystkiego zapomniałem. Gnój przetrzymywał ją w tym magazynie. Na szczęście udało mi się ją uwolnić. Wiktoria teraz jest w szpitalu. Leży na ginekologii. A jak z małą? Śpi jeszcze?
Ag: Dobrze. Od 7 już buszuje, świetnie się bawimy. Tylko pyta o Wiktorię
F: Dasz mi ją do telefonu?
Ag: Pewnie. Tosiu tata chce z tobą porozmawiać
T: Tato gdzie jest mama?
F: Kochanie mamusia musiała zostać w szpitalu, źle się czuła. Jeżeli będziesz grzeczna i ładnie poprosisz ciocię to na pewno przyjdzie z tobą do szpitala 
T: No dobla

środa, 27 kwietnia 2016

Witam Wszystkich. Środa i opowiadanie. Na początku dziękuje Wam, że czytacie moje opowiadanie.
Jak zawsze zapraszam do komentowania i dzielenia się ze mną swoimi przemyśleniami. Jeszcze raz dziękuje i zapraszam na kolejną część/ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz..32

Kobieta po 30 min zjawiła się pod umówionym miejscem. Nie czekając dłużej weszła do środka. Jakie było jej zdziwienie, kiedy po wejściu zobaczyła opustoszała hale. A w niej tylko Łukasza. Kiedy go zobaczyła bardzo się przeraziła:
Ł: Moja ukochana Pani doktor jak zwykle piękna i punktualna
W: Łukasz, co ty tu robisz?
Ł: Stoję nie widać?
W: Gdzie jest Andrzej? Co mu zrobiłeś?
Ł: Nic mu nie zrobiłem. Nie wiem gdzie on jest
W: A więc to ty wysłałeś mi tego SMS-a dzisiaj rano?
Ł: Tak to ja kochanie. Myślałem, że się domyślisz, że to ja a nie twój pożal się boże mąż
W: Co ty ode mnie w ogóle chcesz? Nie możesz mi dać wreszcie spokoju? Ułożyć sobie życia z kimś innym?
Ł: Nie moja droga. Ciebie chce… Ciebie kochałem, kocham i będę kochać. Od teraz będziesz na zawsze moja. Wiesz ile czasu zajęło mi odnalezienie ciebie. Sprytnie się ukryłaś moja droga
W: Łukasz proszę Cię daj mi spokój
Ł: O nie.. Od teraz będziesz ze mną na zawsze. Wyjedziemy daleko i będziemy razem. Nareszcie… Moje marzenia się spełnią. Będę mieć moją Wiktorię tylko dla siebie.
W: A co z moim dzieckiem, które za niedługo mam urodzić.
Ł: Urodzisz na wyspę, którą się wybieramy. Kupiłem tam duży dom z ogródkiem, taki, jaki zawsze chciałaś. Wypiszesz do aktu urodzenia, że to ja jestem ojcem i tyle. Dzidziuś będzie tylko nasz
W: Nigdy to dziecko Andrzeja i zawsze nim będzie
Łukasz podszedł do Wiktorii i uderzył ją w twarz:
Ł: Radzę Ci o nim zapomnieć, bo i tak go nigdy nie zobaczysz
Dom Falkowiczów, godzina 19
Andrzej siedzi z małą w salonie i oglądają telewizję:
T: Tato, gdzie jest mama?
F: W pracy jeszcze chyba jest.
Andrzej spogląda na zegarek:
F: Tylko jest już 19 i mam powinna już skończyć dyżur. Zaraz do niej zadzwonię i się dowiem gdzie jest. A ty kochanie oglądaj spokojnie, ja zaraz do ciebie przyjdę
T: dobla
Falkowicz wyjmuje telefon z kieszeni i wybiera numer żony. Ale że Wiktoria nie odbiera, postanawia zadzwonić do Agaty:
F: Cześć Agata z tej strony Andrzej nie wiesz może gdzie jest Wiktoria? Dzwonię do niej a ona nie odbiera, a powinna już dawno skończyć dyżur.
A: Cześć. Nie wiem gdzie ona może być. Ostatni raz widziałam ją koło 9 w szpitalu. Ale ona coś mówiła, że miała się z tobą spotkać, miałeś dla niej jakąś niespodziankę, miałeś jeszcze do mnie dzwonić i poprosić żebym z Tosią została.
F: Ale ja nic nie wiem o żadnej niespodziance
Andrzej zaczął się niepokoić o żonę:
F: A ty wiesz coś na temat Łukasza? Byłego chłopaka Wiktorii z Hiszpanii?
Ag: Tak. Wiktoria opowiadała mi historię z nim. A czemu pytasz o niego? Znowu zaczął ją męczyć?
F: Ostatnio spotkaliśmy go na bankiecie. Był z moją byłą żoną Wandą. I jeszcze dostała anonimowego SMS z pogróżkami. Wiktoria była przekonana, że to on. A jeśli on jej coś zrobił?
Ag: To jest bardzo prawdopodobne, że znowu zaczął ją męczyć, bo kto inny jak nie on. Najlepiej by było zgłosić zaginięcie na policję i powiedzieć o wszystkim
F: Też o tym myślałem tylko nie zabiorę ze sobą Tosi. A sama nie zostanie
Ag: To przywieź ją do hotelu. Ja się nią zajmę. Akurat mam parę dni wolnego to się mogę nią zająć.
F: Dzięki Agata. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Będę z małą za jakieś pół godziny
Ag: Dobra czekam. Pa
F: Do zobaczenia
Andrzej rozłączył się:
T: I cio tato gdzie jest mama?
F: Musiała zostać jeszcze w szpitalu. Ale teraz pójdziemy się ubrać i zawiozę Cię do cioci Agaty, a ja pójdę do mamy
T: Dobla tato
F: Grzeczna dziewczynka
Andrzej z córką poszli na górę, spakowali jej rzeczy i pojechali do hotelu:
T: Ceść ciocia
Ag: Cześć Tosia. Pożegnaj się z tatą i chodź pójdziemy się pobawić
T: Papa tato. Kocham Cię
F: Pa córciu. Ja ciebie też
Ag: Zadzwoń jak będziesz coś wiedział
F: Dobrze
Andrzej wyszedł z hotelu i ruszył do samochodu, kiedy usłyszał dzwoniący telefon:
W: Halo Andrzej?
F: Wiktoria kochanie, gdzie ty jesteś. Martwię się o ciebie
W: Andrzej ratunku! Łukasz mnie porwał i trzyma mnie w magazynie przy targowej….. Proszę pomóż mi. Boje się
F: Już jadę kochanie. Trzymaj się…..
Falkowicz wsiadł do samochodu i z piskiem opon wyjechał z parkingu i ruszył na pomoc ukochanej

środa, 20 kwietnia 2016

Wybiła środa i kolejna część opowiadania. Dziękuje, że jesteście i że czytacie moje opowiadania. Bardzo się cieszę, za wszystkie komentarze, które motywują mnie do dalszego pisania. Zapraszam i miłego czytania./ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.31

Lekarka podała mężowi telefon:
    „Witaj skarbie. Już wystarczająco dużo dałem ci czasu do nacieszenia się mężem i twoim bachorem. Teraz kolej na mnie. Niebawem się zobaczymy. Obiecuje ci to kochanie”
F: nie martw się kotku to pewnie jakiś głupi żart
W: Jasne, skąd on wziął mój numer telefonu
F: Nie masz pewności, że to on
W: Sam pomyśl, kto inny, by tak napisał?
F: Dobra nie martw się na zapas. Może to po prostu jakaś chora pomyłka. Ale zmieniam zdanie. Jadę z Wami na te zakupy
W: A co się stało, że tak nagle zmieniłeś plany? Hmm?
F: Po prostu sam w domu nie chce siedzieć
W: Jasne
F: A może w ogóle nie pójdziemy te zakupy, co?
W: Ale obiecałam już małej i mieliśmy kupić akcesoria dla dziecka
F: A co chcesz kupić?
W: No nie wiem. Na pewno chce zobaczyć jakiś wózek, bo przecież w różowym nie będzie jeździł
F: No masz racje to od razu możemy kupić jakieś meble
W: A mamy na to pieniądze?
F: Ty się o to nie martw. Mamy tyle ile nam potrzeba
W: No jasne. Zapomniałam, że jestem żoną wielkiego Profesora Falkowicza
F: No właśnie to, co jedziemy?
W: Mhmmm
Małżeństwo wyszło z gabinety, wyszli ze szpitala, wsiedli do samochodu i pojechali po córkę do przedszkola i na zakupy.
Następnego dnia Wiktoria miała dyżur od rana. Ubrała się, zjadła śniadanie i pojechała do szpitala. W trakcie jazdy usłyszała dźwięk sms. Zatrzymała się, wyjęła telefon z torebki i przeczytała go:
  „Kochanie spotkajmy się w magazynie przy targowej. Małą zaprowadzę do Agaty. Czekam tam na ciebie z niespodzianką. Bądź o 20. Kocham Cię i do zobaczenia.”
Consalida zdziwiła się, że Andrzej napisał jej takiego sms, z obcego numeru. Była pewna, że to on jest jego adresatem. Odpisała szybko, odpaliła samochód ruszyła dalej w drogę. W szpitalu była po 15 min. Wysiadła z samochodu i ruszyła na oddział. Pani doktor udała się do pokoju lekarskiego gdzie wypełniała tam karty pacjentów Woźnicka:
W: Witam ulubioną Panią doktor
Ag: Cześć Wiki. Co ty tu robisz?
W: Mi też Cię miło widzieć
Wiktoria usiadła obok Agaty:
W: Pracuję jak nie widzisz
Ag: A co Hana pozwoliła Ci dalej pracować?
W: Tak. Powiedziała, że do póki się dobrze czuję to mogę pracować. Tylko Andrzej był trochę zły, ale udało mi się go przekonać
Ag: A jak tam z dzieckiem wszystko dobrze?
W: Tak jak najbardziej w końcu to mały Falkowicz
Ag: Albo mała Consalida. Tosia na pewno się ucieszy, kiedy będzie miała siostrę
W: Andrzej ma nadzieję, że teraz to będzie chłopiec, ale nie chodzi o płeć tylko najważniejsze, żeby było zdrowe.
Ag: Masz rację zdrowie jest najważniejsze. Ale nie musisz się martwić na zapas. Jestem pewna, że będzie z nim lub z nią wszystko dobrze.
W: Mam taką nadzieję
Ag: A jak tam u Andrzeja i Tosi?
W: Bardzo dobrze. Tosia siedzi z tatą w domu. Mam nadzieję, że Andrzej nie popsuł Ci planów na wieczór?
Ag: Nie, czemu miał mi popsuć?
W: No myślałam, że już miałaś jakieś plany. A my Ci je popsuliśmy zostawiając Tosię u ciebie
Ag: Tosie u mnie? Dzisiaj?
W: A co ty nic nie wiesz? Andrzej napisał mi, że ma dla mnie jakąś niespodziankę i że Tośkę zostawia u ciebie
Ag: Nic mi nie mówił. Ale może zaraz to zrobi, bo jest na razie zajęty dzieckiem
W: Może, ale coś mi tu nie gra. Nigdy tak nie robił
Ag: Może myślał, że się nie zgodzisz, jeśli nie będziecie mieli, z kim małej zostawić
W: A nie wiem. Później z nim o tym pogadam a teraz już lecę na dyżur, bo mnie Konica zabije.
Ag: No dobrze. Trzymaj się, pa
W: Pa
Wiktoria wyszła z lekarskiego i poszła na dyżur. Kiedy miała chwilę wolnego zadzwoniła do Andrzeja:
F: Cześć kochanie. Jak tam dyżur?
W: A spokojnie jak na razie, a wy, co robicie w domu jesteście?
F: Nie, pojechałem z małą do kina, bo zupełnie zapomniałem o tym, że ostatnio jej obiecałem, że pojedziemy na to nową bajkę
W: Co ty masz z tą pamięcią.
F: Starość nie radość moja droga
W: No dobrze mój staruszku ja wracam do pracy. Do wieczora
F: Miłej pracy
W: Dziękuje
Chirurg po skończonym dyżurze pojechała szybko do domu, by się przygotować na wieczór. Wykąpała się, pomalowała, zakręciła włosy, ubrała kobaltową sukienkę i zamówiła taksówkę. Kobieta po 30 min zjawiła się pod umówionym miejscem. Nie czekając dłużej weszła do środka. Jakie było jej zdziwienie, kiedy po wejściu zobaczyła opustoszała hale. A w niej tylko….

środa, 13 kwietnia 2016

Wybiła kolejna środa i kolejna część opowiadania. Jak od dłuższego czasu namawiam Was na komentowania. Dla Was to nie wiele a mnie bardzo motywuje do pracy. :) Zapraszam do czytania i serdecznie pozdrawiam./ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.30

Wiktoria i Andrzej akurat siedzieli na tarasie, kiedy weszła Tosia:
T: Mama, tata
F: Hej mała, gdzie byłaś
Antonina usiadła na kolanach taty:
T: Kajmijam kaczki z babcią i dziadkiem
W: A dużo ich tam było?
T: Bajdzio
F: Dobra Tosiu chodź idziemy się pożegnać, bo niestety już musimy jechać
T: Cemu ?
W: Bo tatuś jutro musi iść do pracy
T: No dobla
F: Moja grzeczna mała dziewczynka
Profesor pocałował córkę w głowę, po czym ona złapała go za rękę i razem z Wiktorią poszli do domu się pożegnać:
F: Mamo, tato my już niestety musimy jechać
B: Czemu tak szybko?
F: Zostalibyśmy, ale niestety praca wzywa
W: Było nam bardzo miło
Z: Przyjedziecie jeszcze na weekend?
W: Na pewno, ale jak będziemy mieli wolne
B: Tylko jedzcie ostrożnie
Barbara przytuliła najpierw Andrzeja, potem Wiktorie i Tosie. Chirurdzy córką wyszli z domu, wsiedli do samochodu i pojechali do domu.
Wieczór
Wiktoria wchodzi do pokoju Tosi i zastaje męża z córką, którzy oglądali bajkę:
W: Co oglądacie?
F: Teletubisie
W: Jejku jak ja tego dawno nie oglądałam. Posuńcie się trochę
F: Chodź do mnie
Wiki położyła się koło Falkowicza, a ten objął ją i położył ręce na jej brzuchu:
T: Tejetubiś pedaj, tejetubiś pedaj
FiW: Co?
Zdziwieni rodzice popatrzyli się na Antoninę:
T: Wujek Adam tak mówi
W: Nie no on jest chyba jakiś nienormalny, żeby uczyć małego dziecka takich słów
F: Daje ci szlaban na spotykanie się z wujkiem Adamem
W: Haha nie no ja współczuje jego dzieciom i żonie
F: Zacznijmy od tego, że on w ogóle nie znajdzie żony
W: No fakt
T: Tato a co to znaczy pedaj?
F: Powiem ci jak będziesz starsza, jeszcze jesteś za mała, żeby wiedzieć takie rzeczy
T: Nie jestem maja. No plose
F: Nie
Dzwoni telefon Falkowicza:
F: O wilku mowa. Tak Adamie słucham Cię
Ad: Andrzej jesteś potrzebny w szpitalu. Musimy reoperować twojego pacjenta spod 2
F: Dobra będę za 20 min
Ad: Czekam
Profesor się rozłączył:
W: Co się stało?
F: Muszę jechać do szpitala. Pacjentowi potrzebna jest reperacja
W: To chyba nie jest najlepszy pomysł
F: Czemu?
W: Przecież dopiero, co przyjechaliśmy na pewno jesteś zmęczony i musisz odpocząć. Adam może zadzwonić do Piotra lub Sambora. Zresztą Mateusz jeszcze jest
F:, Ale to jest mój pacjent i to ja go operowałem. Nie jestem zmęczony
W: No jasne, bo ty zawsze wiesz najlepiej
F: Nie denerwuj się
W: Martwię się o ciebie, jesteś moim mężem w końcu, czy to tak trudno pojąć. Nie chcę, żeby coś ci się stało
F: Nic mi nie będzie
W: Na pewno?
F: Tak i nawet jak tak bardzo chcesz to po operacji mogę do ciebie zadzwonić
W: Nie możesz, tylko musisz
F: Dla ciebie wszystko kochanie
W: Ty się już tak nie podlizuj
Falkowicz wstał podszedł do Wiki i pocałował ją w usta:
F: Ja jadę na razie
W: Uważaj na siebie
F: Będę
Wyszedł z pokoju
Szpital:
Profesor wjeżdża na parking. Wysiada z samochodu, wbiega do szpitala i kieruje się do lekarskiego:
Ad: O już jesteś
F: Ja cię kiedyś zabije, żeby mojemu dziecku takie rzeczy gadać
Ad:, O co ci chodzi?
F: Nie wiesz, o co? To ja ci przypomnę. Teletubiś pedał.. Kojarzysz?
Ad: Aa
F: No właśnie, mógłbyś nie uczyć mojej TRZYLETNIEJ córki takich słów
Ad:, Ale…
F: Żadne, ale
Ad: Tak jest nadopiekuńczy tatusiu
F: No i żeby mi to było ostatni raz rozumiałeś?
Ad: Oczywiście
F: To jak pacjent?
Ad: Utrzymuje się, na razie Ruud normuje ciśnienie
Van Graf wchodzi do pokoju:
R: Możecie zaczynać ciśnienie w normie
F: Już idziemy. Gotowy?
Ad: Jak zawsze
Mężczyźni wyszli z pokoju lekarskiego i poszli na salę operacyjną
Miesiąc później:
W: I co Hana widzisz coś?
H: Poczekaj chwilę.. No nie wierć się tak maluchu. Ależ on strasznie niecierpliwy
W Ma to chyba po ojcu
H: Wiki nie musisz się martwić z dzieckiem jest wszystko w porządku. Jeszcze nie jestem Ci w stanie powiedzieć, czy to chłopiec czy dziewczynka.
W: To bardzo się cieszę, że wszystko jest w normie
H: No to na następnych badaniach widzimy się za miesiąc
W: Hana, a wydrukujesz mi jeszcze zdjęcie?
H: Naturalnie
Goldberg podała lekarce zdjęcia:
W: Dzięki, i mam jeszcze jedno pytanie?
H: Słucham
W: Nie ma żadnych przeciwwskazań bym mogła dalej pracować?
H: No wiesz. Jako twój lekarz wolałabym, żebyś się nie przemęczała, ale, jako, że cię już dosyć znam wiem, że jeszcze byś chciała pracować
W: To, co mogę?
H: Na razie tak, na następnej wizycie zdecydujemy, co dalej. Tylko pamiętaj, krótkie dyżury, żadnego zbliżania się do Sali. Konsultacje i ewentualnie jeszcze izba
W: Ma się rozumieć. Hana jeszcze raz Dzięki za wszystko
H: Nie ma, za co
Wiktoria ubrała się i wyszła. Poszła od razu do gabinetu profesora:
W: Dzień dobry Panie ordynatorze
F: Witam Panią ordynatorową, muszę przyznać, że seksownie wygląda pani w tym mundurku i jeszcze ten brzuszek Mmm…
W: Panie Profesorze, co to za podryw w czasie pracy
F: Przecież ja nic nie robię. Nie mogę komplementować własnej żony, byłaś już u Hany?
Wiktoria zamknęła drzwi, podeszła do biurka i usiadła mężowi na kolanach:
W: Byłam
F: Przepraszam, że nie poszedłem z tobą, ale miałem operację i dopiero, co skończyłem
W: Właśnie widzę
Lekarka poprawiła mu przekrzywiony krawata:
F: No i co?
W: Wszystko w porządku. Badania w normie. Kolejna kontrola za miesiąc
F: Jejku kotku chyba lubisz mnie drażnić
W: Bardzo. Wszystko w porządku z naszym maluchem
F: Nawet nie wiesz jak się bardzo cieszę
Falkowicz przytulił żonę i pocałował:
W: Idziesz już do domu, czy masz coś jeszcze do zrobienia
F: Nie już skończyłem, możemy iść
W: To dobrze. Bo obiecałam Tosi, że aaa pojedziemy na zakupy oaa
F: Co jest?
W: Aaa
F: Boli?
W: No i jeszcze jak
W: Czujesz? To, co z tymi zakupami?
F: Ja ci dam samochód pojedziecie we dwie
W: O nie mój kochany tak dobrze to nie ma jedziesz z nami
Lekarka wstała z kolan męża i podeszła do drzwi. Andrzej stanął za nią i objął w psie:
F: Kotku
W: Nie
F: Proszę
W: Nie ma mowy
Delikatnie ją pocałował:
F: Proszę
W: Dobra, ale ten jedyny raz
Falkowicz zaczął całować żonę. Kiedy przerwał im dźwięk sms-a w telefonie lekarki. Wyjęła go i otworzyła wiadomość. Przeczytała ją szybko, a w oczach miała łzy:
F: Skarbie, co ci jest?
W: Sam zobacz. Mówiłam, że tak będzie
Lekarka podała mężowi telefon.

środa, 6 kwietnia 2016

Witam Wszystkich :) Kolejna część dzisiaj lecz trochę krótsza, ale postaram się pisać dłuższe. Zachęcam Was do komentowania i dzielenia się ze mną waszymi zdaniami na temat opowiadania.
Życzę miłego czytania i miłego dnia./ Ada

Dr.Consalida i Profesor Falkowicz: „ Niewinna przygoda, Wielka miłość” cz.29

Mężczyzna był już bez koszuli i zabierał się za sukienkę partnerki, kiedy ktoś zaczął pukać do drzwi:
F: Poczekaj pójdę zobaczyć, kto to
Profesor wstał, po czym otworzył drzwi, gdzie stała Marta:
M: Yyy chciałam pogadać z Wiktorią, ale widać, że jesteście zajęci. Ja już wracam do domu. Życzę wam szczęścia, może kiedyś jeszcze się zobaczymy
F: Do zobaczenia
W: Na razie
Kobieta odeszła, a chirurg zamknął drzwi i podszedł do żony, jednocześnie uważając na brzuch położył się na niej:
F: To, na czym skończyliśmy
Wiki zaczęła całować Andrzeja:
W: Chyba musze odświeżyć panu pamięć panie profesorze
F: Też mi się tak wydaje pani doktor
Dwie godziny później:
F: Ja zawsze mogę się tak z tobą kłócić
W: Mhmmm
Wiktoria wtuliła się w tors męża:
F: Jesteś moim ideałem
W: Ty moim też
Wiktoria podniosła się i pocałowała Andrzeja:
W: I nie tylko ja tak sądzę
F: Co masz na myśli?
W: Przecież widzę jak na ciebie patrzą te wszystkie kobiety, pacjenci i pielęgniarki. Nawet ta Marta
F: A niech sobie patrzą, ja jestem tylko twój na zawsze do końca
W: No i to mi pasuje
F: Skoro już jesteśmy przy tym. To ty myślisz, że za tobą nie uganiają się mężczyźni. Ostatnio słyszałem jak jeden mówił do drugiego, że chętnie by cię przeleciał
W: No cóż w życiu nie można mieć wszystkiego
F: Dlatego nienawidzę chodzić z tobą na sympozja i bankiety
W: Czemu?
F: Jeszcze się pytasz?. Założysz te swoje cudowne sukienki, w których wyglądasz obłędnie, a potem każdy gapi się na ciebie
W: Ale tylko ty możesz się na mnie patrzeć w całej okazałości
F: No i bardzo się z tego cieszę
W: Andrzej a jak myślisz będziemy mieli chłopca czy dziewczynkę?
F: Ja bym bardzo chciał chłopaka, ale z dziewczynki tez się będę cieszył
Profesor schylił się i pocałował brzuch Wiktorii:
F: W końcu jednego szkraba już mamy
W: To może jak już tak mówimy to możemy wymyślić jakieś imiona Hmm??
F: Czemu nie
W: Jakie byś dał imię dla chłopca
F: Hmm.. Może Franek, albo po siostrze Antoś
W: Podoba mi się, a dla dziewczynki
F: Amelia albo Maja
W: A Lenka
F: Też ślicznie
W: Kochanie, która godzina?
F: 20
W: To czas się zbierać zaraz przyjdą twoi rodzice z Tosią i wracamy do domu
F: Oczywiście, ja jeszcze muszę poprzeglądać papiery z grantu
W: No to wstajemy
Park
Tosia karmi ptaki, a dziadkowie siedzą na ławce i przyglądają się wnuczce:
B: Jaka ona jest słodka
Z: Tak to prawda i cały Andrzej
B: Ciekawe czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka
Z:, O czym ty mówisz?
T: Dziadek to ty jeście nie wiesz?
Z: Coś się stało
T: Mama ma dzidziusia w bzusku
Z: Tak..I co będziesz miała brata czy siostrę?
T: Jeście nie wiem, aje tatus mówi ze to ma być chłopak, bo nie chce zeby go kobiety zdominowaji 
B: Tosia skąd ty znasz takie słowa
T: Od taty
Z: No czysty Andrzejek. Basiu wiesz, że on w końcu musi dowiedzieć się całej prawdy
B: Tak myślisz
Z: Oczywiście, przecież prędzej czy później do tego dojdzie. Dlatego wolę, żeby dowiedział się tego od nas niż od kogoś innego
B: Przecież on nas znienawidzi, będzie miał za złe, że go przez tyle lat okłamywaliśmy
Z: Wiem, ale w końcu mu przejdzie a tak do końca życia może być zły. Więc lepiej żebyśmy mu powiedzieli teraz 
B: Teraz?
Z: A kiedy?
B: Na razie nie. Nie jestem jeszcze na to gotowa, daj mi czas na pewno mu powiem, ale nie teraz muszę to przemyśleć
Z: Oczywiście zrobisz to, kiedy będziesz gotowa. Tylko im wcześniej tym lepiej dla nas i dla niego
T: Idziemy?
B:A co chcesz już iść?
T: Yhy
Z: To chodźcie już
Wstali z ławki i poszli do domu.